Appointment

529 39 16
                                    

everything comes back to you

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

everything comes back to you


Żółte światło uporczywie brzęczało, co chwila nieznacznie błyskając.

Raz.

Dwa.

Trzy.

Umiejscowiona na suficie przestarzała lampa zgasła, a następnie ponownie się zapaliła, bucząc nieznośnie. Na peronie nie było prawie nikogo, stąd pogłos dla siedzącej na ławce blondynki, wydawał się być nie do zniesienia. Wpatrywała się nieruchomym wzrokiem w namalowaną sprayem uśmiechniętą buźkę, która pokrywała prawie całą naprzeciwległą ścianę. Nie zwracała uwagi na bezdomnego krzątającego się przy jednym z koszy, ani na mężczyznę, posyłającego jej z siedzenia obok niezrozumiałe spojrzenie.

Czuła niepokój.

Jednak nie był on spowodowany znajdowaniem się na stacji w niechlubnej dzielnicy na obrzeżach. Ani nawet towarzystwem podejrzanego osobnika, który zapewne nie miał wobec niej dobrych zamiarów. Za zaledwie kilka godzin miała dostać szansę na sprawdzenie swoich umiejętności, które od dłuższego czasu skrzętnie doskonaliła. Nie było mowy o jakiejkolwiek pomyłce, czy próbie wycofania się.

Raz.

Dwa.

Trzy.

Połowa peronu zatonęła w ciemnościach, rzucając cień na twarz kobiety. Zaraz potem lampa niechętnie się zapaliła, tym razem jednak zrobiła to z sekundowym opóźnieniem. Liczenie od zawsze pomagało blondynce się skupić i pokonać zdenerwowanie. Nie zwracała wówczas uwagi na otaczającą ją rzeczywistość, przez co uczucie przytłoczenia nie było tak wielkie. Nie miało znaczenia, co dokładnie liczy, zdarzało się, że ofiarą padały kafelki w łazience, albo żeberka w kaloryferze lub tak jak teraz, czas. Jednakże z tym ostatnim nie było tak łatwo. Zawsze potrafił jej umknąć, albo spłatać figla, tak jak przed momentem. Był najcięższy do policzenia, ale i dawał dziewczynie złudne poczucie panowania nad nim. Jak gdyby tylko przez to, że odlicza sekundy, była w stanie przewidzieć, co się zdarzy.

Pociąg nadjechał w akompaniamencie ostrzeżeń przed przekraczaniem linii bezpieczeństwa, zasłaniając tym samym grafikę. Kobieta zamrugała parę razy, przez brutalne wybudzenie z transu i skierowała wzrok na wysiadającego chłopaka. Na jej szczęście dziwak siedzący tuż obok czekał właśnie na ten kurs i szybko zniknął z pola widzenia. Bezdomny również gdzieś przepadł, dlatego przybysz bez wahania do niej podszedł.

— Yo, Hana! — zawołał zakapturzony, przystając tuż przed jasnowłosą. Był szczupły i jak wiedziała dziewczyna - niezwykle umięśniony, jednak luźne ubrania skrzętnie to ukrywały. Dzięki nim w pełni wtopił się w tłum, nie przyciągając niepotrzebnych spojrzeń.

— Cześć — mruknęła, wstając z miejsca, poprawiając w międzyczasie obcisłą spódnicę, która zdążyła podciągnąć się jej do góry.

Medicine  | DabiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz