17

244 38 16
                                    

- Wszystko kiedyś się kończy - zauważył filozoficznie Taehyung, dopijając swoje piwo. - Ale to nic, widzimy się przecież za dwa miesiące w stolicy - uśmiechnął się, celując kapslem do worka na śmieci.
- Powinniśmy zrobić coś zajebistego - zaproponował Jungkook, który wyglądał, jakby nie mógł doczekać się wyjazdu. Bez przypominania spakował wszystkie swoje rzeczy już rano i zaniósł je do samochodu. Jimin wiedział, że nie tylko dla niego pobyt w Jukrim i w tym domu był trudny. Dla Jungkooka zderzenie z przeszłością brata, z jego dawną rodziną musiało być niezłym, emocjonalnym rollercoasterem. Po raz pierwszy w życiu sam musiał uporać się ze swoimi uczuciami i nikt nie pomagał mu ze zrozumieniem tej sytuacji.
Poza tym był jeszcze Hoseok, przy którym Yoongi robił się weselszy i bardziej energiczny. Jimin wiedział, że to chyba najbardziej zabolało brata, ale próbował ukryć swoją niechęć i zachowywać się, jak gdyby nigdy nic.
- Możemy gdzieś jechać - zaproponował Hoseok, na co nastolatek automatycznie przewrócił oczami. Zareagowałby w ten sam sposób, nawet gdyby Hobi zaproponował mu milion dolarów, Jimin uśmiechnął się lekko. Był tego pewien. - Mogę was zawieźć, serio. Nowym samochodem - Hoseok uśmiechnął się szeroko.
Jimin nakłaniał go do przyjęcia tego prezentu bardzo długo. Gdyby nie to, że powiedział, że to tylko do czasu, aż Minhyun wróci, nigdy by mu się to nie udało. W ten sposób Hoseok został właścicielem pick-up'a na zawsze, chociaż na razie o tym nie wiedział.
- Pada - zauważył Jungkook niezbyt przyjaznym tonem.
- Nie, już dawno przestało, nawet słońce świeciło przez jakiś czas - zaprotestował Taehyung, który chyba nadal nie rozumiał dramatu, jaki rozgrywał się na jego oczach.
- Właściwie, dlaczego nie - Yoongi nieśmiało poparł Hoseoka.
- Jutro spędzimy cały dzień w samochodzie, hyung - zaprotestował raz jeszcze Jungkook, robiąc nieszczęśliwą minę.
- Ale nie w takim zajebistym! - Hoseok pochylił się nad stołem, sięgając po paczkę chipsów. - Z całym szacunkiem - zwrócił się do Jina.
- Ja nie spędzę - w tym samym czasie powiedział cicho Yoongi.
- Co? Dlaczego? - zapytał zaskoczony Jimin, a Jin zrobił minę, jakby już od dawna o wszystkim wiedział i był z tego powodu bardzo zadowolony.
- Postanowiłem zostać jeszcze, żeby porobić trochę zdjęć - wyjaśnił. - W pensjonacie Hoseoka są wolne pokoje, więc...
- Kto by pomyślał, że Jukrim tak cię zainspiruje - Jin uśmiechnął się niewinne.
- Hyung! Jukrim to bardzo ładne miasteczko! Mamy góry i... - zaczął Taehyung.
- Z całym szacunkiem, ale w całej Korei są góry, pokrywają jakieś siedemdziesiąt procent terenu kraju - wycedził Jungkook przez zęby. - Siedemdziesiąt procent - powtórzył.
- Może... może faktycznie moglibyśmy gdzieś jechać - przerwał im Namjoon, nie dopuszczając tym samym do wybuchu kłótni. - Mamy samochód i kierowcę, więc... czemu nie? - Jimin pokiwał głową.
Nie miał nic przeciwko temu. Właściwie to nawet wolał wyrwać się z tego domu. Już nie dlatego, że się go bał. Po prostu zdążył się już z nim pożegnać. Tym razem na zawsze.
Dom chyba też się z tym pogodził, bo deski na piętrze i strychu nie skrzypiały tak jak wcześniej, a rury, w których zawsze głucho dudniło, pozostawały nieme. Cały budynek wypełniała pełna spokoju cisza.
On też wiedział, że to już koniec i pozwolił Jiminowi odejść w spokoju.
Przynajmniej w taki sposób chłopak chciał to interpretować.
- Dokąd tym razem? - zapytał Jin. Puszka piwa, którą właśnie otworzył, syknęła głośno. To był znak, że choćby nie wiadomo co, Jin nie zamierza dzisiaj prowadzić. - Tylko nie do świątyni - dodał od razu.
- O... - Hoseok zrobił nieszczęśliwą minę, jakby właśnie to miał zamiar zaproponować.
- Serio, nie - poparł Jina Taehyung. - Wszystkie świątynie wyglądają tak samo, jedyną ich zaletą są koty świątynne. Koty zawsze są inne.
- No dobra, nie świątynia - zgodził się Hoseok, głośno wypuszczając powietrze. - No to...
- Jedźmy na ten stary most, który się zawalił! - krzyknął naglę Taehyung, celując wskazującym palcem w Hoseoka.
- No, ale... - zaczął Jimin. Nawet po kilku piwach, jechanie na zawalony most nie wydawało mu się najlepszym pomysłem.
- Właściwie... właściwie to nie jest zły pomysł.- powiedział Hoseok.
- Ale... - tym razem to Jin wydawał się mieć jakieś obiekcje. - Tego mostu już nie ma, tak?
- Tak, nie ma od dawna, ale nie o most tak naprawdę tu chodzi, tylko o punkt widokowy w górach. Widać z niego rzekę i to... - zawahał się, uciekając spojrzeniem w bok.
- To kiedyś było takie miejsce na randki, żeby wiecie... - Taehyung zamilkł na chwilę. - Spokojnie porozmawiać - zakończył z głupim uśmiechem. Jungkook znowu przewrócił oczami.
- To oprócz świątyni i gór jedyne fajne miejsce, które możemy wam zaoferować - odparł uprzejmie Hoseok.
- Zrobię jakieś zapasy - odezwał się Yoongi. Zaczął pakować do plecaka alkohol i jedzenie. Jimin chciał mu pomóc przez chwilę, ale przypomniał sobie o kartkach z rękopisu matki, które znaleźli rano.
"Ostatni rozdział" na razie tyle przeczytał z pożółkłego i rozpadającego się papieru.
Ostatni, ale w przeciwieństwie do innych dokończony.

✔homecoming | Minjoon | YoonseokWhere stories live. Discover now