Take What You Need Sweetheart...

By ReadyToFlyx

67.7K 4K 731

Nigdy nie sądziłam, że przyjdzie mi ich ponownie spotkać. Szczególnie w tak.. niesprzyjających warunkach. Kie... More

I. 'Wyrzuciłem ją'
II. 'Wątpię w to, że ją znajdziemy.'
III. "Zamierzam ją znaleźć"
IV. 'Łapać ją!'
V. 'Chciałem ją chronić.'
VI. 'Chcesz ją mieć.'
VII. 'Sam ją sobie zaprowadź.'
VIII. 'Zostaw ją w spokoju!'
IX. 'Mam ją na oku.'
X. 'Przyprowadź ją.'
XI. 'Zabić ją.'
XII. 'Pogodzisz się z tym, że ją zabiłeś?!'
XIII. 'Zaakceptują ją?'
XIV. 'Mamy ją.'
XV. 'Jak ją do siebie przekonać?'
XVI. 'Zanieś ją na górę.'
XVII. 'Co jeśli któryś z nas będzie ją miał?'
XVIII. 'A jeśli któryś ją skrzywdzi?'
XIX. 'To on ją przytula.'
XX. 'Skrzywdził ją.'
XXI. 'Chciał ją zgwałcić.'
XXII. 'Lubisz ją? W ten sposób?'
XXIII. 'Postaraj się, ją uspokoić.'
XXIV. 'Będę ją pilnował.'
XXV. 'Prawie ją uderzyłeś!'
XXVI. 'Czemu on ją tam ciągnie?'
XXVII. 'Bawią ją żarty Zayn'a'
XXVIII. 'Chętnie ją zabawię swoją osobą.'
XXIX. 'Przecież ją to zabije..'
XXX. 'Muszę ją zobaczyć, w całej okazałości..'
XXXI. 'Zmusili ją do tego.'
XXXII. 'Pora zobaczyć na co ją stać.'
XXXIV. 'Kocham ją.'
XXXV. 'Trafiłby ją szlag, na Twoje nieodpowiedzialne zachowanie.'
XXXVI. 'Nie udawaj, że tak ją znasz.'
XXXVII. 'Zraniłbyś ją, tymi słowami.'
XXXVIII. 'Zauważył ją.'
XXXIX. 'Za to ją polubiłem.'
XL. 'Prawie ją zgwałciłem.'
XLI. 'Mam ją oszukiwać?'
XLII. 'Zażyczyła sobie, abym ją zniósł na dół.'
XLIII. 'Spróbuj ją tylko zranić!'
XLIV. 'Upiła ją!'
XLV. 'Widzę, że darzysz ją, głębszym uczuciem.'
XLVI. 'Weź ją na górę i tam się nią zajmij.'
XLVII. 'Zamierzam ją zniszczyć.'
XLVIII. 'Trzymajmy ją z daleka, od niektórych spraw.'
XLIX. 'Ochronię ją.'
L. 'Będę ją czcił.'
LI. 'Kręci ją życie na krawędzi.'
LII. 'Dlaczego wszyscy wolą ją?'
LIII. 'Miałem Ci ją tylko wystawić!'
LIV. 'Porwał ją!'
LV. 'Będziesz mógł ją sobie wziąć.'
LVI. 'Znaleźliśmy ją.'
LVII. 'Moim zadaniem było ją bronić.'
LVIII. 'Zostawisz ją?'
LIX. 'Zmienił ją.'
LX. 'Zrań ją, a oni zranią Ciebie.'
LXI. 'I ktoś ją w końcu zdradził.'
Hi.
LXII. 'Zszokowałem ją.'
LXIII. 'Skąd wiedziała, o co chcę ją zapytać?'
LXIV. 'Gdy chciałem ją zdenerwować tak na nią mówiłem.'
Niepotrzebna. ||h.s.
LXV. 'Zabawia ją, w wiadomy sposób.'
LXVI. 'Teraz wszyscy mu ulegną, bo ją pieprzy.'
LXVII. 'Gdyby Ashton ją teraz widział..'
LXVIII. 'Jak wpadnie na jakiś pomysł i ją do niego namówi...'
LXIX. 'Straciłem ją.'
LXX. 'Wolałbym ją w to nie mieszać.'
LXXI. 'Powinienem był ją wysłuchać.'
LXXII. 'Czy nadal mogę ją tak nazywać?'
LXXIII. 'Ale on ją odnalazł..'
LXXIV. 'Pomszczę ją.'
LXXV. 'Chyba możemy ją jakoś wykorzystać?'
LXXVI. 'Trzymałem ją martwą w moich ramionach.'
Podziękowania.
Take What You Need sweetheart vol 2?
Look What You Make Me Do.

XXXIII. 'Wolałem ją spokojną i opanowaną.'

1.1K 66 11
By ReadyToFlyx

Jeżeli to czytasz, to pozostaw po sobie gwiazdkę lub komentarz. Dla Ciebie to tylko chwila, a mi daje to wiele radości i niezłego kopa, do dalszego pisania.

PG-13.

Harry POV

Ugh, jak ta mała mnie dziś denerwuje, to po prostu głowa mała. Rozumiem, że martwi się o swoich braci, ale zdecydowanie przesadza. Ze wszystkim. Zachowuje się jakby nie wiem.. coś przyćpała, bo to co ona wyprawia, nie jest normalne. O wiele bardziej wolałem ją spokojną i opanowaną. Taką jaka była, w samochodzie, gdy ją przywieźliśmy.

Nie mówię, o tym jak mi przyjebała, czy straszyła mnie, że wysadzi mój ukochany samochód, tu akurat potrafię ją nawet zrozumieć. Ale to żeby żądać od nas tego, abyśmy ją zapoznali ze wszystkimi naszymi planami, to już lekka przesada. Co jej do tego? Po co ona się pcha w nie swoje sprawy?

-Tak, ale w sumie to każdy może iść. Nie ma przymusu, że masz zostać.- odpowiada jej Niall.

-Świetnie!- klaszcze uradowana.- Idziemy!

-Jak MY?!- oburzam się.- Jacy my?! Ty zostajesz!

- Każdy może iść. Nie ma przymusu, że masz zostać. Tak przed chwilą powiedział Niall, a wy potwierdziliście. Więc w drogę!

Podnosi się, ale równie szybko, jak wstaje, Ash ciągnie ją na swoje kolana.

-Nie. Ty zostajesz i nigdzie nie idziesz.-mówi spokojnie, ale stanowczo Ash, zacieśniając uścisk na jej talii.

Dobrze! Postaw się jej! Niech sobie zbyt dużo nie wyobraża!

-Ashton, puszczaj!- krzyczy Red i stara się, mu wyrwać.- Nie masz prawa, o tym decydować! Chce tam iść!

-Nie. Nigdzie nie idziesz. Zostajesz tutaj i bez dyskusji. I tak, wystarczająco ryzykowałem, przywożąc Cię tutaj. Zostajesz, choćbym miał Cię łańcuchem, do kaloryfera przypiąć.

No i dobrze. Powinien zrobić tak na samym początku. Jest tak uparta, jak Louis. Cholerne geny Tomlinson'ów! Nie mogłaby mieć więcej wspólnego z Payne'm? Choć nie. W sumie lepiej nie.

-Ashton!- warczy na niego, po czym próbuje go uderzyć łokciem w brzuch, ale on łapie ją za przedramiona.

-Kto jedzie, niech się zbiera.- mówi Niall, chwytając za kluczyki i wychodząc z domu.

Jakoś mi się nie śpieszy na spotkanie z Mersy'm, bo wiem, że gdybym tam pojechał, to nie dowiedzielibyśmy się niczego. Rozwaliłbym mu głowę, zanim wydusiłby z siebie choć jedno słowo. Luke chyba też, bo nie ruszył się z miejsca.

Czyli zapowiada nam się leniwy wieczór, w dodatku bez telewizora, a to wszystko przez czerwonowłosą dziewczynę, siedzącą na kolanach u Irwin'a.

Siedzimy tak pół godziny w ciszy. No w sumie to niezupełnej ciszy, bo ta dwójka kłóci się po cichu. Z nudów, gram z Luke'iem w pokera.

-Przepraszam.- słyszymy cichy, damski głos, który przerywa cudowną ciszę.- Zwłaszcza Ciebie Harry. W ogóle nie powinnam się tak zachować, nie powinnam Cię uderzyć... ja po prostu.. nie wiem co wtedy we mnie wstąpiło, byłam tak przerażona tym, że nie wiem co się dzieje z moimi braćmi, że nie myślałam racjonalnie. Gdybym tylko mogła cofnąć czas, nie zrobiłabym tego.

-Spoko.- odpowiadam jej krótko, nie odwracając znad kart.

Tak właściwie to nic się jak dla mnie nie stało. Nie chowam urazy, czy coś. Ale w sumie, to ta mała ma niezły cios, jak na swoje warunki fizyczne. Mam na myśli, że jest karłem, oczywiście.

-Nie Harry. Ja na prawdę nie powinnam. Nic mi nie zrobiłeś, a ja się wyżyłam akurat na Tobie, choć w ogóle nie byłeś niczemu winny.

Oboje z Luke'iem odwracamy się w jej stronę, kończąc tym samym naszą grę. Nie powiem, trochę zdziwiły mnie jej słowa..

-Red, spoko, nic się nie stało.- zapewniam ją.- W sumie to Ci się nie dziwię. Sam szalałem i to nieźle, gdy moja siostra gdzieś zniknęła, więc doskonale Cię rozumiem...

Mam długi język. Zdecydowanie zbyt długi. Teraz zacznie się przesłuchanie, a ja nie mam na to ochoty...

-Zniknęła?- pyta zaciekawiona.- Um.. przepraszam, nie chciałam być wścibska, czy coś.- reflektuje się szybko, na co wzdycham z ulgą.- Jeszcze raz przepraszam, Harry. Ciebie Luke też. Ugh. Na pewno teraz myślicie, że jestem jakąś chora psychicznie..

-My nie sądzimy. My to wiemy.- droczy się z nią Luke.- A Ty z tym, że jestem Twoim kuzynem.. Twoim i Louis'a, to tak na serio, czy.. sobie żartowałaś?

Pyta niepewnie. Rodzina, to dla niego bardzo delikatny temat. Stracił wszystkich w przeciągu kilku miesięcy. To był dla niego straszny cios, po którym nie do końca się pozbierał.

-Nie żartowałabym sobie z takiej rzeczy Luke. Mówię serio, całkowicie serio. Nie mam, jak na razie, niczego co mogłoby potwierdzić moje słowa, ale obiecuję Ci, że jak tylko wrócimy do Londynu, udowodnię Ci to wszystko. Znam nawet osoby, które potwierdzą moje słowa.

-A.. um.. znałaś kogoś.. z mojej rodziny?

-Większość. Chodzi Ci o kogoś konkretnego?

Wiem, o kogo Luke, chce ją zapytać. Ona też coś podejrzewa, tak przynajmniej wnioskuje po jej minie.

-Znałaś może.. Charlie'go Domran'a?- pyta się ją z nadzieją.

-Charlie.. tak znałam go, należał do świty Bradley'a. Był najlepszym członkiem gangu, jakiego poznałam. Wiesz, zawsze uśmiechnięty, pełen życia, energii. Zawsze było go pełno. Był zabawny, uwielbiał robić innym kawały. Gdy go poznałam, był już starym 24 letnim koniem.

-Twój brat ma 24 lata.- zauważam.

-Tak.- śmieje się.- Ale wtedy miałam 13 lat, więc każdy który miał powyżej 18 lat, był dla mnie stary. Zabawne jest to, że każdy członek gangu, którego przyszło mi poznać, miał powyżej 40 lat, oczywiście poza Charlie'm. On i ja, byliśmy wyjątkami od reguły.

-Wiesz, dokładnie kto go zabił?- pyta Luke, bawiąc się swoimi palcami. Ona kiwa głową.- Kto? I dlaczego? Wiem tylko, że zabili go wrogowie mojego ojca, chcieli się w ten sposób zemścić na mnie i na nim.

-Nie do końca. Wiesz..- Red stara się znaleźć odpowiednie słowa.- Jak Ci mówiłam, znałam Charlie'go, bo należał do naszego gangu. Widzisz, to nie jest tak, że Beasts i Shadow, to były jakieś gangi, które walczyły ze sobą o władzę. Początkowo tak było, dopóki Arthur nie zakochał się w Elizie, ze wzajemnością. Nie będę się nad tym roztaczać, w każdym razie, oba gangi zaczęły dzięki temu ze sobą współpracować. Co oczywiście spierdolił Bradley cztery lata temu...

-Chcesz powiedzieć, że to on go zabił?!- wybuchnął Luke.

-Spokojnie! Nie to miałam na myśli!- dziewczyna stara się go jakoś uspokoić, co jej wyjątkowo wychodzi.- W żadnym razie Bradley! Nie mógł tego zrobić! To by się kłóciło z zasadami! Po tym, jak mój tato, popsuł relacje z Twoim gangiem i pokłócił się z Gary'm, Dark Scawangers, zaczęli polowanie. Na członków naszego gangu i Twojego. Pech chciał, że Charlie znalazł się, w dość niewygodnej pozycji. Nie mógł wrócić do Shadow, ani nikt nie patrzył na niego zbyt przychylnie w Beasts. Stracił swoją pozycję i całe poważanie, tym samym stając się "gościem od brudnej roboty", ciołkiem na posyłki...

-Dlaczego nie mógł wrócić do Shadow?

-Ponieważ automatycznie, znaczyło by to zdradę. Wiesz ilu było wtedy was, a ilu nas? Na jednego waszego członka, przypadło ponad 60 naszych. Raz dwa by go znaleźli, nawet bez mojej pomocy. Jego i całą waszą rodzinę. Zostając w Beasts, uchronił was od śmierci, bo mój ojciec, nie okazałby litości, żadnemu z Twojej rodziny. Wracając do historii, 30 sierpnia, dzień po swoich urodzinach, Charlie miał wyjechać, bo dostał zlecenie, na jakiegoś bogatego gościa. Miał to załatwić razem z Liam'em, ale sprawy mu się skomplikowały, przez co, wyjechał później, z kimś innym. Gdy zatrzymali się na jednej ze stacji benzynowych, znikąd pojawił się Joseph, ze swoimi ludźmi. Ktoś zdradził.. nie wiem kto...- Spuściła głowę, ciągnąc się za końce włosów.- I nigdy się już nie dowiem. Jest za późno, większość z naszych starych ludzi, już dawno nie żyje.

Luke pokiwał głową ze zrozumieniem. Red ma rację, już jest za późno.

-Dlaczego akurat, Ty.- pytam się jej nagle, na co dostaje niezrozumiałe spojrzenie od Red.- Dlaczego akurat to Ciebie, Bradley wybrał do tego, abyś brała udział w naradach?

-Nie potrafię, Ci dokładnie powiedzieć, dlaczego akurat ja. Bradley na pewno, miał w tym jakiś interes. Sądzę jednak, że wybrał mnie, ponieważ zawsze, że tak to powiem, byłam pod ręką. Wiesz Li i Lou, zazwyczaj musieli gdzieś wyjechać, a ja jako dziecko, byłam w domu, z resztą nigdy by mnie nie wysłał na jakąś misję.

-Dlaczego? Przecież Louis'a i Liam'a, wysyłał jak byli młodsi.- Luke marszczy brwi na jej wypowiedź.

-Nie wiem Luke, ale najwcześniej wysyłał Louis'a. Liam'a, zmusił do walk w klatkach, z dużo starszymi od siebie facetami, gdy ten miał tylko dwanaście.- Czekaj.. Co?! Patrzę się na nią zszkowany.- Tak Harry, dobrze słyszysz. Liam walczył w klatkach. Nie mówił wam tego?

-Mówił, ale nigdy nie powiedział w jakim wieku 'zaczął'- robię palcami cudzysłów.- To jest pojebane, wiesz? Jak mógł zmusić 12latka do walk w klatkach? Przecież to nienormalne!

-A kto stwierdził, że on był normalny?- pyta się mnie kpiąco.- Narkotyki i alkohol wyżarły mu mózg. Całe nasze życie, prze niego było pojebane, a skutki tego ciągną się za nami do dzisiaj. Przeszłość, nie daje o sobie, tak szybko zapomnieć.

******

Red POV

Leżałam w mojej piżamie, składającej się z pary majtek i za dużej koszulki, na jedynym wolnym łóżku w całym domu. Nie ważne, że było ono na strychu i było małe. Ważne było to, że było moje i że mogłam tutaj odpocząć i wszystko sobie przemyśleć. A miałam co przemyśleć.

Przede wszystkim Liam. Co ten idiota sobie myślał, kiedy nie chciał się zgodzić na przeszczep? Dobrze wie, że chyba bym sama umarła, gdyby go zabrakło. Idiota. Na szczęście udało mi się go przekonać, co można powiedzieć, garniczyło z cudem, bo przekonać Payne'a do czegoś, to to jest nie lada wyzwanie. Jest taki uparty...

Następnie Larra. Tak się cieszę, że w końcu się znalazła, tylko pytanie, czy nie stracę jej, zaraz po tym, jak się odnalazła? Tego też bym nie zniosła. Łzy znów spływają po moich policzkach, ale nie mam siły nawet ich zatrzeć. To są łzy szczęścia. Szczęścia, bo w końcu ją odnalazłam. Udało mi się.

Ashton. W życiu żaden chłopak się mną tak nie interesował jak on. Żaden, spoza mojej rodziny tak też o mnie nie dbał. W sumie to nawet dobrze, że nie pozwolił mi jechać z Niall'em i resztą.

Ash.. Co ja mam z nim do cholery zrobić? Gdy jest koło mnie, czuję się zagubiona. Jestem jak ćma, która leci do ognia. Mam nadzieję, że nie jestem dla niego kolejną zabawką, bo tego bym nie...

-Reedy- słyszę czyjś przytłumiony głos.-Red?

Do pokoju wchodzi Ash. Jest pijany, zatacza się i śmieje z siebie, gdy o coś uderzy. Zaczął się powoli rozbierać, ukazując swój idealnie wyrzeźbiony tors i cudowne v, ciągnące się w dół.

-Reedy-wybełkotał i zaczął chichotać.

Spojrzałam na niego zdziwiona. Kiedy tak zdążył się spić?-Moja mała, słodka Kruszynka! Szukałem Cię wszędzie a okazało się, że jesteś tu. Czemu tu? A nie tam?

-Gdzie tam?- spytałam lekko rozbawiona.

-Tam gdzie ja!- odpowiedział i opadł na mnie, przygważdżając mnie swoim ciałem do łóżka.

Zaczął zachłannie całować moją szyję, czekając na reakcję z mojej strony. Byłam skołowana i lekko przerażona. Nie wiedziałam, do czego jest się w stanie posunąć, gdy jest pijany.

Ręce, które trzymał na mojej talii, zjechały w dół, przez biodra, aż do ud, które rozszerzył, po czym położył się między nimi. Unosił moje nogi i oplótł nimi swoje biodra. Cały czas coś cicho nucił, gdy całował moją szyję.

Byłam odurzona jego osobą. Zapach jego perfum połączony z lekką nutą zapachu papierosów, dotarł do moich nozdrzy i zawrócił mi w głowie. Jego mokre pocałunki, którymi obdarowywał moją szyję, to jak ją szczypał i skubał, sprawiało, że wariowałam. Jego duże, ciepłe dłonie, którymi muskał moje ciało, sprawiały, że miałam ochotę na więcej. Zaczęłam ciężko oddychać, a cichutkie jęki, zaczęły wydobywać się z moich ust.

Ashton naparł lekko na moją kobiecość, ocierając się delikatnie. Jego dłoń przesunęła się w dół, w stronę moich majtek. Zaczął się bawić ich gumką, czekając na pozwolenie. Nie potrafiłam wydusić z sobie ani jednego słowa, nie chciałam jeszcze, tego robić. Gdy zaczął powoli zsuwać ze mnie dolną część mojej garderoby, zebrałam w sobie wszystkie siły.

-Ashton, nie.- wydusiłam z sobie.

On jednak nic sobie z tego nie robił, tylko przesunął swoje usta z mojej szyi na wargi.

-Nie!- tym razem powiedziałam to stanowczo i starałam się odepchnąć od siebie chłopaka. Byłam jednak zbyt słaba.

-Reedy.. dlaczego? Przecież...ja bym Cię tylko tak... troszeczkę...  niegłęboko... Będę delikatny... przyrzekam- szepcze między pocałunkami, którymi obdarowuje moją twarz.- Pragnę, Red. Pragnę Cię, jak nigdy nikogo innego, na świecie.

Wzdycha głośno, opiera swoje czoło o moje i patrzy mi głęboko w oczy, szukając mojej zgody, której nie otrzymuje.

Wzdycha głośno, po czym obraca nasze ciała tak, że to on leży pode mną, a ja góruję. To cud, że nie spadliśmy z tego małego łóżka. Układa swoje ręce na bokach moich ud i rysuje jakieś wzory kciukami. Przygląda mi się z ciekawością.

-Jesteś taka piękna.. Nawet nie wiesz jak bardzo się muszę powstrzymywać, żeby nie zerwać z Ciebie tych ubrań i nie kochać się z Tobą.- szepcze.

-Kochać? A nie pieprzyć?- pytam go zdziwiona.

-Nie Kruszynko. Pieprzy się dziwki. A Ciebie się kocha. Czci, jak boginię. I ja zamierzam to robić, jeżeli tylko mi na to pozwolisz. Pożądam Cię, jak nigdy.- mimo, że jest pijany, mówi wszystko bardzo wyraźnie, patrząc mi w oczy.- Marzę o tym, żebyś była moja. Chcę Cię mieć. Pragnę się przy Tobie budzić i zasypiać. Chcę Ci robić śniadania, obiady i kolacje. Chcę się z Tobą pokazywać. Chcę aby wszyscy wiedzieli, że jesteś moja. Chcę być dla Ciebie tym najważniejszym. Chcę Cię zabierać na długie spacery i romantyczne kolacje. Chcę patrzeć na Ciebie gdy śpisz. Chcę być Twoim pierwszym i jedynym. Chcę abyś jęczała moje imię, gdy to JA będę Cię doprowadzał do ekstazy. Chcę abyś mnie zdominowała. Chcę abyś pokazała mi swoją ciemniejszą stronę. Chcę Cię pieścić, całować i dotykać. Chcę się z Tobą kochać, pieprzyć Cię, cokolwiek, co byś tylko chciała, zrobiłbym to z Tobą, nieważne jak długo będę musiał czekać. A przede wszystkim chcę się Tobą zaopiekować i sprawić, że będziesz się czuła bezpieczna i kochana. Wiem, nie jestem idealny, nie mam zbyt dużego doświadczenia, w związkach i w miłości. Mam swoje za uszami. Nie zawsze jestem kochany, miły i delikatny. Nie do końca wiem, co to miłość, bo jej nie zaznałem. Ale mogę Cię kochać, tylko musisz mi pokazać jak. Zrobię dla Ciebie wszystko Reedy. Wszystko a nawet i więcej. Będę dla Ciebie wszystkim tym, czego będziesz potrzebowała. Będziesz mogła brać ode mnie co tylko będziesz chciała, oddam Ci wszystko to co mam, nawet siebie samego i to co mam w sobie najlepsze. Tylko zgódź się być moją dziewczyną Red. Niczego innego na tym świecie nie pragnę jak Ciebie.

Gdy skończył mówić, przycisnął swoje usta do moich w zachłannym pocałunku pełnym pasji. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze, prosząc o dostęp, który uzyskał po chwili. Wsunął swój język w moje usta i zaczął pieścić moje podniebienie. To było cudowne. Zaczęłam pieścić jego język swoim. Poprawiałam się nieznacznie, szukając wygodniejszej pozycji, przez co mocniej naparłam na jego męskość. Jego dłonie, które błądziły po mojej talii, przesunęły się na moje biodra. Chłopak jęknął w moje usta i szybko zmienił nasze pozycje, to on teraz dominował.

-Proszę. Pokaż mi co to znaczy kochać.- szepnął przy moich ustach.- Bądź moją.

-Też tego chcę Ashy. Chcę być Twoją i chcę, żebyś był mój.- wyszeptałam rozczulona jego słowami. Jest cudowny..

-Już dawno jestem.

Gdy skończył mówić, znów przycisnął swoje usta do moich. Znów przeniósł się między moje uda i wygodnie się tam ułożył, napierając na moją kobiecość swoją erekcją. Znów uniósł moje nogi tak, że oplotłam go wokół bioder i delikatnie się o mnie otarł.

Jęknęłam w jego usta. Zdecydowanie podobało mi się to. Wplotłam palce w jego włosy i zaczęłam się nimi bawić, od czasu do czasu za nie ciągnąc, co mu się bardzo podobało.

Chłopak nie poprzestawał się o mnie ocierać, dodatkowo całował moją szyję i pieścił mnie swoimi cudownymi dłońmi, które aktualnie znajdowały się pod moją koszulką i pięły się w górę. Gdy dotarł nimi do moich piersi, ścisnął je delikatnie, na co głośno jęknęłam jego imię.

- Lubię małe piersi. Najbardziej podoba mi się to, że idealnie pasujesz do moich dłoni.- wyszeptał przy moim uchu i skubnął jego płatek.

Podwinął moją koszulkę i zjechał ustami na moje sutki, wziął jeden w usta i zaczął go ssać. Ręką pieścił drugą pierś. Po chwili ssie drugi.

-Ashy- jęczę głośno.

-Niegrzeczna Kruszynka, nie ma na sobie stanika. Taka niegrzeczna-nuci sobie pod nosem.- Co ja mam z Tobą zrobić? Hmm?

Napiera na mnie zdecydowanie mocniej i agresywniej. Twarz trzyma nad moją, badając moją reakcje. Rękami ciągle masuje moje piersi, zahaczając od czasu do czasu o stwardniałe sutki.

Niepewnie unoszę swoje biodra, dociskając je do niego. Chłopak jęczy głośno, ale nie powstrzymuje mnie, więc chyba robię to dobrze? Ponawiam swój ruch, co również mi sprawia ogromną przyjemność.

-Moja... mała... niegrzeczna... Kruszynka...- szepta między pocałunkami.- Lubisz to?- pyta przyspieszając.

Czuję ciepło rozchodzące się po moim ciele. Przyjemne iskierki, które sprawiają, że czuję się lekka, błądzą po każdej mojej komórce. W pokoju słychać moje głośne jęki i ciężki oddech Ashton'a. Przeniosłam swoje dłonie z jego głowy na plecy i zaczęłam go delikatnie drapać.

-Tak.lubię.-jęknęłam, wyginając plecy w łuk.-Ashy, szybciej...proszę..

Chłopak przyspieszył i stał się bardziej agresywny w swoich ruchach. Łóżko zaczęło się odbijać od ściany, ale niewiele mnie to teraz interesowało. Za bardzo podobało mi się to co robiliśmy z Ashton'em.

Chłopak brutalnie wpił się w moje usta, całując mnie zachłannie. Językiem wdarł się do moich ust, żądając odpowiedzi z mojej strony. Jedyną rzeczą, która nie zmieniała się w jego zachowaniu to to, jak delikatnie pieścił dłońmi każdy milimetr mojego ciała.

-Odpowiedz mi!-warknął w moją stronę, gdy nie oddałam pocałunku.

Oddalił swoją twarz od mojej i spojrzał na mnie. Oczy miał całe czarne, a oddech ciężki. Po chwili zjechał ustami na moją szyję, którą raczył mokrymi pocałunkami. Gdy dotarł do podstawy szyi, zassał skórę i zaczął robić mi malinkę. Nie przeszkadzało mi to zbytnio, bo byłam blisko. Cholernie blisko. On o tym wiedział, dlatego zastygł w miejscu, uśmiechając się zadziornie.

Starałam się unieść biodra, aby otrzeć się o niego i ulżyć sobie, ale nie dałam rady. Przycisnął swoje biodra do moich, uniemożliwiając mi nawet najmniejszy ruch.

-Ashton.proszę.-zaskomliłam pod nim.- Proszę..Ashy.

-Kocham to jak mnie o coś błagasz.- szepcze tuż przy moim uchu.- Pocałuj mnie.

Dwa razy nie musiał mi powtarzać. Wpiłam się w jego usta, całując go z pasją. Poprosiłam go o dostęp, który otrzymałam od razu. Zaczęłam go pieścić swoim językiem, a on mi odpowiadał tym samym.

Znów zaczął się ruszać. Początkowo delikatnie, stopniowo stając się brutalniejszym. Sama też zaczęłam wypychać biodra w jego stronę, potęgując nasze doznania. Chłopak zatoczył biodrami kółko, co wywołało u mnie głośny jęk.

-Lubisz, jak jestem brutalny wobec Ciebie, huh? Podoba Ci się to? A to tylko suchy seks. Pomyśl sobie, co jestem w stanie zrobić, gdy na prawdę, będę się z Tobą kochać. Nie pozwolę Ci wtedy zasnąć Kruszynko. Bedziesz krzyczeć moje imię całą noc.

Nasze ruchy stały się niechlujne, dyszeliśmy ciężko, a nasze ciała były spocone. Czułam, że zbliżamy się do finału.

-Ashy jestem..

-Tak, dojdź dla mnie Kruszynko.

-Ashton!

Jego słowa wystarczyły, aby zepchnąć mnie z krawędzi. Wygięłam plecy w łuk, mocniej zaplatając nogi, wokół Ash'a. Po chwili poczułam jak on również osiągnął spełnienie, po czym opadł na mnie swoim ciałem, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi. Jego oddech, przyjemnie pieścił moją skórę. Leżeliśmy tak już dłuższą chwilę, starając się, unormować nasze oddechy.

-Podobało mi się gdy krzyczałaś moje imię, Kruszynko. Chciałbym częściej tego słuchać.

Continue Reading

You'll Also Like

2.8M 20.3K 6
„Takich jak my, wszechświat jeszcze nie odkrył." 1 część trylogii "Secret" ~09.12.2020. - 15.06.2021~ Dziękuje za okładkę: @velutinae
29.6K 2.7K 61
W powieści występują brutalne sceny przemocy seksualnej, przemocy fizycznej oraz plastyczne opisy morderstw. Jeśli nie lubisz mocnych książek, to pro...
14.4K 509 26
Rodzina monet napisana na nowo, z inną, lepszą bohaterką! Rozdziały we wtorek oraz czwartek! Jakiś czas temu natrafiłyśmy na Rodzinę Monet i chociaż...
37.9K 2.3K 19
❝ Twoje serce bije na czarno.❞ 3 część Trylogii Obsession.