Wounds

72 14 0
                                    

it doesn't get better

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

it doesn't get better. the pain. the wounds scab over and you don't always feel like a knife is slashing through you. but when you least expect it, the pain flashes to remind you you'll never be the same.

Howaito tego dnia był jakiś dziwny. Nie odzywał się za dużo, a na wszelkie pytania odmrukiwał coś pod nosem. Nie miał ochoty w nic grać i całe popołudnie przesiedział przy stoliku w ogrodzie, co było do niego niepodobne.

— Od rana taki jest — odezwał Taigā, który znikąd pojawił się za jej plecami. Zerknęła na niego przez ramię, zadzierając głowę wysoko ku górze.

— Zauważyłam — powiedziała Higanbana ze zmartwioną miną.

— Przejdzie mu — odparł, kładąc wielką łapę na jej jasnych włosach. Następnie, zanim zdążyła zareagować, potargał jej fryzurę, niszcząc dokładnie układane fale.

— Nosz, czy ci życie miłe?! — krzyknęła, na co głośno się roześmiał i powtórzył zagranie, trzymając ciało nastolatki jedną ręką.

— Obyś miał dobre wytłumaczenie, bo układałam jej włosy przez godzinę — warknęła Chītā. Himura już dawno temu przyzwyczaiła się do bezszelestnego poruszania kotów. Na początku co rusz podskakiwała w miejscu, a serce zamierało jej w piersi. Teraz w najgorszym przypadku się wzdrygała.

— To w imię nauki Cętko — oznajmił tygrys, podchodząc do kobiety. Była niezwykle smukła i znacznie mniejsza o Taigi. Całe jej ciało pokrywały cętki, które błyszczały pod wpływem słońca, stąd też przezwisko. Nic dziwnego, że starszy z tygrysów był w niej zadurzony po uszy.

— W imię nauki skopię ci dupę. — Z jej gardła samoistnie wydobył się głęboki pomruk niezadowolenia, na co tygrys uśmiechnął się szeroko, ukazując potężne kły.

— Stawiam siedemdziesiąt pięć yuanów na Cętkę — powiedział Raion, a jasnowłosej chwilę zajęło, zanim zorientowała się, skąd dochodzi głos lwa. Przesuwane, drewniane okno, znajdowało się tuż nad ich głowami. Tam też nastolatka zauważyła powiewającą na wietrze grzywę, w którą wplecione były czerwone koraliki. Zajmował całą przestrzeń okna, nie zostawiając miejsca dla reszty kotów, będącej za jego plecami.

— Zabierz spasione dupsko sprzed mojej twarzy — warknął brat Cętki, przepychając się do przodu.

— Dajcie popatrzeć — zawołał Kaitō, wskakując na plecy lwa i robiąc miejsce na twarz w grzywie mężczyzny. Uśmiechnął się do Himury, a szpiczaste uszy nadawały mu wyglądu chochlika z bajek. — Gramy w kemari (1)? — spytał po chwili.

— Jest za ładny dzień, żeby tego nie wykorzystać — przyznał Reopādo.

— Pójdę tylko po Byakko — odezwała się Higanbana, odwracając się na pięcie. Lekki uśmiech mimowolnie wpełzł na jej twarz, kiedy usłyszała szamotaninę za plecami i głośny śmiech Taigi. Pogoda była niezwykle udana. Świeciło słońce, jednak nie było upału. Wiał lekki wiatr, a wszędzie wokół zakwitały jasnoróżowe kwiaty. Zatrzymała się przy jednym z nich, dostrzegając czerwoną kropkę na płatku. Po chwili wiatr wstrząsnął kwiatami, sprawiając, że płyn skapnął na ziemię, zostawiając po sobie bladoczerwony szlak.

Medicine  | DabiWhere stories live. Discover now