Normal Live | Mikaelson (kor...

By Mi_oka

40.1K 2.4K 44

Historia o dziewczynie, która mimo wszystko zawsze dąży do celu. Historia o silnej i odważnej kobiecie, nie... More

Prolog
Przedstawienie postaci
1
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
DZIĘKUJĘ

2

1K 47 0
By Mi_oka

-Jesteś nic nie wartym śmieciem, zwykłą pomyłką, która nigdy nie miała prawa istnieć- mówił to cały czas mnie kopiąc- Nie ma z ciebie żadnego użytku.

-Proszę cię przestań, proszę- błagałam na marne-
Nic ci nie zrobiłam

-Nic nie zrobiłaś? -zapytał podnosząc mnie i chwytając za szyje tak ,ze nie byłam w stanie oddychać - To przez ciebie Stella nie żyje! Ty ją zabiłaś! To wszystko twoja wina !- wymieniał, a mi już brakowało powietrza. Widząc ,ze słabnę, puścił mnie,  a ja runęłam na ziemie biorąc przy tym duże wdechy-Nigdy nic nie osiągniesz, jesteś tylko głupią, grubą świnią

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Nie ! - obudziłam się z krzykiem.
Cały czas ten sam sen, ja kiedyś oszaleje. Wyciągnęłam rękę po telefon ,leżący na półce obok łóżka, 5:30 znakomicie. Jedyny dzień ,w którym mogę się wyspać ,a ja wstaje w środku nocy.

Poleżałam  jeszcze chwile i poszłam wziąć szybki prysznic. Po tej czynności zrobiłam sobie śniadanie ,a gdy już miałam zjeść , przypomniałam sobie mój sen i już nic mi nie przeszło przez gardło. Schowałam kanapki do lodówki i poszłam do pokoju ubrać się w czarną bluzę oraz tego samego koloru dżinsy z dziurami na kolanach.

Ubrana weszłam do kuchni i zaczęłam sprawdzać media społecznościowe , gdy nagle wpadłam na pomysł jak mogę spędzić ten dzień.
Poszłam jeszcze do mojego pokoju po szkicownik i ołówek, ubrałam buty i gotowa wyszłam na zewnątrz.

Kierowałam się w stronę parku w najbardziej oddalona od wszystkich ławek , a gdy dotarłam do celu położyłam się na niej.
Wiem, ze to może wyglądać dziwnie ,ale ciort z tym. Podłączyłam słuchawki do telefonu i zaczęłam rysować.

Uwielbiam to robić.
Dzięki temu choć na chwile mogę oderwać się od rzeczywistości. Nigdy nikomu nie pokazałam moich rysunków, ponieważ nie uważam, ze mam talent. Raczej hobby, które wykorzystuje ,aby zabić czas.
Gdy byłam mała tylko mama wierzyła ,ze może coś z tego wyjść. Kupiła mi ten szkicownik. Szczerze powiedziawszy nie wiem jakim cudem jest nadal w tak dobrym stanie ,ani ze kartki się jeszcze nie skończyły. Pamietam ,ze kiedyś chciałam je policzyć, ale usnęłam przy 127 i nigdy więcej nie miałam motywacji ,aby zrobić to ponownie.

Po jakiś trzech godzinach, kiedy prawie kończyłam mój rysunek nagle coś mi zasłoniło słońce. Podniosłam głowę do góry, a ujrzałam tam tego blondyna z baru, który chciał użyć na mnie perswazji

-Czego chcesz ?- zapytałam siadając i zamykając szkicownik

-W barze wyglądałaś na milszą-stwierdził

-Jestem miła kiedy muszę -poinformowałam cały czas na niego patrząc- Wiec czego chcesz ?

-Właściwie to chciałem się upewnić czy wszystko z tobą w porządku-wreszcie odpowiedział na moje pytanie ,a ja spojrzałam na niego ze zdziwieniem- Nie często ktoś leży na ławce na obrzeżach parku. - achaaa wiec o to chodzi

- Skoro już sprawdziłeś możesz iść- powiedziałam ze sztucznym uśmieszkiem

- Ale ja dopiero przyszedłem- odpyskował siadając koło mnie ,a ja odruchowo przesunęłam się na drugi koniec ławki - Okej, wiec przejdźmy do rzeczy- kontynuował uważnie mi się przyglądając- Skłamałaś wczoraj mówiąc, ze nie wiesz, gdzie jest Marcel. Chce wiedzieć dlaczego.

-A co cię to obchodzi?- powiedziałam zirytowana- Widocznie miałam jakiś powód, a teraz przepraszam ale muszę iść gdzieś gdzie ciebie nie ma - powiedziałam wstając z ławki ,lecz ten zaraz pociągnął mnie za nadgarstek tak ,że musiałam znowu usiąść. Silny jest

-Odważna jesteś-powiedział-Jak na człowieka

- Słuchaj , wiem kim jesteś i nie mam zamiaru się z tobą użerać ,wiec z łaski swojej daj mi święty spokój- teraz to serio mnie wkurzył

- Tak? Wiec kim jestem ? - zapytał z udawaną ciekawością

- A kto chcę użyć perswazji na ludziach ? Bo mi się wydaje, ze nie jest to jakoś skomplikowane.

- Dobra ,masz mnie- przyznał się podnosząc ręce do góry ,a ja czuje, ze coś ukrywa - To skoro ja jestem wampirem, to dlaczego nie mogę ciebie zahipnotyzować ?

-Widzisz jestem wyjątkowa- powiedziałam od niechcenia- A teraz idę - szybko podniosłam się z miejsca w duchu ciesząc się, ze tym razem mnie nie zatrzymał. Moje szczęście nie trwa jednak długo, bo zaraz czuje czyjaś obecność obok mnie- Czemu nie dasz mi spokoju?

-Muszę coś sprawdzić- powiedział i szybko złapał mnie za rękę,w której trzymałam szkicownik, przez co upadł on na ziemie. Blondyn podwiną rękaw mojej bluzy i wgryzł się w nadgarstek. On jest chory! Skoro chciał mnie zjeść to poco była ta cała szopka wcześniej, a w dodatku ubrudził mi szkicownik!

-Ej! Przestań!- krzyknęłam, a ten o dziwo się mnie posłuchał. Nawet nie wypił dużo krwi, bo czułam się dobrze.

- Nie masz werbeny we krwi - powiedział , a zaraz po tym złapał mnie za ramiona i patrząc mi w oczy powiedział- A teraz zapomnisz o tym ,ze za tobą poszedłem, rozeszliśmy się w parku wymieniając numerami.

-Nie, nie zapomnę - warknęłam wyrywając się- A o moim numerze możesz pomarzyć - mówiłam zła podnosząc szkicownik z ziemi- Ubrudziłeś go !

-Czekaj , kim ty jesteś ? Nie masz werbeny we krwi, a mimo wszystko perswazja na ciebie nie działa

- Kubusiem puchatkiem! - krzyknęłam i zaczęłam iść przed siebie. Ten koleś zepsuł mi niedziele! Nawet rysunku nie dokończyłam! Nagle poczułam, ze coś spływa mi po ręce spojrzałam w tamta stronę ,a tam cała łapa we krwi. Natychmiast się zawróciłam i podeszłam do mężczyzny, który cały czas stał w tym samym miejscu

- Daj mi swoją krew - powiedziałam śmiało

- Co ? - zapytał jakbym powiedziała najgłupszą rzecz na świecie

-Swoją krew mi daj - powiedziałam zniecierpliwiona- No już , nie chce zakrwawić bluzy

-Nie dam ci swojej krwi- odparł spokojnie

-Dasz

-Nie

-Dasz !

-Nie ! Słuchaj moja krew jest niezwykle..- nie dokończył, bo mu przerwałam

- Nie obchodzi mnie to! Ugryzłeś mnie to chociaż..- przerwał mi nagle dzwoniący telefon, odebrałam nawet nie patrząc kto to jest

-Czego?!-niemalże krzyknęłam zła

- Dobra siostra wyluzuj. Ja wiem, ze jest twój dzień, ale nie przeżywaj tak jednego telefonu- odezwał się głos w słuchawce

- Max? - zapytałam samą siebie i popatrzyłam na wyświetlacz telefonu ,na którym wyraźnie było napisane ,ze to on dzwoni- Czemu dzwonisz? Stało się coś ?

-Czy od razu musi się coś stać ,abym zadzwonił do swojej kochanej siostrzyczki? - ostatnie słowa powiedział przesłodzonym głosem

-Okej czego chcesz ? - zapytałam siadając na ławkę obok mnie

- Potrzebuje pomocy- wykrztusił wreszcie

- A konkretniej ?

- Bo.. umówiłem się z taką jedną dziewczyną i... zaprosiłem ją do nas na kolacje

-No Okej, w czym problem ? - nie rozumiem.

- W tym ,ze ja nie umiem zrobić jakieś fajnie wyglądającej kolacji - powiedział zakłopotany ,a ja zupełnie zapomniałam ,ze naszej rozmowie przysłuchuje się wampir

- Co będę z tego miała ? - oczywiście jakby ładnie poprosił zrobiłabym to bezinteresownie,ale zawsze mogę mieć jakieś korzyści

-Będę sprzątał dom

- Ile ?

-A ile chcesz ?

- A ładna jest ?

-Piękna

-Miesiąc -nie ma opcji, ze się na to zgodzi

- Stoi - okej , czyli jednak cuda się zdarzają

-Na która się umówiłeś?

-Na 18.30 - spojrzałam na wyświetlacz w telefonie 16.00 wyrobimy się

-Spaghetti może być ? - pytam

- Jasne - mówi wyraźnie zadowolony

- To ty idź sprzątaj dom ,a ja pójdę po składniki i za max pol godziny jestem w domu

-Dzięki, dzięki, dzięki - mówił jak zaczarowany. Może dzięki temu poprawie z nim relacje ?

-Ty tyle nie dziękuj ,tylko bierz się za sprzątanie- zaśmiałam się- i ubierz się jakoś ładnie

- Da się zrobić. - tez się zaśmiał - okej to do zobaczenia- rozłączył się.

Uśmiechnięta od ucha do ucha spojrzałam w miejsce gdzie wcześniej stał wampir, a mój cały uśmiech zniknął ,gdy znowu go tam ujrzałam. Postanowiłam nie zwracać na niego uwagi i wyciągnęłam chusteczkę z kieszeni ,aby wytrzeć zakrwawioną rękę. Nagle nad uchem usłyszałam westchnięcie i zaraz po tym zobaczyłam czyjś nadgarstek koło ust. Zdezoriętwana spojrzałam na osobę ,która raptownie zmieniła zdanie.

- Od tak zmieniasz zdanie?

- Przecież nie będziesz gotować z krwawiącą ręka- uśmiechnął się- Pij - dodał już mniej przyjemnie. Spojrzałam na nadgarstek, a później znowu na niego i niechcenie wypiłam z nadgarstka kilka kropel krwi. Czując metaliczny smak w ustach chciało mi się zwymiotować, ale wytrzymałam i już po paru sekundach mój nadgarstek był zagojony.

- Okej ,a teraz na prawdę muszę iść muszę iść- powiedziałam wstając z ławki, ze szkicownikiem w ręku - Podsłuchiwałeś ,więc wiesz czemu . - powiedziałam zaczynajac iść ,lecz już po paru krokach wampir dogonił mnie i zaczął iść równo ze mną.

- Nawet nie podziękujesz? - zapytał wielce oburzony

- Nie- powiedziałam od razu- W gruncie rzeczy to miałam te ranę przez ciebie ,a ty zrobiłeś to specjalnie i mnie nie przeprosiłeś - przypomniałam -  Wiec ja nie mam zamiaru tobie dziękować- wyjaśniłam szybko- A teraz się rozchodzimy- powiedziałam wchodząc do sklepu i zostawiając go przed budynkiem.

-A ja jeszcze nie che się żegnać-usłyszałam za sobą dzwięk , kiedy sięgałam po koszyk, do którego wsadziłam szkicownik. Nie będzie mi przeszkadzał.

-Jezu gościu o co ci chodzi w ogóle?-mówiłam szukając składników- widziałam cię raz w życiu ,a ty się mnie uczepiłeś jak jakaś przylepa.Nawet nie wiem jak masz na imię ,a ty się zachowujesz jakbyśmy znali się całe życie.Odczep się ode mnie

-Co z tobą nie tak?-zdziwił się-Wiesz ,że rozmawiasz z istotą nadprzyrodzoną ,a mimo to zachowujesz się jakby zupełnie nic ci ni zagrażało. W każdej chwili mogę wyrwać ci głowe...

-Milutki jesteś-powiedziałam z sarkazmem- A ja nigdy nie twierdziłam że jestem normalna.-więcej się już nie odezwał, tylko chodził za mną jak cień.

Kończąc zakupy poszłam w kierunku kasy, a gdy chciałam zapłacić wyprzedziła mnie przylepa podająca pieniądze kasjerce.

- Umiem za siebie zapłacić

-Oj nie przesadzaj , potraktuj to jako zadośćuczynienie za rękę-powiedział, a ja chciałam wziąć zakupy- No chyba sobie żartujesz- mówił zabierając mi torbę- Nie będziesz dzwigać- powiedział stanowczo, a ja zabrałam z koszyka szkicownik .

-Wiesz że nic by mi się nie stało gdybym poniosła tą torbę?Jestem dużą dziewczynką i nosiłam już cięższe torby. - mówię, gdy wyszliśmy ze sklepu.

-Nie możesz po prostu cieszyć się ,że nie musisz tego dzwigać?- mówił już podirytowany-Dziwna jesteś.

-No łał. Dopiero to odkryłeś ?-powiedziałam z udawanym podziwem- Dobra teraz na prawdę musimy się rozdzielić-powiedziałam gdy dotarliśmy pod mój dom.

-A to niby dlaczego? Mogę pomóc

-Bo ,po pierwsze, nie wierze w twoje czyste intencje-powiedziałam zabierając mu torbę-A po drugie ,Max nic nie wie o świecie nadprzyrodzonym i tak ma pozostać.

-Max?

-Tak,mój brat.

-No to w takim razie do zobaczenia Alex - zaraz, zaraz. Skąd on zna moje imię? Chyba zauważył moją zdziwioną minę bo dodał zaraz dodał-Cami lubi plotkować-chyba mam z nią do pogadania.

-Do nie widzenia..-mówię przeciągając ostatnią literę, aby ten w końcu mi się przedstawił

-Klaus, mam na imię Klaus- i jak szybko to powiedział tak szybko zniknął

Continue Reading

You'll Also Like

330K 21.1K 92
- Kundel- powiedziałem do stojącego przede mną chłopaka - Pijawka- odparł posyłając wrogie spojrzenie - Thomas! Dylan!- krzyknęła nauczycielka- przes...
8.5K 1K 39
Wooyoung od zawsze myślał, że będzie podążał śladami swoich rodziców. Nie sądził, że w wieku 18 lat przyjdzie mu opuścić rodzinny dom i rozpocząć zup...
13.4K 897 25
Blood #2 Część druga Randalyn * Moje imię? Nazywam się Gianny Quinn i jestem księżniczką wampirów. Księżniczką wampirów na wygnaniu. I muszę znale...
40.4K 1.4K 37
Do Mystic Falls przyjeżdża Lou Salvatore, w przekonaniu że ma pomóc braciom. Przypadkiem wplątuje się w zatargi z Mikaelsonem. Czy wyjdzie z tego ca...