New life

By B_Natalie_

2.4K 200 6

Nastolatka prowadząca dotychczas zwyczajne życie przeprowadza się do miasteczka w którym dawniej mieszkała. N... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Epilog

Rozdział 5

167 9 0
By B_Natalie_


Budzę się wpół do siódmej i od razu dostrzegam, że na mojej ręce nie ma już zadrapania, a to oznacza, że naprawdę zostanę wilkołakiem. Przez cały czas miałam cichą nadzieję, że to jednak nie będzie prawdą, że bliźniaki się mylili, ale teraz już nie ma żadnej nadziei.

Idę do łazienki i myje dokładnie całe moje ciało. Nakładam na siebie koszulkę, jeansy oraz krótkie skarpetki standardowo wszystko w kolorze czarnym, włosy zostawiam rozpuszczone, ale na nadgarstek nakładam gumkę do włosów, jakbym jednak chciała je związać, myje zęby i jestem gotowa. Zazwyczaj się nie maluję, więc po trzydziestu pięciu minutach siedzę już w kuchni, jedząc śniadanie. Naleśniki z nutellą. Uwielbiam je, szczególnie gdy robi je moja mama.

Nakładam czarne buty Nike, biorę plecak, klucze i wychodzę z domu za dwadzieścia ósma. Lekcje zaczynam o równo o ósmej, a do szkoły mam zaledwie dziesięć minut pieszo, więc wybiorę dłuższą drogę ze względu na pogodę.

Zachodzę do szkoły pięć minut przed dzwonkiem, odkładam kilka książek do szafki, żeby nie nosić ich przez cały dzień i idę do Sali, gdzie jest już cała klasa. Zajmuję swoje miejsce obok Lydii.

– Hejka. – Wita się, gdy tylko siadam.

– Hej. – odpowiadam krótko.

Chwilę później dzwoni dzwonek, jest o wiele głośniejszy niż zwykle. Krzywię się na ten hałas, co nie uchodzi uwadze Lydii.

– W porządku? – pyta zmartwionym głosem.

– Tak, jest okej. – mówię, kiedy dźwięk ustaje.

Bliźniacy wspominali mi, że moje zmysły będą wyostrzone, ale nie spodziewałam się, że aż tak.

Kilka minut po dzwonku wchodzi nauczyciel.

– Dzień dobry wszystkim. – Wita się i odkłada kilka książek na swoje biurko.

Po raz kolejny krzywię się na tak głośny dźwięk.

Kiedy zadzwonił dzwonek oznaczający koniec zajęć niemal, że wybiegam z klasy. Czuję ulgę, lecz nie na długo. Po chwili wszyscy uczniowie wychodzą z klas, przez co robi się jeszcze większy hałas niż był na lekcji. Kieruję się w stronę łazienki i tam dopiero mogę odetchnąć i cieszyć się ciszą, która niestety potrwa jedynie kilka minut. Zaczynam zastanawiać się nad wagarami, jednak szybko rezygnuję. Niedawno się tu przeniosłam i nie chce robić złego wrażenia.

Po kilku minutach wychodzę z toalety i idę do klasy, gdzie mam kolejną lekcję. Biologię.

Zajmuję swoje miejsce obok Scotta i wyjmuję potrzebne mi rzeczy, po czym słyszę trzask drzwi, który dobiega z korytarza. Staram zachować się naturalnie, jednak nie za bardzo mi to wychodzi. Czuję na sobie wzrok Scotta, jednak postanawiam nie zwracać na to uwagi. Modlę się w duchu, aby o nic nie wypytywał.

– Dobrze się czujesz? – pyta po chwili Scott.

Moja nadzieja mija wraz z zadanym pytaniem.

– Tak, wszystko w porządku. – Uśmiecham się do chłopaka, by niczego nie podejrzewał.

– Na pewno? Nie wyglądasz za dobrze.

– Jestem trochę zmęczona to pewnie dlatego. – Kłamię, aby uniknąć kolejnych pytań. Chłopak jedynie kiwa głową na znak, że rozumie, co mnie trochę uspokaja. Nie kłamię zbyt często, więc bałam się, że może mi nie uwierzyć.

Kiedy po skończonej lekcji zaczynam się pakować, widzę jak Scott przygląda się mojej ręce dokładnie w te miejsce, gdzie była moja rana. Wydaje mi się to dosyć dziwne. Czy to możliwe, że on wie? Nie, nie może wiedzieć, pewnie po prostu mi się wydaje.

Idę do swojej szafki, żeby odłożyć kilka rzeczy, które dzisiaj mi się już nie przydadzą.

– Jak się czujesz? – pyta Aiden, podchodząc do mnie.

– Głowa mi pęka od tych hałasów.

– Jaką masz teraz lekcję?

Spoglądam na swój plan w telefonie.

– Historie.

– To chodź ze mną. – Łapie za moją rękę i ciągnie w nieznanym mi kierunku.

– Gdzie idziemy? – pytam zaskoczona jego nagłym zachowaniem.

– Na boisko, teraz jest tam pusto i nie jest tak głośno, jak tutaj.

– Za chwilę mam kolejną lekcję. – mówię, próbując zatrzymać chłopaka

– Ciężko będzie ci wysiedzieć kolejne czterdzieści pięć minut w tym hałasie. – Ma racje. Nie wiem, czy byłabym w stanie wytrzymać tyle czasu.

Więcej nie protestuję i tylnymi drzwiami wychodzimy na ogromne boisko. Tak jak Aiden powiedział, nikogo tutaj nie ma.

Siadamy na trybunach i przez chwilę żadne z nas się nie odzywa. Po prostu cieszymy się ciszą i spokojem, jaki tu panuje. Jednak spokój przerywają moje myśli. Co, jeśli rodzice dowiedzą się, że opuściłam lekcje? Co prawda tylko jedną, na kolejne zamierzam już pójść, ale oni niezbyt dobrze przyjmują wiadomości o moich opuszczonych godzinach.

– Jeśli martwisz się tym, że nie ma cię teraz na lekcji to nie potrzebnie – Odwracam wzrok w stronę chłopaka. – załatwię to i twoi rodzice się nie dowiedzą, a nauczyciele nie będą robić problemu.

Nie wiem, jak to zamierza zrobić ale jestem mu za to ogromnie wdzięczna.

– Dziękuje. – Uśmiecham się szczerze, co od razu odwzajemnia. – Mogę cię jeszcze o coś zapytać? – dodaję po chwili.

– Pytaj, o co chcesz.

– Chodzi o Scotta. – Na twarzy bruneta pojawia się lekki grymas. Widzę, że się zdenerwował na wspomniane imię. Mówił mi, że niezbyt za sobą przepadają, ale chyba chodzi o coś więcej. – Po lekcji przyglądał się w miejsce, gdzie zranił mnie wilkołak i...

– Jeśli o to chodzi, to tak, on wie. – przerywa mi.

Nie wiem co powiedzieć. Jak on może o tym wiedzieć? A może to ja przez przypadek się wygadałam i nawet nie pamiętam kiedy? Wpatruję się w ziemię, nie wiedząc co myśleć.

– Nie powiedział ci? – Przenoszę wzrok na chłopaka. – Harper, Scott jest alfą.

Otwieram szerzej oczy na słowa Aidena. Scott jest wilkołakiem, a w dodatku alfą.

– Stiles i Lydia też nimi są?– pytam po dłuższej chwili.

– Stiles jest człowiekiem, a Lydia banshee, wyczuwa, kiedy ktoś umiera, poprzez odbieranie nadprzyrodzonej częstotliwości, którą tylko ona potrafi usłyszeć.

Po kilku minutach rozmowy o istotach nadprzyrodzonych zmieniamy temat, co pomoże mi chociaż trochę zapomnieć o tym, co ma stać się przy najbliższej pełni.

Na przerwie wracamy już do szkoły. Przez cały korytarz idziemy z Aidenem roześmiani. Co jak co ale poczucie humoru to on ma. Przy nim czasami ciężko jest opanować śmiech.

– Za chwilę mam w-f, muszę iść się przebrać – mówi, kiedy kierujemy się w stronę szafek. – spotkamy się później?

– Jasne. – Żegna się ze mną buziakiem w policzek i idzie do szatni.

Zaskakuje mnie tym gestem. Do tej pory żegnaliśmy się i witaliśmy jedynie, przytulając się, chociaż nie zawsze, czasami po prostu przybijaliśmy żółwika. Nie zastanawiam się nad tym jednak za długo, to zwykły, przyjacielski buziak w policzek.

Po chwili widzę Scotta, który chowa książki do swojej szafki. Nasze spojrzenia napotykają się i widzę, że jest zły, nawet bardzo. Przez chwilę myślę, że jest zły na mnie, jednak nie dałam mu żadnego powodu do złości. Postanawiam podejść i zapytać, o co chodzi.

Kiedy mam już się odezwać chłopak mnie uprzedza.

– Mówiłem ci, żebyś nie rozmawiała z Aidenem.

A więc to o to mu chodzi.

– Nie chcesz, żebym z nim rozmawiała, bo jest wilkołakiem – Chowa ręce do przednich kieszeni spodni i wzdycha. – tak jak ty. – Tego się chyba nie spodziewał. Od razu kieruje swój zdziwiony wzrok na mnie, wiedział, że wiem o bytach nadprzyrodzonych, jednak nie domyślił się, że poznałam prawdę również o nim.

– Ty też nim jesteś, a w zasadzie będziesz za kilka dni. Nie doznałaś jeszcze przemiany prawda? – Tym razem to ja spuszczam wzrok. – Mogę ci pomóc.

– Scott ja...

– Dołącz do mojego stada, wiem, że to wszystko jest dla ciebie nowe i się boisz, ale obiecuję, że pomogę ci we wszystkim. – mówi, przerywając mi.

– Scott doceniam to i dziękuję, ale ja już jestem w stadzie. – Unosi jedną brew, czekając na moje wyjaśnienia. – Jestem w stadzie Deucaliona. – Otwiera szerzej oczy na moje słowa.

– Jesteś w stadzie Deucaliona?? – Kiwam twierdząco głową. – Harper, oni nie są tacy, jak myślisz.

– Tak samo mówiłeś o Aidenie, a to on mnie uratował, kiedy zaatakował mnie wilkołak w lesie, on mi wszystko wytłumaczył i nie pozwolił się załamać. – Przerywam mu i mówię to, co myślę.

– Wiesz, co Deucalion kazał zrobić wszystkim w jego stadzie?

– O czym ty mówisz?

– Kazał zabić wszystkich ze swojego poprzedniego stada, aby zostać alfą. – mówi z pogardą.

– Co?

– Nie powiedział ci? Każdy z jego stada musiał zabić swoje poprzednie. Chciał stworzyć najpotężniejsze stado, stado alf. Dlatego nie chciałem, żebyś z nim rozmawiała, odejdź od Deucaliona, póki nie jest za późno.

I z tymi słowami mnie zostawia. Stoję na korytarzu z mętlikiem w głowie. Czy to znaczy, że Aiden zabił niewinnych ludzi, a raczej wilkołaków, by dołączyć do Deucaliona? To oznacza, że Decualion nie jest taki, jak myślałam. Chyba najlepiej będzie porozmawiać o tym z Aidenem i mieć nadzieję, że to nie prawda.

Siedzę na lekcji, która potwornie mi się dłuży. Wciąż myślę nad tym, co powiedział mi Scott. Chcę spotkać się z Aidenem po lekcjach i o to zapytać, ale nie wytrzymam do tego czasu, muszę jak najszybciej, dowiedzieć się czy to zrobił, czy zabił niewinnych.

Wyjmuję dyskretnie telefon, tak aby nauczyciel nie zauważył i piszę SMS.

Do Aiden:

Możemy spotkać się na długiej przerwie?

Nie muszę długo czekać na odpowiedź, już po krótkiej chwili dostaję wiadomość od chłopaka.

Od Aiden:

Coś się stało?

Do Aiden:

Chcę z tobą porozmawiać.

Od Aiden:

Będę czekał na boisku.

– Harper! – Natychmiast unoszę wzrok na nauczyciela. – Nie używamy telefonów na lekcji.

– Przepraszam, już chowam.

Po skończonej lekcji udaje się na boisko, gdzie czeka już na mnie jeden z bliźniaków.

Uśmiecha się na mój widok, odwzajemniam uśmiech, jednak za chwilę przypominam sobie o co chce go zapytać i mój wyraz twarzy zmienia się na nieco poważniejszy.

– Aiden muszę ci zadać pytanie. – Zaczynam od razu, kiedy do niego podchodzę. – Czy zabiłeś niewinne wilkołaki?

– Co? Harper, o czym ty mówisz? – pyta, zmieszany moim pytaniem.

– Rozmawiałam ze Scottem i powiedział, że aby dołączyć do Deucaliona musieliście zabić swoje stado, to prawda?

– Tak, to prawda, ale ja nikogo nie zabiłem.

– Nie rozumiem.

– Razem z Ethanem byliśmy w trudnej sytuacji, Decualion zaproponował nam pomoc, ale pod jednym warunkiem, musieliśmy stać się alfami. Nie chcieliśmy zabijać swoich, więc odmówiliśmy. Okazało się, że Deucalion nas potrzebował, więc umówiliśmy się inaczej. Zrobiliśmy kilka rzeczy dla niego i po tym nam pomógł. Nie mówię, że to były miłe i przyjemne rzeczy, ale ani ja, ani Ethan nikogo nie zabiliśmy.

Ulżyło mi na jego słowa. Zastanawia mnie tylko co to były za „inne rzeczy", jednak postanawiam już w to nie wnikać. Cieszę się, że Aiden nikogo nie zabił. Żałuję tylko, że choć przez chwilę tak pomyślałam.

Wracam do domu wpół do czwartej. Witam się z rodzicami i idę na górę. Przebieram się w swoje ulubione dresy, włosy wiąże w luźny kok i schodzę na dół, aby zjeść obiad.

– Jutro rano wyjeżdżamy do cioci Emily na kilka dni. – Odzywa się mama, spoglądając na mnie.

Lubię ciocię Emily i to bardzo, zawsze miałam z nią dobry kontakt, jest dla mnie bardziej jak przyjaciółka niż ciocia, więc cieszę się na wyjazd.

Po chwili uświadamiam sobie coś, przez co moja radość mija. Pełnia. Nie mogę tam pojechać, muszę zostać w domu.

– Ja chyba nie będę mogła jechać. – mówię, spoglądając raz na mamę, raz na tatę.

Wiem już, że nie będzie łatwo przekonać ich, abym została.

– Dlaczego? – pyta tata.

– Mam sporo nauki i muszę zrobić prezentację na biologię. – odzywam się, unikając kontaktu wzrokowego aby nie wykrył mojego kłamstwa.

– Możesz wziąć książki ze sobą.

– Prezentację robię z Lydią, więc będziemy musiały się spotkać. – Próbuję wymyślić coś na szybko.

– Jestem pewna, że poradzicie sobie bez spotkania.

Będzie trudniej niż myślałam.

– Mamo my naprawdę musimy...

– Harper – Przerywa mi moja rodzicielka. – jutro jedziemy do cioci na kilka dni i nie chce żadnych wymówek. Idź się spakować i jutro o 6.00 wyjeżdżamy.

Nie ma sensu teraz o tym rozmawiać. Wstaję od stołu i udaje się do swojego pokoju. Spoglądam na zegar, który wskazuje dziesięć po czwartej, więc jest jeszcze trochę czasu, aby coś wymyślić. Może po prostu będę udawać, że jestem chora? Przecież nie zabiorą mnie tam, jeśli będę się źle czuć. Tak, to zdecydowanie najlepsza opcja. Kilka razy już tak robiłam, więc nie będę miała problemu, żeby trochę poudawać.

Continue Reading

You'll Also Like

3M 173K 41
Adelajda jest buntowniczką, która uważa, że mate nie jest jej potrzebny. Jest jedynym kotołakiem, który nie ma swojego wilkołaka. Uczęszcza do obowią...
2.6K 114 22
Renate Schrödinger kiedy miała 19 została zamrożona w bazie hydry. Kilkanaście lat po II wojnie światowej Hydra się odradza. Johann Schmidt znajduje...
801K 59.2K 48
Świat, w którym potwory z koszmarów ujawniają swoje istnienie, zmusza ludzi do życia w strachu i niepewności. Każdy kolejny zachód może stać się osta...
376K 17.4K 43
Ona - Dziewczyna o wielkich marzeniach, chęci pomocy i pełna dobroci serca. Spokojna, ale czy to znaczy bezbronna? On - Wybuchowy Alfa stada, które p...