Baby, I'm your Boss | S.M.| |...

By LOVER_TIM_AND_HARRy

8K 254 60

Hej. Nazywam się Maddie Scatters. W ostatnim czasie przeprowadziłam się z Missisipi do Los Angeles. Jutro zac... More

Od bohaterki :))
One •
Two •
Three •
Four •
Five •
Six •
Seven •
Eight •
Nine •
Ten •
Eleven •
Twelve
Thirteen
Fourteen
Fifteen
Sixteen
Seventeen
Eighteen
Nineteen
Twenty
Twenty-one
ZAPRASZAM
Twenty-three
Twenty-four
Twenty-five
Twenty- six
Twenty-seven
Twenty-eight
Twenty-nine
Thirty
Thirty-one
Thirty-two
Thirty-three

Twenty-two

64 6 0
By LOVER_TIM_AND_HARRy

Siedząc na balkonie i trzymając w ustach papierosa, zastanawiałam się co teraz.
Nawet jeżeli Shawn powrócił skad mam wiedzieć gdzie się znajduje.
Nie znam tej mafii. Nawet gdybym chciała o nią zapytać Martino, szybciej zostałabym złapana przez nich, i ponieważ tez nikt nie raczy mnie tam  jakakolwiek przyjaźnią zastrzeliliby mnie przy samym wejściu. Zakładam, że nawet nie byłoby  mi dane dojść do głosu.

Czułam jak dym papierosowy palił mnie po gardle jednak nie przestawałam się nim zaciągać.

Nigdy nie paliłam, gdyż nie lubiałam nigdy smaku jaki mi pozostawał po nich w ustach. Jednak teraz po tym wszystkim było mi  to obojętne. Po prostu czułam, że muszę, że może przez to się odpręża. Zapomnę o ciągłym stresie i strachu jaki mi towarzyszył przez ostatnie tygodnie.

Jednak nic mi to nie dawało, wiedziałam że moje ciało potrzebowało coś mocniejszego aby się zrelaksować.

Tak wiec po chwili, wróciłam do budynku i skierowałam się do salonu. Przeszukałam wszystkie półki, po czym gdy już miałam się poddać otwierając ostatnią, zamurowało mnie. Były tam wszystkiego rodzaju narkotyki. Wyjęłam jedna reklamówkę pełna kolorowych tabletek i gdy miałam już wziąć
jedną do ust, na samym spodzie dojrzałam coś czarnego. Po wyjęciu wszystkiego dojrzałam czarna broń.
Gdy chwyciłam ją do ręki poczułam jakby wszystkie wspomnienia nagle wróciły.

- Katty czy naprawdę musimy to robić, przecież od tego Martino ma ludzi. Jesteśmy jedynie głupimi młodymi nastolatkami. -powiedziałam gdy stałyśmy pod drzewem rosnącym przy wielkiej willi jednego z kupców Martino.
- To ostatnie to bardziej ciebie określa niż mnie.- oznajmiła dziewczyna szczerząc się, zarazem pokazując mi białe zadbane zęby.

Nigdy nie widziałam jej aby chodziła do jakichkolwiek
lekarzy, a jednak miała perfekcyjnie gładka cerę jak i również proste białe zęby.
Gdy tymczasem ja chodziłam co miesiąc na wizyty jak nie do dermatologa to do ortodonty. Od roku nosiłam tez aparata z niebieskimi gumeczkami.

Cóż życie bywa czasem niesprawiedliwe.

- Ha ha ha  bardzo śmieszne- odparłam, a gdy usłyszałam za sobą jakieś odgłosy momentalnie zamarłam. Zrobiło mi się słabo, czułam tez jak ręce zaczynaja mi się pocić.
- Weź- wskazała dziewczyna na  czarna broń.
- Czy tobie już kompletnie odbiło? - zapytałam zaskoczona. Nigdy w życiu nie trzymałam w rękach broni a co dopiero obsługiwała.

Jak już mówiłam na wstępie byłyśmy jedynie młodymi głupimi nastolatkami, które chciały się jedynie zabawić.

Gdybym wiedziała, że ta nasza cała zabawa potoczy się w takie coś. Posłuchałabym się rodziców i siedziała nad książkami. Kto wie może teraz zamiast
stać pod drzewem jednego z największych kupców narkotykowych i narażać się na śmierć tylko po to, gdyż pewien mężczyzna nie wiedział co oznacza wpłacać pieniądze na czas, uczyłabym się właśnie na jutrzejszy test z historii nie narażając życia.

W zamian tego teraz jak zawsze go obleje a później będę uczyła się nocami na poprawki, dostanę karę od rodziców albo wezmą mi telefon i oddadzą dopiero gdy poprawie wszystkie sprawdziany.
- KTO TAM JEST!?- rozległ się gruby głos a zaraz po tym zobaczyłam światło latarek.

Kurwa.

Razem z Katty znacząco szybko spojrzałyśmy na siebie i zaczęłyśmy biegnąć.
Katty biegła przodem. Nie miałam pojęcia gdzie nas prowadzi jednak miałam szczerą nadzieje, że zna to miejsce dobrze i zaraz uciekniemy od prawdopodobnie ochrony, która nie dawała za wygraną  i biegli tuż za nami.
Czasem nawet słyszałam strzały, jednak na szczęście żadna w nas nie trafiła.

W tej chwili opamiętałam się, że trzymam w ręce broń, którą Katty niepostrzeganie mi wsunęła gdy starałam się dostrzec co było źródłem nagłego światła.

- STRZELAJ- powiedziała po hiszpańsku będąc pewna, że osoby które za nami właśnie biegły nie znały tego języka.

- ALE KURWA JAK. NAWET NIE WIEM JAK TO DZIAŁA- krzyczałam w tym samym języku ze złości, a zarazem już dyszałam, gdyż nie byłam gotowa na bieg na tak długi dystans.

- NACIŚNIJ Z BOKU I GO ODESPIECZ. A WTEDY STRZELAJ GDY DAM CI SŁOWO, SCHYL SIĘ I STRZELAJ.- powiedziała. Najwidoczniej miała plan.
Zrobiłam to co mi kazała, a gdy usłyszałam pewien dźwięk, wiedziałam że broń jest gotowa do strzelania chociaż nadal nie byłam pewna, że broń zacznie działać.

- TERAZ- krzyknęła. A ja się schyliłam przy czym zatrzymałam.
Usłyszałam kilka strzałów, które wystrzeliła dziewczyna, a zaraz po niej ja wymierzyłam kilka. Jednak nie były one zbytnio trafne, gdyż żaden z mężczyzn nie poległ. Wiedziałam w tej chwili, że ani ja ani Katty nie miałyśmy pomysłów na ucieczkę, a zwłaszcza gdy moment później zobaczyłyśmy biała ścianę muru.

Czyli Katty również nie znała posiadłości pana Millera.

Świetnie.
I pomyśleć, że mogłam wybrać naukę nudnej historii w bezpiecznym pokoju. Gdzie nikt mi nie groził bronią.

Cóż jak to się mówi człowiek uczy się na błędach. Chociaż nie jestem pewna czy ja się kiedykolwiek nauczę.

Zobaczyłam jak Katty nagle przestaje biegnąc i strzela dwa razy w niebo.
Był to tak zwany znak poddania się. Obowiązywał w tutejszych gangach.
Wiele razy o nim słyszałam, jednak nigdy nie byłam jego świadkiem.

Gdy mężczyźni nadbiegli, zobaczyłam że było ich jedynie dwóch. Mieli na sobie obaj garnitury. Jeden miał zgoloną głowę, a na niej widniał jeden wielki napis. Niestety był zbyt daleko abym mogła go rozczytać. Co mnie jedynie zaskoczyło to widok również charakterystycznego tatuażu, który oboje mieli na prawej stronie twarzy zaraz za okiem. Był to niewielkich rozmiarów wąż z ucięta głowa. Z miejsca tego natomiast tryskała krew.
Nigdy sie z takim wizerunkiem nie spotkałam i nie powiem tez, że byłam jego fanką.

- Przychodzimy od Martino- odezwała sie nagle Katty, której głos wyrwał mnie z zamyśleń.

Obaj mężczyźni popatrzyli sie na siebie po czym wybuchli śmiechem.
W zasadzie to sie im nie dziwiłam oni juz pewnie byli dobrze po czterdziestce, tymczasem my miałyśmy niecałe 18 lat.

Mężczyźni znacząco spojrzeli na siebie po czym zakuli nas kajdankami.

- MÓWIMY prawdę - sprzeczała się ciągle z nimi Katty, w drodze do białego budynku. Jednak żaden z nich nadal nie brał jej słów na poważnie.

Gdy wprowadzili nas do środka, moim oczom okazał się wielkich rozmiarów korytarz.
Podłoga była zrobiona z białych połyskujących białych płyt. Natomiast ściany były zdobione wieloma malowidłami.
Nagle przypomniała mi się rozmowa Martino z pewnym członkiem gangu. Rozmawiali, o Millerze i o jego niezwykłej pasji artystycznej. Wyobrażałam sobie wtedy, że pewnie po prostu umieścił po domu wiele obrazów znanych malarzy, i temu jest tak nazywany.
Słyszałam tez o jego przezwisku Art.

Jednak na mniej spodziwalam się tego że nie płótna obrazów będą wisieć na ścianach a same ściany staną się płótnem.

Górowały jednak ciepłe kolory a głównie odcienie żółci. Bylo tez wiele napisów, których nie umiałam odczytać, gdyz były prawdopodobnie napisane po łacinie.
Na samym środku była perfekcyjnie wyrzeźbiona rzeźba z tego co kojarzyłam młodym mężczyzną był Apollo a przepiękną delikatna kobietą Dafne.
Wydawało się, że same włosy nimfy zamieniają się w liście, ręce w gałęzie, a tułów w zapewne pień drzewa laurowego. W tym samym momencie Apollo ściągający ją wyglada jakby był bliski triumfu.

Jedynym słowem rzeźba zapierała dech w piersiach.

Byłam niemałą fanką rzeźb więc, kompletnie mnie zamurowało. Widziałam ich rzeźbę już wiele razy, gdyż Giovanni Lorenzo Bernini był jednym z moich faworytów jeśli chodzi o włoskich artystów. Jednak nigdy nie myślałam, że będę miała szanse zobaczyć jedno z jego dzieł na żywo.

Szybko jednak wróciłam myślami na ziemie, gdy po przeprowadzeniu nas przez korytarz znaleźliśmy się w również kolorowym salonie.
Jeden z mężczyzn poszedł prawdopodobnie po szefa a drugi kazał nam usiąść na czerwonej skórzanej kanapie.

Po chwili na schodach zobaczyłam sylwetkę Millera.
Miał na sobie żółta marynarkę i czarne spodnie garniturowe oraz biała obszyta czarna nitka koszule, która była niezbyt starannie zapięta.
Jego czarne jak smoła włosy były rozczochrane na wiele stron. Tak wiec można było się jedynie domyśleć co mężczyzna robił w momencie kiedy zostałyśmy tu przyprowadzone i w jakiej sytuacji mu przeszkodziłyśmy.

Razem z Katty powoli wstałyśmy, aby się z nim przywitać. Kiedy skierował na nas swoje zielone skośne oczy. Przewrócił jedynie oczami i odparł.

- Zapisy do klubu już się dawno skończyły

Zaskoczone spojrzałyśmy na siebie z Katty. Po czym przyniosłyśmy nasz wzrok na niego.

- Jesteśmy w innej sprawie - odparła pewnym głosem Katty.
- Oczywiście, że jesteście...- mruknął po czym niechlujnie usiadł naprzeciwko nas na kanapie.

W momencie kiedy Katty próbowała wytłumaczyć z jaka sprawa właściwie przychodzimy do niego. Ja się nadal rozglądałam podziwiając każdy kawałek ściany.

- Jak nazywa się twoja partnerka? - nagle przerwał jej patrząc w moja stronę.
Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że chodziło o mnie.

- Nazywam się Maddie Scatters, ale prosze mi mówić Mad. Przepraszam za moje rozkojarzenie. Jednak nie mogę powstrzymać się od podziwianie pańskich obrazów na ścianie. Są po prostu inne od tych, które wcześniej miałam szanse oglądać.

Mężczyzna tylko się uśmiechnął.

Oczywiście, że schlebiały mu moje komplementy. Należal przecież do grupy najbardziej cenionych artystów.
Wiele osób uważało , że po prostu zwariował malując obrazy, których nikt nie potrafi zrozumieć lub, że po prostu przedawkował w trakcie malowania i miał kompletny odjazd. Jednak ja uważałam, że każdy artysta ma swój własny sposób przenoszenia myśli i wizerunków z głowy na płótno. A jego jedynie
był po prostu bardziej  kontrowersyjny.

Po chwili namysłu, spojrzał na mnie po czym ponownie powrócił wzrokiem na zdezorientowana całą sytuacja Katty.

- Już dobrze, dobrze jak tak chciecie to już niech wam będzie.- powiedział. Po czym wskazał palcem, przywołując jednego z mężczyzn w białej koszuli.

Po chwili Miller podarował nam kopertę z brakująca częścią banknotów jaką był zaległy.

Katty po przeliczeniu spojrzała na mnie znacząco, że wszystko jest dobrze wyliczone.
- To był zaszczyt robić z Panem interesy.-odpowiedziała.
- Oczywiście, że był. - uśmiechnął się.
- Przykro mi jedynie, że musiałyście się fatygować, aby przychodzić, aż tutaj i jeszcze zostałyście tak brutalnie potraktowane przez mych ochroniarzy.

Gdybym go nie znała i nie widziała, że jest szefem jednego z bardziej szanowanych gangów, stwierdziłabym, że same jego słowa wypowiedziane w nasza stronę wzruszyły go. Może był po prostu dumny z słów jakich użył.
Nie często zapewne miał okazje kogokolwiek przepraszać.

- A ciebie Mad zapraszam 13 czerwca na wystawę moich najnowszych dzieł. Zaskoczyłaś mnie swoim zamiłowaniem artystycznym, gdyz nie każdy umie docenić moja sztukę. A co najważniejsze zrozumieć.- powiedział po czym przekazał mi do ręki złotą kopertę.
- Będzie tam wszystko czego potrzebujesz. Oczywiście możesz przyjść ze swoją partnerką lub z partnerem. Jak i również sama. - w tym momencie poczułam jak jego wzrok wędruje na mój dekolt a później i na usta.
Zamurowało mnie.

Nie był on jakoś bardzo stary, może był jedynie o kilka lat starszy od Shawna. A na dodatek jego azjatycka uroda dodawała mu dodatkowo młodości, jednak nie zwykłam bywać w takich sytuacjach. Tak wiec dopiero po chwili namysłu odpowiedziałam.

- Bardzo dziękuje i proszę sie liczyć z tym, że na pewno sie zjawie.

- I PROSZE SIĘ LICZYĆ Z TYM, ŻE NA PEWNO SIĘ ZJAWIE - powtarza po mnie Katty gdy już opuściłyśmy posiadłość Pana Millera.
Nie komentując jej słów jedynie spiorunowałam ją wzrokiem.

- OJ DAJ SPOKÓJ. On leciał na ciebie. Spodobałas mu sie bo jak to powiedział NIE KAŻDA KOBIETA PRZECIEŻ umie docenić jego jakże trudna do zrozumienia sztukę. - oznajmiła znów po czym zaczęła sie śmiać przy czym ja tez po chwili do niej dołączyłam.
Faktycznie byłam również lekko zdziwiona jego reakcja i słowami.

- Wieszzz kto wie może po chwili namysłu zaproponowałby ci czy nie chciałabyś zostać jego modelka.
- DAJ JUŻ SPOKÓJ
- Rozebrałabyś sie przed nim, na pewno by cię ocenił również dobrze dobranymi słowami. Jak i opisał.

Mimo, iż był już środek nocy  wracałyśmy razem idąc środkiem pustej drogi przez las, nie zważając na niebezpieczeństwo, gdyż buzowały w nas emocje naszej pierwszej wygranej misji.

Może faktycznie byłyśmy w tym dobre.
Może byłyśmy po prostu stworzone do takich rzeczy.
Tego w tedy nie wiedziałam, ale jednego byłam pewna.
Na pewno byłyśmy dobrym i zgranym duetem.

————————————————————————————
Nie wiem co tu się wydarzyło, ale LEKKOO sie rozpisałam.
Mam nadzieje, ze wam sie podobał rozdział. Taki jeden z dłuższych z racji tak długiej przerwy.
Tymczasowo powróciła mi znowu wena na pisanie i mam nadzieje, że potrwa dłużej niż ostatnio.
Słowa: 1943

Continue Reading

You'll Also Like

61.2K 1.8K 27
Może to i tak niczego nie zmieni, kiedy złapiesz się na poczuciu braku, ale wiem, że teraz łatwiej nam będzie tęsknić, niż fizycznie być obok. Zrobil...
15.8K 592 40
(robie poprawki) Aurora ma idealne życie dopóki nie dowiaduje się, że musi wyjechać na zawsze do Londynu. Już w pierwszym dniu nowej szkoły znajduje...
12.7K 270 16
Osiemnastoletnia Aurora ma na głowie zdecydowanie więcej trosk niż przeciętna nastolatka. Dziewczyna aby zapomnieć o złych duchach przeszłości, które...
31.6K 1.1K 21
Tom I trylogii Mafia Vivian Scott mając siedemnaście lat ucieka od rodziców, którzy zostali mafią. Po trzech latach dziewczyna jedzie na nielegalny w...