I'm a Mess (Larry Stylinson)

By chojrak

388K 26.7K 116K

Kontynuacja i druga część Afire Love. Opis: Harry starając się nie rozpamiętywać wydarzeń z przeszłości kont... More

Prolog
Rozdział Pierwszy: I'm a mess right now inside out
Rozdział Drugi: All of my hopes are all over written on the signs
Rozdział Trzeci: I can't work it out how going through the motions
Rozdział Czwarty: But you're on my road walking me home
Rozdział Piąty: Put your faith in my stomach
Rozdział Szósty: Baby maybe I'm a liar, but for tonight I wanna' fall in love
Rozdział Siódmy: I messed up this time late last night
Rozdział Ósmy: All of my words will always below of all the love you spoke
Rozdział Dziewiąty: See the flames inside my eyes
Rozdział Jedenasty: I feel it all over now
Rozdział Dwunasty: And for how long I love my lover?
Rozdział Trzynasty: You won't ever be alone wait for me to come home...
Epilog
Podziękowania!

Rozdział Dziesiąty: ...It burns so bright I wanna' feel your love

32.6K 1.6K 14.3K
By chojrak

Słów: 5170

 Następny dzień był dla niego bardzo emocjonujący. Pomijając poranek, kiedy to został obudzony przez Louisa, który zakładał koszulkę i pocałował go w usta, prosząc, aby spał dalej, i że musi iść. Nie miał mu tego za złe – szczerze mówiąc bardzo się cieszył, że Louis został z nim na noc. Fakt, że spali w jednym łóżku rozgrzewał jego serce. Więc kiedy tylko Louis wyszedł, Harry ponownie zapadł w sen i obudził się dopiero po dziesiątej.

 Kiedy wstał, udał się do łazienki i przebrał się w luźniejsze ciuchy. Zszedł na dół i przywitał się z mamą. Wczoraj był tak zajęty Louisem, że nawet nie zainteresował się, czemu nie wróciła o wyznaczonej godzinie.

- O której wczoraj wróciłaś? – spytał, wyjmując z lodówki masło. Zaczął przygotowywać sobie na śniadanie kanapki, podczas, gdy Anne przyszła mu z pomocą i wstawiła wodę na herbatę.

- Po siedemnastej, wypadło mi coś ważnego, przepraszam kochanie. Jak było z Louisem?

Zarumienił się na wspomnienie o starszym chłopaku i zalał kubek gorącą wodą. Usiadł przy stole w tym samym czasie, w którym zrobiła to jego mama.

- Świetnie – odparł krótko, zaczynając jeść. – Później poszedłem spać, bo czułem się trochę chory.

- A teraz jak się czujesz? – przyłożyła dłoń do jego czoła, zmartwiona. – Wiesz, miałam plany, abyśmy pojechali na sylwestra do naszych znajomych. Była tam taka ładna dziewczyna. Lucy? Pamiętasz ją?

Skrzywił się, z trudem przełykając zmieloną kanapkę i popił ją herbatą. Oczywiście, że pamiętam Lucy. Piętnastoletnia, niska dziewczyna, która deptała Harry’emu po piętach na każdym kroku. Nie była z Londynu, jedynie z okolic, dlatego widywał ją na szczęście rzadko – raz lub dwa na rok. Była córką znajomych Anne i gdy tylko przychodziła okazja aby ich odwiedzić, Harry z uprzejmości nie odmawiał, jednak teraz miał już plany i nie wiedział, jak powiedzieć o tym mamie.

- Um... Tak, pamiętam. Ale tak na prawdę czuję się jeszcze trochę chory – posłał jej przepraszające spojrzenie. – Mógłbym zostać? Proszę?

Westchnęła.

- W sylwestra? Harry, nie mam serca Cię tutaj tak zostawić...

- Wiem, ale mamo... Nie jestem dzieckiem i dam sobie radę. Poza tym no nie wiem, pójdę spać, poczytam coś... – przegryzł dolną wargę, w strachu obserwując, jak Anne z powątpiewaniem marszczy brwi. W tym czasie zdążył już zjeść całe śniadanie i wypił całą herbatę. – Będę grzeczny.

- Już nie chodzi o to, nie zabraniam Ci przecież chodzić na domówki i pić, o ile z umiarem.

- Boże – jęknął zawstydzony. – Nie robię takich rzeczy, przecież wiesz.

- Wiem – uśmiechnęła się, cicho śmiejąc się od nosem. – Nie mam chyba wyboru, nie zaciągnę Cie przecież tam siłą.

Również się uśmiechnął i ledwo powstrzymywał się, aby rzucić się na nią i porządnie wyściskać. Pocałował ją w policzek i odłożył naczynia do zlewu.

- Będę u siebie – oznajmił jeszcze, zanim nie pobiegł na górę do swojego pokoju. Znów czuł się źle z tym, że ją okłamał. Tak na prawdę spędzi cały sylwester z Louisem i pomimo, że miał wyrzuty sumienia, zatajając przed nią prawdę, to szybko o tym zapomniał, zbyt podekscytowany dzisiejszym wieczorem.

 Wczoraj przed snem odbył z Louisem rozmowę i róż oblał jego policzki od razu, gdy o tym pomyślał. Sam nie wiedział dokładnie, czy to oznaczało, że dzisiejszej nocy pomiędzy nimi do czegoś dojdzie, czy może były to plany na przyszłość. I mimo, że się denerwował, to był już gotowy, aby zrobić to z Louisem. Potrzebował tylko kilku informacji.

 Usiadł przy biurku i otworzył laptopa, przez chwilę wpatrując się w pustą, otwartą stronę przeglądarki. Od czego powinien zacząć? I tak czuł się jak zbrodniarz, robiąc to, co robił. Kto jednak mógł go winić, wiedząc, że jest bardziej niedoświadczony niż dziecko z podstawówki na lekcjach wychowania do życia w rodzinie. Nigdy nawet nie widział, jak wygląda prawdziwy stosunek!

 Prowadzony tym tropem niepewnie wpisał pierwsze hasło w pole wyszukiwania i zarumienił się jeszcze mocniej, aż zrobiło mu się gorąco. Miał tylko nadzieję, że Anne płacąc rachunki nie będzie w stanie zobaczyć historii wyszukiwania jego przeglądarki, bo chyba zapadłby się pod ziemię.

 Odczytywał pierwsze słowa, te, których nigdy wcześniej nie widział. Prawdopodobnie wiedział, co one znaczą, jednak nigdy nawet nie chciał się o tym przekonywać. Teraz czuł, że musiał, a nawet sam z własnej woli to robił, nie chcąc wyjść przed Louisem na kompletnego idiotę, nie mającego pojęcia o takich prostych rzeczach, który wie każdy chłopak w jego wieku.

Masturbacja. Obciąganie. Seks analny.

 Jego ręce drżały, jednak nie powstrzymywał się przed wchodzeniem w coraz to różniejsze linki, zbyt ciekawy, aby zawrócić. Musiał również dowiedzieć się, jak mężczyźni robią... to. Nawet w myślach wstydził się wymawiać słowo seks, co było bynajmniej dziwne. Nie był po prostu do tego przyzwyczajony. Tak na prawdę dotykał się tylko raz w życiu, kiedy obudził go mokry sen z Louisem, ale nie powtórzyło się to nigdy więcej. Nikomu o tym nie powiedział i nie zamierzał, nawet Louisowi.

 Nie wiedział jakim cudem, jednak zaledwie pół godziny później wylądował na stronie pornograficznej, wahając się nad tym, czy odwrócić wzrok, czy patrzeć na wszystkie miniaturki krótkich filmików. Był zawstydzony, to mało – zapewne był cały czerwony i cały drżał. Jednak odczuwał pewnego rodzaju podniecenie i ciekawość; oczy miał ogromne jak spodki, pierwszy raz oglądając coś takiego w swoim życiu. Wiedział, jak wyglądał stosunek, jednak nie dokładnie i jak przebiega, a teraz miał szansę, aby to zobaczyć. Co lepiej, pomiędzy dwoma mężczyznami, coś z jego półki!

 Zawsze czuł obrzydzenie do takich stron i do ludzi, który to oglądają, oraz do tych, którzy biorą czynny udział w tworzeniu strony. Bo seks powinien być w końcu czymś, co rodzi się z uczucia obu partnerów, a nie jedynie z zaspokojenia własnych potrzeb. Ale nie pozostało mu nic innego, jak tylko obejrzeć chociaż jeden, krótki filmik, aby dowiedzieć się, jak to wszystko wygląda, co może podczas tego robić, a co nie. Nie chciał przecież ośmieszyć się przed Louisem w trakcie ich pierwszego razu, który prawdopodobnie zapamięta do końca życia.

 Już podłączał słuchawki, mając naszykowane coś konkretnego, kiedy nagle drzwi jego pokoju otworzyły się, a do pokoju zajrzała jego mama. Szybko zamknął laptopa i odwrócił się do niej cały czerwony.

- Przepraszam.

- Mamo! – jęknął zawstydzony, widząc, jak stara się ukryć zażenowanie widoczne na jej twarzy. Cofnęła się trochę, również czując się niekomfortowo w tej sytuacji. Widziała. – Co?

- Chciałam... chciałam powiedzieć... wychodzę – powiedziała cicho i odchrząknęła, unikając spojrzenia syna.

 Harry nie wiedział, czy sytuacja była bardziej niekomfortowa dla niego, czy dla jego mamy. Czuł się upokorzony, będąc przyłapanym przez własnego rodzica na przeglądaniu stron pornograficznych. Teraz mogła wziąć go za jakiegoś seksoholika, lub co gorzej, że chce zostać w domu tylko po to, aby oglądać filmy dla dorosłych, lub... lub sprowadzić tu jakąś dziewczynę i... Nie mógł nawet dopuścić do siebie tej myśli, zakrywając zarumienione policzki rękoma.

- Coś jeszcze?

- Nie... Baw się dobrze kochanie – podeszła do niego szybko i pocałowała w głowę. – Powinnam pukać.

- Chyba tak – mruknął, nadal na nią nie patrząc. Poczekał, aż wyszła z powrotem i dopiero wtedy rzucił się na swoje łózko, ukrywając twarz w poduszce.

 Prawdopodobnie był to najbardziej żenujący moment w jego życiu, bardziej od tego, kiedy Harry prawie zainicjował seks z Louisem i kiedy wszedł do pokoju w samym ręczniku, podczas, gdy Louis siedział na jego łóżku. Oddałby wszystko, aby cofnąć czas i uderzyć się porządnie w twarz, byleby nie przeglądać tych głupich stron i wyłączyć je w porę, tak, aby Anne nie zobaczyła, co robi jej syn. Było jednak za późno i modlił się, aby jak najszybciej zostawiła go samego w domu i zapomniała o całej sytuacji.

***

 Ubrał się zwyczajnie – ciemne jeansy i zielony t-shirt z krótkim rękawkiem. Poprawił włosy, nie dbając jednak za bardzo o ich stan, ponieważ prędzej czy później i tak zaczęłyby żyć własnym życiem. Zerknął na zegarek i dostrzegł, że było już po dwudziestej – co oznaczało, że Louis powinien już dawno tutaj być.

 Usiadł na łóżku wzdychając cicho, a zawód był widoczny na jego twarzy. Jeśli to prawda i Louis rzeczywiście go wystawił, to nie wiedział, czy odezwie się do niego przez najbliższe dni. Prawdopodobnie by mu uległ, jednak cały czas byłoby mu niewiarygodnie przykro. Jego chłopak obiecał mu, że spędzą ten dzień – i noc – razem,  a on nawet bez uprzedzenia spóźnia się coraz bardziej, co było jednoznaczne z tym, że nie przyjdzie.

 Czas mijał, i zanim się obejrzał, była już dwudziesta druga. Louis na pewno nie przyjdzie. Pogasił wszystkie światła w domu i kiedy wchodził już po schodach na górę, dzwonek rozbrzmiał po całym domu, sprawiając, że zatrzymał się w półkroku. Nie myśląc długo pognał do drzwi i otworzył je, a na zewnątrz ujrzał tego, którego kochał.

- Przepraszam – sapnął ze skruszoną miną, a Harry bez słowa wpuścił go do środka. Miał mocno zaróżowione policzki i rozmierzwione włosy, a jego całe buty były w śniegu i prawdopodobnie były przemoczone.

- Nie zdejmuj ich. Co się stało? – pomógł mu zawiesić kurtkę na wieszaku i zabrał od niego plecak.

- Były korki, w których stałem od chyba trzech godzin. Sylwestra to okropny czas – złapał Harry’ego za rękę i pociągnął na górę, w stronę jego pokoju. – Mogłem Cie uprzedzić, na prawdę przepraszam.

- Nie gniewam się, Louis – odpowiedział zgodnie z prawdą. To prawda, Louis mógł go uprzedzić, jednak słysząc, co zatrzymało chłopaka, jego serce zmiękło. Postawił jego plecak na biurku i usiadł na łóżku, podczas, gdy Louis otworzył swój plecak i wyciągnął z niego pokaźną butelkę. – Co to?

- Szampan. Nigdy nie piłeś? – spojrzał w jego stronę, a Harry pokręcił głowa. Nie był zbytnio przekonany do picia alkoholu. – Jest łagodny, to tylko tak na uczczenie Nowego Roku. – odłożył go na bok, wraz z dwoma kieliszkami, na widok których Harry’emu przewróciło się w żołądku. To wyglądało jak prawdziwa randka.

- Ale nie za dużo, prawda? – spytał niepewnie, powodując tym śmiech u Louisa.

- Nie, nie upijesz się tym, kochanie – pokręcił głową i wyciągnął ogromne okulary, które zamiast szkieł miały ogromną liczbę „2013”. Harry spojrzał na nie i zachichotał. – No co?

- Po co Ci to?

- One są seksowne – założył je na nos i z powrotem zapiął plecak. Odwrócił się do Harry’ego i usiadł obok niego, a Harry cały czas śmiał się z tego, jak Louis uroczo w nich wyglądał. W końcu nie wytrzymał i fuknął, zdejmując okulary i rzucając je na biurko. – Nie to nie.

- Żartowałem! Lou, załóż je z powroootem nooo – położył się plecami na łóżku i nadal się śmiał, co wywoływało oczywiście falę oburzenia ze strony Louisa. – Co chcesz robić? – po chwili spoważniał. Louis zdjął przemoczone vansy i położył się obok niego i Harry automatycznie się w niego wtulił, nadal nie wierząc, że należy do niego.

- Nie wiem. Świętować – westchnął cicho, wpatrując się w sufit. Położył dłoń na plecach Harry’ego i zaczął kreślić na ich nieokreślone wzory. - Dziwnie się czuję. Pierwszy raz nie siedzę w sylwestra na imprezie.

- Wiesz, że nie musisz tu ze mną siedzieć...

- Nie, nie, źle mnie zrozumiałeś – pokręcił głową. – Dziwnie, ale nie nudno. To o wiele fajniejsze, niż upijanie się ze znajomymi.

- Prawdopodobnie tak. I to jest lepsze od piętnastoletniej dziewczyny, która ma obsesję na twoim punkcie. – zaśmiał się w szyję Louisa.

- Serio? – spytał rozbawiony. – Mam konkurencję?

- Nie, po prostu – uniósł się na łokciu. – Jest dziwna, ale jej nie lubię. Ciągle za mną chodzi, kiedy odwiedzamy z mamą jej znajomych, a ja jej nie lubię. Jest głupia i nawet nie można z nią o niczym porozmawiać.

- Chyba odnajdę z nią wspólny język, jeśli chodzi o Ciebie. – puścił mu oczko.

 Zarumienił się na słowa Louisa i z powrotem opadł na jego tors. Było dopiero przed dwudziestą trzecią, co oznaczało, że do Nowego Roku zostały im jeszcze niecałe dwie godziny.

 W internecie przeczytał, że seksu nie uprawia się od tak. Trzeba najpierw pobudzić pomiędzy nimi uczucie, a dopiero później pozwolić się mu ponieść. To coś nazywało się grą wstępną, i nie wiedział, co dokładnie powinien robić, jednak zsunął dłoń spoczywającą na brzuchu Louisa trochę niżej, trącając palcami klamrę paska jego spodni. Zadarł głowę do góry i zobaczył, że Louis dokładnie obserwuje jego ruchy, więc niepewnie zaczął odpinać jego pasek, pomagając sobie drugą dłonią. Co ciekawe – Louis nie protestował.

- Na pewno? – spytał miękko, a Harry pokiwał głową. Był zdenerwowany jak diabli, ale gotowy. – Jeśli chcesz, możesz zgasić światło.

Jak na zawołanie zerwał się z łóżka i wcisnął włącznik, przez co w pokoju zapanowała ciemność. Nie przeszkodziło mu to jednak w dojściu do łóżka i ponownym ułożeniu dłoni na dolnych partiach ciała Louisa. Odpiął powoli guzik jego spodni, rozporek i zsunął je w dół, a Louis uniósł biodra, pomagając mu. Rzucił je na podłogę i przez światło księżyca wpadające przez odsłonięte żaluzje i oświetlające Louisa zobaczył jego ciało w całej okazałości. Co prawda – miał na sobie jeszcze bieliznę, jednak na ten krok był zbyt zawstydzony.

- Ja się Tobą zajmę – usłyszał cichy szept i po chwili został płasko ułożony na plecach. Louis uniósł się nad nim i pocałował czule w czoło, zanim zaczął zniżać się pocałunkami niżej, na jego nos, usta, linię jego szczęki i jego szyję. Ucałował dokładnie dwa obojczyki i powoli unosił koszulkę Harry’ego w górę, który, gdy tylko palce Louisa dotknęły jego płaskiego brzucha, spiął się. – Spokojnie.

 Pozwolił mu zsunąć ją ze swojego ciała i nie wiedząc co zrobi z rękoma, ułożył je na poduszce obok swojej głowy. Z góry obserwował, jak Louis obdarowuje pocałunkami jego ramiona, klatkę piersiową, brzuch i pępek. Zadrżał pod dotykiem jego delikatnych, miękkich ust na swojej aksamitnej skórze. Jego oddech przyspieszył, kiedy Louis po zdjęciu swojej koszulki powoli zaczął odpinać jego spodnie i w duchu podziękował sobie, że nie założył paska, który zwykle przytrzymywał spodnie na jego wątłym ciele.

- To okej? – Louis spojrzał na niego ostatni raz z z dołu, a Harry pokiwał energicznie głową, dając tym samym Louisowi znać, aby zsunął spodnie z jego nóg.

 Zacisnął palce u stóp i rąk, widząc, jak Louis odsuwa się chwilę i skanuje jego ciało wzrokiem. Być może teraz pomyśli, że to nie to, czego się spodziewał, że zawiódł się i nie chce już jego ciała ani samego Harry’ego.

- Jesteś piękny, Harry – szepnął i musnął ustami jego zarumieniony policzek. Całus był tak delikatny, jakby Louis obawiał się, że Harry za chwilę rozpadnie się w jego ramionach. Prawdopodobnie mogło mu się tak wydawać – Harry był blady i chudy, a jego niewinność być może utwierdzała go w tym, że był prawdziwym, kruchym dziełem sztuki. – Idealny.

- Louis... Lou boje się – odszepnął drżącym głosem, z trudem przełykając ślinę. Postanowił podzielić się z nim swoimi obawami i tym, jak się w tym momencie czuje. Chciał usłyszeć od niego słowa wsparcia, pragnąc, aby ten pierwszy raz z Louisem był idealny dla nich obojga.

- W porządku kochanie. Rozumiem – pogładził delikatnie jego biodra kciukami i zahaczył palcami o gumkę jego bielizny, patrząc pytająco w jego oczy. Harry znów skinął głową. – Powiedz mi... to przestanę.

- Możesz... mnie dotknąć – sapnął, kiedy Louis zsunął jego bokserki w dół, a ciężki, gorący penis opadł na jego brzuch. Zarumienił się jeszcze mocniej i zamknął oczy, bojąc się spojrzeć na Louisa.

- Nie wstydź się – uspokoił go, rozbierając go do końca. Chłodny powiew powietrza uderzył w nagie ciało Harry’ego, powodując u niego gęsią skórkę. Dopiero po kilku sekundach otworzył z powrotem oczy, patrząc w te Louisa, w których nie ujrzał, jak się spodziewał, pogardy, rozbawienia, obrzydzenia czy szyderstwa. Ujrzał jedynie czystą miłość i uwielbienie, więc momentalnie się rozluźnił. Ufam Ci. – Mogę? – zerknął przelotnie w dół.

- Tak – odpowiedział pewniej. – Ufam Ci.

 Nabrał gwałtownie powietrza, kiedy poczuł drobne palce Louisa, owijające się wokół jego penisa. Nie mógł się powstrzymać i zamknął oczy, a z jego ust wydostał się cichy jęk.

- L-Lou – wymamrotał, nie wiedząc, co zrobić z rękoma. Dotyk Louisa od razu pobudził wszystkiego jego zmysły i wzbudził żar w środku jego ciała, który palił go ze wszystkich stron.

- Tak jest dobrze? – spytał cicho, niepewnie poruszając swoją dłonią, a Harry energicznie pokiwał głową.

- Tak, tak, tak, tak, tak... – oddychał coraz szybciej i wciskał głowę w poduszkę, nie wierząc w to, jak wiele przyjemności Louis mu sprawiał. Przecież dopiero go dotykał, a miało dojść do czegoś więcej. 

- Przepraszam – szepnął, ostatni raz przesuwając ręką po jego penisie i puścił go. Harry wydał niezadowolony jęk i otworzył oczy. – Jesteś pewien?

- Jak niczego innego. – odszepnął i tym razem to on sięgnął w dół, czując nagły przypływ odwagi. Wyciągnął dłoń i położył ją na niemałym wybrzuszeniu w bokserkach swojego chłopaka, pocierając ją z satysfakcją obserwując, jak Louis z trudem utrzymuje się nad jego ciałem, aby nie opaść na jego tors. Przegryzł mocno dolną wargę, oddychając równie szybko, co Harry. – Wiesz... jak?

Louis skinął głową.

- Chyba tak – cofnął dłoń Harry’ego i usiadł, zdejmując w końcu ostatnią część garderoby. Harry położył dłonie na swoim brzuchu, znów czując się zawstydzony tym, że leżał przed Louisem całkowicie nagi i obnażony, z dumnie sterczącym penisem, który spoczywał na jego udzie.

 Louis wyjął coś z kieszeni swoich spodni i widząc pytające spojrzenie Harry’ego, wyjaśnił:

- Prezerwatywa. I żel – ułożył małą buteleczkę i kwadratową paczuszkę na materacu obok ciała Harry’ego i pochylił się, całując go w usta. – Najpierw... najpierw muszę Cię przygotować.

- Jak? – spytał, nie bardzo wiedząc, o co mu chodzi. Obaj przecież byli rozpaleni i gotowi, mieli przygotowane atrybuty i wystarczyło tylko przejść do rzeczy.

- Pierwszy raz boli, Harry... bardzo.

- W-Wiem... – słowa Louisa sprawiły, że poczuł się mniej pewien tego, co mówił. Powaga i ostrożność, z jaką obchodził się wobec niego jego chłopak mogły świadczyć o tym, co zapowiadało się później. A to, w jaki sposób Louis wypowiedział te słowa spowodowały u niego fale wątpliwości. Chciał nawet przez chwilę spytać Louisa, czy to boli aż tak bardzo, jednak wiedział, że ten nie udzielił mu na to odpowiedzi, bo Harry był jego pierwszym facetem. Poprawka, chłopakiem.

- Nie chcę Ci zrobić krzywdy.

- Nie zrobisz, Lou. Ufam Ci – powtórzył po raz kolejny. – Jak będzie bolało... to powiem.

- Na pewno?

- Na pewno.

- Dobrze... dobrze – sięgnął po buteleczkę z żelem i Harry obserwował z lekką paniką w oczach, jak nawilża swoje palce i każe Harry’emu rozsunąć nogi. Spełnił jego prośbę bez przekonania, i kiedy w końcu poczuł dłoń Louisa w miejscu, gdzie jeszcze nikt go nie dotykał cały się spiął, wydając z siebie cichy pisk zaskoczenia. – Spokojnie.

- T-To trzeba tam? – spytał gorączkowo rozglądając się po pokoju. Chciał znów się rozluźnić, ale nie mógł, zbyt bardzo przerażony był i nie wiedział, że uczucie dotykania... tam będzie aż tak bardzo niekomfortowe.

- Tak to wygląda u mężczyzn, kochanie... Czy... czy mam przestać?

- Nie – pokręcił głową, z trudem przełykając ślinę. Był zdeterminowany, aby zrobić to teraz. – Już... już jest okej. Na prawdę. – widząc jego nieprzekonany wzrok, dodał: - Na pewno! No dalej.

 Zacisnął mocno oczy, kiedy poczuł nieprzyjemne rozpychanie tam, na dole i zakrył usta dłonią, aby zagłuszyć krzyk bólu. Było to dla niego nowe, fakt, ale nigdy nie spodziewał się, że będzie aż takie bolesne i nieprzyjemne. Nagle zapragnął cofnąć wszystko i poczekać trochę, albo nawet jakiś cudem zmienić orientację tylko po to, aby nigdy nie musieć przeżywać tego drugi raz. Ból niemal rozrywał go od środka i za wszelką cenę starał się nie płakać, nie chcąc rozczarować Louisa, który nie poruszał ręka, jedynie patrząc zmartwiony na Harry’ego.

- W porządku... będzie w porządku, rozluźnij się, kochanie – szeptał, szybko łapiąc w usta pojedynczą łzę, spływającą po jego bladym policzku. Nawet nie zauważył, kiedy zdążyła wydastać się z kącika jego oka, ale za chwile poczuł kolejną i jeszcze kolejną, które Louisa scałowywał. Już nie starał się ukryć tego, że płakał i zaplótł dłonie na szyi Louisa, pozwalając, aby chłopak oparł o siebie ich czoła.

- B-Boli... – zaszlochał cicho, jednak sam ze zdziwieniem stwierdził, że ból powoli ustępował, kiedy zaczął przyzwyczajać się do tego uczucia. Jego oddech był urywany i nierówny. – M-Możesz coś zrobić... proszę.

 Mimo, że nadal czuł się dziwnie, to nie bolało aż tak bardzo i był w stanie to znieść. Z czasem nacisk Louisa się zwiększał i kiedy przestało mu to wystarczać, odczuwając również delikatną przyjemność poruszył się niespokojnie.

- Już... już...

- Już?

- Tak.

 Louis cofnął rękę i wytarł ją o prześcieradło. Sięgnął po kwadratową paczuszkę i rozerwał opakowanie zębami.

- Chcesz...?

- N-Nie wiem jak – pokręcił głowa. – Ty to zrób.

- Dobrze – usiadł na jego udach, aby wygodniej było mu założyć prezerwatywę na cała długość swojego penisa. Harry nie oszczędził sobie widoków, obserwując go z dołu i szczerze mówiąc, wielkość Louisa go przerażała. Fakt, że za chwilę zostanie... rozepchany dwa razy bardziej, niż wcześniej powodował u niego dreszcze.

 Louis ułożył się nad nim i nakrył ich ciała kołdrą.

- Możesz... nogi kochanie, unieś w górę – polecił mu i wsunął dłonie pod jego uda, unosząc lekko jego biodra w górę. Harry oplótł nogi wokół jego pasa i wziął głęboki oddech, przygotowując się na to, co ma nadejść. Louis schował twarz w jego szyi, obdarowując ją uspokajającymi pocałunkami, chcąc zapewne odwrócić uwagę Harry’ego od bólu, który miał za chwilę nadejść. – Rozluźnij się – szepnął.

 Jednak z chwilą, gdy słowa Louisa do niego dotarły i starał się rozluźnić wszystkie mięśnie, na powrót spiął się, kiedy Louis pchnął biodrami. Zacisnął mocno zęby i wygiął ciało w łuk, mocno wbijając paznokcie w kark Louisa.

- L-Lou – zapłakał, nie będąc w stanie kryć swoich emocji. Ból przejął kontrolę nad całym jego ciałem i nie kontrolował swoich ruchów. – B-Boli, boli...

- Przepraszam – wsunął się do końca, chociaż Harry miał wrażenie, że ból, jaki towarzyszył tarciu trwał wieczność, a Louis specjalnie to przedłuża. Po jego zarumienionych policzkach spływały łzy, a on z trudem nabierał powietrza, nerwowo pociągając za włosy Louisa. – Przepraszam, przepraszam, przepraszam...

- B-Boli Lou, bardzo boli – pociągnął nosem, słysząc, jak żałośnie brzmiał. Nie tak to sobie wyobrażał i pomimo, że w końcu zdał sobie sprawę, że każdy pierwszy raz musiał tak wyglądać to stwierdził, że jednak nie był na to przygotowany, dowiadując się o konsekwencjach dopiero teraz.

- Wiem, wiem, przepraszam, wiem – ścisnął lekko spód jego ud, chcąc tym samym dodać mu trochę otuchy. Ciało Harry’ego drżało, jednak już nie płakał. – Gdybym mógł, zabrałbym ten ból na siebie.

- Ruszaj się, Louis – stęknął i przycisnął usta do miejsca, za jego uchem. Usłyszał cichy pomruk i uśmiechnął się lekko przez łzy. – Jest dobrze.

 Pogładził delikatnie miejsce, w którym pozostawił ślady paznokci na ciepłej skórze Louisa i przymknął oczy, kiedy chłopak zaczął powoli poruszać biodrami, ponownie całując przy tym jego rozgrzaną szyję. Pomimo bólu, jaki również nieuniknienie towarzyszył pchnięciom Louisa, zaczął odczuwać również swojego rodzaju przyjemność, więc nie mógł powstrzymać cichych jęków i sapnięć.

- Jest... dobrze? – Louis zamruczał w jego szyję, nadal zachowując wobec Harry’ego ostrożność i delikatność, jednak całą swoją wolą powstrzymując się, aby nie pchnąć mocniej.

- Jest... dobrze – westchnął z przyjemności i wbił głowę bardziej w poduszki, czując, jak Louis przegryza skórę na jego szyi, pozostawiając tam zapewne krwisty czerwony ślad, który zaraz załagodził językiem.

 Ból zniknął już dawno, nawet nie wiedział kiedy, a zastąpiła go przyjemność, tak błoga i wszechogarniająca, że nie był do końca pewien, czy śni, czy może to wszystko dzieje się na jawie. Kochał Louisa tak bardzo mocno i wiedział to już od chwili, kiedy po raz pierwszy spojrzał w jego błękitne jak niebo oczy. Teraz trzymał go w ramionach, cały swój świat i kochał się z nim, ufając mu na tyle i pozwalając, aby ten zabrał mu jego pierwszy raz. Nigdy się tego nie spodziewał – że będzie miał okazję do przeżycia tego z Louisem.

 Teraz jednak, kiedy ich nagie, spocone ciała ocierały się o siebie i poruszały się płynnie równym rytmem, a ciężkie, gorące powietrze wypełniała jedynie cisza, przerywana ich urywanymi i niespokojnymi oddechami, prośbami o „więcej” i jękami rozkoszy. Ręce Louisa wodziły po całym ciele Harry'ego, jakby chcąc na nowo poznać jego kazdy skrawek.

 Harry nawet nie wiedział, kiedy z desperacji zacisnął mocniej palce na jego łopatkach, gdzie przeniósł swoje dłonie i zaczął dociskać nogami jego biodra do swoich, pragnąc czuć Louisa jeszcze  bardziej i chcąc być jeszcze bliżej niego.

- L-Lou... och, Boże, Lou... – wysapał, z trudem obserwując przez półprzymknięte powieki Louisa, którego twarz wyrażała czystą przyjemność, sądząc po rozchylonych ustach i zarumienionych policzkach.

- Harry... Blisko – wydyszał, odgarniając z czoła Harry’ego zabłąkany kosmyk włosów, aby po chwili złożyć tam czuły pocałunek. Pchnął jeszcze mocniej i zaskoczony spojrzał na Harry’ego, z którego gardła wydostał się zduszony krzyk. Jego ciało wygięło się w ekstazie a oczy miał mono zaciśnięte.

-Je-Jeszcze... t-tam Lou... jeszcze – wybełkotał niezrozumiale, jednak Louis zrozumiał i znów ponowił swój ruch, trafiając w jego słodki punkt. Nie wiedział, czym było to wywołane, ale odkrywając tę nową część Harry’ego, która doprowadzała go do szaleństwa postanowił ją wykorzystać, byleby sprawić swojemu chłopakowi jak najwięcej przyjemności.

 Jego nogi zaczęły drżeć, tak samo, jak całe jego ciało. W dole jego brzucha zebrało się niesamowite gorąco i czuł, że za chwile eksploduje; że coś rozerwie go na kawałki z przyjemności, jaką odczuwał. Jego mięśnie zaczęły kurczowo zaciskać się na penisie Louisa, który sapiąc i jęcząc przyśpieszył.

- H-Harry... kurwa! – szarpnął biodrami, nie umiejąc dłużej czekać. – Jezu, Jezu, Jezu... – szeptał drżącym głosem, cały czas poruszając się, aby przedłużyć swój orgazm i tym samym doprowadzić do tego Harry’ego. – N-Nie powstrzymuj się, kochanie.

- J-Już... Już Lou... Już... – zapłakał z przyjemności i zacisnął mocniej swoje nogi wokół jego bioder, pociągając za jego włosy. I wtedy to się stało. Nie był w stanie racjonalnie myśleć, mając w głowie tylko obraz rozpustnie wyglądającego, podnieconego, poruszającego się w nim Louisa, który osiąga spełnienie. – T-Tak mi p-przyjemnie, Lou...

 Jego serce biło tak mocno i tak szybko, że czuł, jakby podskakiwało mu do gardła i prawie się nim dławił. Przejechał dłońmi po plecach Louisa w dół, badał palcami jego aksamitną skórę i nieśmiało zacisnął palce na jego pośladkach, za chwile znów powracając w górę i biorąc jego policzki w swoje dłonie. Złączył niechlujnie ich usta i zmarszczył brwi, czując nieprzyjemne uczucie pustki, kiedy Louisa wysunął z niego swojego penisa.

 Oderwał się od niego z cichym mlaśnięciem i resztkami sił obserwował, jak chłopak wyciąga z kiszeni spodni chusteczkę i wyciera jego zabrudzony przez siebie brzuch, przez co posłał mu lekko zawstydzone, ale wdzięczne spojrzenie. Ściągnął prezerwatywę i razem z chusteczką wrzucił ją do kosza. Położył się na boku, przodem do Harry’ego, który od razu wtulił się w niego potargany, zmęczony, ale szczęśliwy.

- Boże... – szepnął ledwo słyszalnie, kiedy jego płuca odmówiły posłuszeństwa. Wystraszył się nawet, czy aby nie potrzebny będzie mu inhalator, jednak jego oddech uspokoił się w objęciach szatna i mógł już samodzielnie nabierać powietrza. Poza tym, byłoby to bardzo żenujące.

- Jak było? – Louis objął go ramieniem w talii przyciągnął do swojego torsu, dłoń kładąc w dole jego kręgosłupa. Okrył ich szczelnie kołdrą i przycisnął usta do jego czoła.

- Jak było? Jeszcze pytasz? – złożył miękki pocałunek na jego wystającym obojczyku. – Idealnie.

Poczuł, jak Louis uśmiecha się w jego włosy i przeczesuje je ręką.

- Uważam to samo. Nadal boli?

Pokręcił głową.

- Nie... Tylko trochę, ale to nieważne. Da się znieść – wzruszył ramionami i wtulił się bardziej w ciało Louisa. Wsunął niepewnie nogę pomiędzy jego uda, splątując tym samym ich nogi. Louis nie zaprotestował i śmiało przystał na niemą propozycję Harry’ego. – Koch... – urwał, momentalnie sztywniejąc. Również mógł poczuć, jak Louis zamiera, kiedy jego ciało się spięło. – Która godzina? – szybko zmienił temat, pragnąc wymazać ten moment z pamięci.

 Prawie powiedział Louisowi, że go kocha. Byli dopiero razem jeden dzień, i szczerze powiedziawszy to również nie najlepsze okoliczności, aby iść z Louisem do łóżka, jednak nieoficjalnie mógł powiedzieć, że byli z Louisem razem już wcześniej. Więc, teoretycznie, są parą od dwóch, prawie trzech miesięcy,  skoro obaj czuli się gotowi na kolejny krok w ich związku, czemu by nie? Jednak na wyznanie miłości było jeszcze za wcześnie – i Harry to wiedział. Był pewien swoich uczuć do Louisa, jak niczego innego, jednak nie chciał na niego naciskać, chcąc również dać mu czas na przyswojenie sytuacji. Nie na co dzień odkrywa się przecież, że interesują Cię osoby tej samej płci.

- Dwudziesta trzecia trzydzieści trzy – odpowiedział, sprawdzając swój telefon. Postukał jeszcze przez chwilę w dotykowy ekran, zanim z powrotem go odłożył. – Otworzę szampana, huh?

Harry pokiwał głową i usiadł, podciągając kołdrę do swojego torsu. Louis sięgnął po szampana i dwa kieliszki, które podał Harry’emu, a sam z trudem otworzył butelkę i nalał białej cieczy do naczyń

- Z kim pisałeś? – spytał od niechcenia, obrysowując palcem krawędź szkła, ze wzrokiem wlepionym w swoje dłonie.

- Zayn pisał, czemu mnie nie ma. – odstawił butelkę i wolną dłonią złapał tę Harry’ego, który od razu zaprzestał swojej czynności i podniósł wzrok na Louisa. – Ale napisałem mu, że mam ważniejsze rzeczy.

- Co by było... gdyby się dowiedział? – spytał cicho i mimo, że w pokoju było ciemno, widział, jak twarz Louisa blednie. Po chwili odchrząknął.

- Myślę, że chyba by się wkurzył... nie wiem. Jest nieobliczalny.

- A... A wie tylko Lottie. Prawda?

- Mam nadzieję, że tak... To znaczy, to nie tak, że się Ciebie wstydzę, ja...

- Wiem, rozumem – posłał mu uspokajający uśmiech i splótł ich palce. – Nie oczekuję, że od razu wybiegniesz na ulice i powiesz, że jesteś w związku z chłopakiem.

- A... mogę Cie o coś spytać?

- Pytaj śmiało.

- Jesteś gejem... prawda?

Przegryzł dolną wargę, spuchniętą i soczyście czerwoną od pocałunków Louisa. Powoli skinął głową.

- A... długo Ci się podobam? – spytał chichocząc i sprawiając, że Harry zarumienił się mocno. Chociaż, podejrzewał, że od początku tego wieczoru rumienił się cały czas i ani na chwilę nie przestawał.

- Przestań – burknął zawstydzony, ale mimo wszystko uśmiechnął się pod nosem. – Idiota.

- Ty jesteś większym. – oparł się plecami o ramę łóżka. – Fajnie było z satysfakcją obserwować, jak się ślinisz na mój widok.

- Wiedziałeś?! – rozszerzył swoje oczy i usta w szoku.

- Noo, Harry... – zaśmiał się. – Widziałem, jak na mnie patrzysz podczas przerw, jak patrzysz na mój tyłek, jak patrzysz na mnie przez okno, co swoją droga mogło podchodzić pod stalking! Jak się przy mnie rumienisz, jak patrzysz na moje usta, jak... – wyliczał, dopóki Harry nie zatkał mu ust dłonią.

- Cicho bądź! – pisnął i zirytowany spojrzał na zegarek. – Za chwilę północ. Pomyśl życzenie.

- Hmm, okej, myślę – zamknął oczy i Harry widząc jego błąkający się lekki uśmiech sam zamknął oczy, słysząc jedynie tykające wskazówki zegara. Zostało mu dziesięć sekund, jakie może mieć życzenie? Czego w życiu chciał?

 Chciał dostać się na wymarzone studia. Chociaż nie...

 Chciał być bardzo mądry... chociaż już był.

 Pragnął znaleźć kogoś, kogo kocha, i kto pokocha go ze wzajemnością. Tyle, że miał już kogoś takiego...

 Chciał być szczęśliwy z Louisem i należeć do niego już zawsze.

 Otworzył oczy w tym samym czasie, w którym wybiła północ. Spojrzał na Louisa, który nadal miał zamknięte oczy i pochylił się, na krótko złączając ich usta. Louis oddał pocałunek i kiedy się od siebie oderwali, wypili całego szampana i odłożyli szklane naczynia na szafkę nocną obok łózka.

- Czego sobie zażyczyłeś? – spytał go, kiedy z powrotem ułożyli się w poprzedniej pozycji. Harry ziewnął i wtulił się w niego, będąc zbyt zmęczonym, aby świętować Nowy Rok. Poza tym, już go porządnie przypieczętował, zaczynając najlepszy rok w swoim życiu na najlepszy sposób.

- Nie powiem Ci, bo się nie spełni. – mruknął sennie i uśmiechnął się, czując na swoich plecach małą dłoń Louisa. – Szczęśliwego Nowego Roku, Lou.

Chciał być szczęśliwy z Louisem i to było jedyne, czego w życiu pragnął. Nie pragnął być nawet tylko szczęśliwy, jeśli w jego życiu nie byłoby Louisa – Louis był całym jego życiem.

Od autora: Przepraszam, jeśli poczuliście się zniesmaczeni opisaną sceną, jednak, jak już wcześniej wspominałam, ostrzeżenia w opisie (Afire Love, w Im a Mess tego nie rozpisywałam, ponieważ jest to kontynuacja) sugeruję treści +18. Nie ostrzegałam na początku rozdziału, bo stwierdziłam, że to byłoby bez sensu. Swoją drogą być może spieprzyłam, ponieważ nie umiem opisywać takich scen, a jak bardzo chciałam i starałam się, tak bardzo wyszło to dość niezgrabnie. Robię to pierwszy raz, i mam nadzieję nie ostatni, bo nie zamierzam zrezygnować, jedynie mogąc się trochę w tym podszkolić. Nie było za słodko, lub za ostro? Zbyt szczegółowo, lub mniej? 

Continue Reading

You'll Also Like

68.4K 5.4K 9
To wszystko przez jednonocną przygodę, która zmieniła życie Harry'ego i Louisa w oklepaną komedię romantyczną, zapewniając Liamowi idealną okazję do...
28.7K 1.8K 200
Zapraszam również na mój profil na Instagramie z recenzjami: _zaczytanaaga_ Szukasz jakieś fajnej książki do przeczytania? Nie wiesz którą warto prze...
1.4K 6 1
HISTORIA PRZERWANA!! Pogoń, strach, miłość i łzy. Cztery rzeczy, których zdecydowanie nie szukałem jako zwykły student w Ameryce. Od zagorzałego ku...