New life

By B_Natalie_

2.4K 200 6

Nastolatka prowadząca dotychczas zwyczajne życie przeprowadza się do miasteczka w którym dawniej mieszkała. N... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Epilog

Rozdział 11

99 8 0
By B_Natalie_

Dzisiaj jest bal, na który idę z Aidenem i cholernie się tym stresuję. Sama nie wiem do końca dlaczego. Chyba przez to, że idę tam właśnie z nim.

Co, jeśli nie będę wiedziała co powiedzieć i zapadnie niezręczna cisza? Co, jeśli potknę się o własne nogi?

W głowie układam milion czarnych scenariuszy, przez co sama się nakręcam i jestem jeszcze bardziej zestresowana.

Spoglądam na zegar wiszący na ścianie, który wskazuje czternastą osiem. Bal jest na dziewiętnastą, więc mam jeszcze trochę czasu.

Jak tylko wstałam, wzięłam prysznic, umyłam swoje włosy i zjadłam na szybko śniadania – tradycyjnie płatki z mlekiem. Przygotowałam również sukienkę, czarne sandałki na obcasie, które idealnie pasują do sukni oraz biżuterię – srebrny łańcuszek, bransoletkę i złote kolczyki.

Obecnie siedzę na łóżku w swoim pokoju i czekam na Lydie, która obiecała pomóc mi z makijażem i fryzurą.

Słyszę głośne pukanie do drzwi i od razu schodzę, by otworzyć.

– No w końcu jesteś. – mówię, kiedy dziewczyna wchodzi do środka.

– Przecież spóźniłam się tylko kilka minut.

Moich rodziców nie ma w domu, ponieważ musieli zostać dłużej w pracy, dlatego idziemy do salonu.

– Wiem, ale tak się stresuję, że czas mi się potwornie dłuży.

Kładę się na kanapie i patrzę tępo w sufit.

– Stresujesz się spotkaniem z Aidenem? – pyta, siadając wygodnie w fotelu obok. – Przecież codziennie się widujecie.

– Nie do końca chodzi o to – Przewracam się na bok, podpierając się łokciem. – od naszego pocałunku minęło już kilka dni, a my nie wspomnieliśmy o tym nawet słowem. Do tej pory byłam prawie pewna, że woli o tym zapomnieć, więc ja też nic o ty nie mówiłam, jednak teraz nie jestem tego taka pewna. Gdyby faktycznie chciał zapomnieć to by nie zapraszał mnie na bal, prawda?

– A więc musimy zrobić cię na bóstwo, żeby mu szczęka opadła i zrobił kolejny krok, zamiast udawać, jakby nic się nie wydarzyło. – Wstaje, bierze swoją torebkę, którą wcześniej położyła na stoliku kawowym i ciągnie mnie za nadgarstek do mojego pokoju.

– Siadaj. – rozkazuje.

Siadam na małym krzesełku i odwracam się w jej stronę.

Po niecałych dwóch godzinach mam zrobiony nie zbyt mocny makijaż oraz włosy upięte w luźny warkocz.

Spoglądam na ekran telefonu i jest dopiero szesnasta, więc postanawiamy obejrzeć z Lydią jeden lub dwa odcinki serialu. Bierzemy jakieś przekąski z kuchni, kładziemy się na kanapie i włączamy pierwszy odcinek serialu.

Niestety nie mogę się skupić przez to, że Lydia co chwilę krzyczy na mnie, abym uważała na włosy, bo się rozwalą. Postanawiam więc pójść do kuchni po jakiś napój i słyszę dźwięk powiadomienia. Odblokowuje ekran i zamieram.

Od Aiden:

Będę po ciebie za pół godzinki.

– Lydia!! – krzyczę, na co ona podskakuje przestraszona, wywalając połowę popcornu z miski. – On tu będzie za pół godziny! – biegnę do niej i pokazuje wiadomość.

– O Boże. – Zakrywa usta dłonią. – To co my tu jeszcze robimy?? – Łapie mnie za nadgarstek i wbiega po schodach, a ja za nią.

Bierzę sukienkę, która wisi na wieszaku i podaje mi ją ostrożnie tak, aby się nie pogniotła.

– Nakładaj ją, tylko uważaj na włosy i makijaż, nie ma czasu, aby cokolwiek jeszcze poprawiać, jeśli się rozwali, więc najwyżej pójdziesz w rozwalonym warkoczu i z rozmazanym makijażem.

Zakładam na siebie suknię najostrożniej, jak tylko potrafię. Lydia pomaga mi ją zapiąć, a potem zakłada łańcuszek na moją szyję, w międzyczasie ja zakładam bransoletkę i kolczyki.

– Nie za dużo tych świecidełek? – pytam, przeglądając się w lustrze.

– Żartujesz? Pewnie, że nie.

Wygładzam dłońmi materiał i stwierdzam, że wyglądam naprawdę dobrze. Nigdy nie sądziłam, że wyjdę z domu w sukience, a teraz idę w niej na bal, gdzie będzie cała szkoła.

Nakładam jeszcze czarne sandałki, biorę małą torebkę, do której Lydia schowała już niezbędne mi rzeczy między innym tusz do rzęs i błyszczyk, bo jak to powiedziała Choćby nie wiem co się działo musisz mieć tusz i błyszczyk przy sobie, oraz takie, które faktycznie mi się przydadzą, czyli chusteczki, gumkę do włosów i wsuwki jakby coś się stało z warkoczem, no i najważniejsze, klucze od domu.

Biorę jeszcze tylko telefon i jestem gotowa.

– Masz jeszcze dziesięć minut, więc spokojnie. – mówi, a ja oddycham z ulgą.

Idziemy do kuchni i siadamy przy wyspie kuchennej.

Przeszłam zaledwie kilka metrów, a już mnie bolą nogi od tych butów. Na co dzień noszę zwykłe trampki, które swoją drogą są najwygodniejszymi butami, jakie mogłyby powstać, więc moje stopy nie są przyzwyczajone do żadnych obcasów czy szpilek.

– Te buty są okropnie niewygodne. – mówię, pocierając dłonią moje bolące kostki. – Nie mogę pójść w trampach?

– Trampki? Do sukienki? Oszalałaś?! – patrzy na mnie niedowierzając w to, co powiedziałam, a ja przyglądam się jej i coś mi nie pasuje.

– Lydia!! – krzyczę, zdając sobie sprawę, że ona przecież nie ma na sobie sukienki.

– Chcesz, żebym przez ciebie ogłuchła?

– Dlaczego ty nie jesteś gotowa?? Powinnaś już dawno iść i szykować się na bal!

– Uspokój się, jeszcze zdążę – odpowiada ze spokojem. – makijaż i fryzurę już mam, zostało jedynie się przebrać, Stiles ma przyjechać dopiero za dwadzieścia szósta, a znając go, to się spóźni, więc zdążę bez problemu.

Faktycznie ma zrobiony makijaż i fryzurę. Wcześniej nie zwróciłam na to uwagi. Byłam za bardzo zestresowana balem. Chociaż ten stres wcale nie minął. Dalej obawiam się dzisiejszego wieczoru.

Po kilku minutach żegnam się z Lydią, która musi iść do siebie, aby zdążyć, się przyszykować.

Chodzę po korytarzu w tą i z powrotem, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Aiden może przyjść w każdej chwili, a ja coraz bardziej się stresuję.

Nogi się pode mną uginają, kiedy słyszę dzwonek do drzwi. Stoję chwilę bez ruchu i postanawiam w końcu otworzyć.

– Hej. – mówi chłopak, mierząc wzrokiem całe moje ciało. – Pięknie wyglądasz.

– Dziękuję. – odpowiadam, rumieniąc się.

– Możemy iść? – pyta, kiedy przyglądam mu się zbyt długo.

Ma na sobie czarny garnitur i białą koszulę, w której dwa pierwsze guziki są rozpięte oraz zegarek na prawym nadgarstku.

– Jasne.

Sprawdzam jeszcze raz czy wszystko mam i kierujemy się do jego samochodu. Czarny mustang. Nie spodziewałam się, że ma takie auto. Szczerze to nie sądziłam, że ma jakiekolwiek auto. Zawsze widziałam, jak jeździ tylko motocyklem i nie pomyślałam, że ma też samochód.

Otwiera mi drzwi od strony pasażera, a ja dziękuje mu skinieniem głowy i wsiadam.

I tak jak myślałam zapadła krępująca cisza. Odkąd poznaliśmy się lepiej, rozmawialiśmy ze sobą swobodnie, nie czując żadnego spięcia. Rozmawialiśmy na wszystkie możliwe tematy, w tej chwili niestety jest inaczej. Oboje milczymy i nie wiemy co powiedzieć.

– Nie wiedziałam, że masz auto. – Postanawiam przerwać niezręczną ciszę, jednak szybko tego żałuję.

Co, jeśli teraz pomyśli, że jestem typową laską, która leci na drogi samochód?

Mogłam siedzieć cicho.

– Rzadko nim jeżdżę. – odpowiada po chwili. – Na co dzień wolę jeździć motorem, ale na bal chyba nie wypada przyjechać motocyklem. – dodaje, rozluźniając atmosferę, za co jestem mu wdzięczna.

Przez resztę drogi jest już normalnie. Śmiejemy się ze wszystkiego i śpiewamy piosenki, które lecą w radiu, czyli tak jak zawsze, kiedy się spotykamy.

W końcu docieramy do szkoły. Nie zdążyłam odpiąć pasa i Aiden już otwiera mi drzwi.

Idziemy do szkoły i czuję, jak kładzie rękę na dole moich pleców, przez co przechodzi mnie dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Nie spodziewałam się takiego gestu z jego strony, ale nie mogę zaprzeczyć, podoba mi się to.

Przechodzimy przez główny korytarz, gdzie spotykamy kilku znajomych i wchodzimy do sali, w której odbywa się bal.

Po bokach są porozstawiane okrągłe stoliki, przy których jest po kilka krzeseł, na środku sali jest zrobione miejsce do tańczenia, gdzie kilka par porusza się do wolnej muzyki puszczanej przez DJ'a, który ma swoje miejsce na końcu sali, a inni siedzą przy stolikach i rozmawiają. Cały wystrój jest w kolorze fioletowo-białym.

Razem z Aidenem znajdujemy stolik, przy którym siedzą Lydia ze Stilsem oraz Scottem. Od razu do nich pochodzimy i witamy się ze wszystkimi.

– Zatańczymy? – pyta Aiden po kilku minutach.

– Nie umiem tańczyć.

Nie umiem i nie lubię. Znając moje szczęście, nastąpię na jego stopę i oboje się przewrócimy, zwracając uwagę wszystkich.

– Poprowadzę. – Wstaje i podaje mi prawą dłoń.

Głupio mi teraz odmówić, więc również wstaję i chwytam jego rękę.

Idziemy na parkiet i w tym momencie DJ puszcza wolną muzykę. Jeszcze przed chwilą leciała szybka piosenka, więc myślałam, że aż tak źle nie będzie, a teraz jestem w dupie. Po części. Jest mniejsze ryzyko nadepnięcia mu na stopę, ale większe na to, że będzie niezręcznie.

Staję przodem do niego i kładę ręce na jego karku, a on na mojej talii. Kołyszemy się w rytm muzyki i mimo moim obawom jest całkiem nieźle. Nie jest niezręcznie, a ja nie nadepnęłam na jego stopę. Przynajmniej na razie.

– Chciałbym z tobą o czymś porozmawiać. – Nachyla się tak, abym lepiej słyszała.

– O czym?

Nie może odpowiedzieć, ponieważ przybiega roztrzęsiona Lydia.

– Scotta porwali łowcy. 

Continue Reading

You'll Also Like

7K 238 26
Dwie młode dziewczyny i czyhające niebezpieczeństwo... Co okaże się ważniejsze rodzina czy miłość? Dziewczyny straciły matkę, a ojca nigdy nie poznał...
1.4M 62.8K 61
Siedemnastoletnia Kate ukrywa swoje wilcze wcielenie. Czy można uciec przeznaczeniu? A może znajdzie się ktoś, kto przebije się przez jej uczuciową...
1.3K 153 26
On- Generał Niemieckiej Armii. Ona- Polka którą zapragnął mieć. Czasami życie pisze różne scenariusze. Nie raz ścieżki losu idą w kierunku odwrotnym...
1M 59K 59
Mallory Stadfort jest uciekinierką. Zostawiła daleko w tyle rodzinę i najbliższych. Ukrywa się, posługuje fałszywymi tożsamościami, nigdzie nie zosta...