3

653 110 95
                                    

Tym razem droga na cmentarz wydawała się Jiminowi dużo dłuższa

Ups! Tento obrázek porušuje naše pokyny k obsahu. Před publikováním ho, prosím, buď odstraň, nebo nahraď jiným.

Tym razem droga na cmentarz wydawała się Jiminowi dużo dłuższa. Może dlatego, że dziś sam prowadził i nie do końca wiedział, jak tam dojechać. Kiedy jechał z tatą, był prawie pewien, że nie będzie miał żadnych problemów z odtworzeniem trasy, która wydawała się prosta jak drut, ale już na starcie, wracając z Seungyu, zgubił się kilka razy. Ojciec został w domu i umawiał się ze śmieciarzami, żeby sprzątnąć większe rzeczy z podwórka, więc nie miał nawigatora, który pomógłby mu wydostać się z labiryntu bocznych uliczek. Gdy zaczął powoli tracić nadzieję, brama cmentarza wyłoniła się zza zakrętu.

Wchodząc po śliskich stopniach na górę, starał się nie patrzeć na wyłaniające się zza pagórka półki z urnami. Stały na samym jego szczycie zwrócone przodem w stronę doliny Suncheon. Z tego co zauważył Jimin, prawie wszystkie były zajęte. On widział jednak tylko jedną z półek.

Słońce przedzierające się przez gęste korony drzew rosnących nieopodal, odbijało się od szklanej tafli, gdy stanął wreszcie przed nią i otworzył miniaturowy zamek kluczykiem. Szyba bez problemu przesunęła się w bok. Na oślep wcisnął do środka ramkę ze znalezionym w domu zdjęciem i mały bukiet kwiatów, przez który stracił dziś prawie godzinę. Zamknął szybko drzwiczki i dopiero wtedy odważył się zajrzeć do środka. Robił to tak szybko, jakby brał udział w jakiejś konkurencji sportowej. Wiedział, że to głupie. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to, co robi takie właśnie jest, ale nie potrafił się opanować. Urna nic nie mogła mu zrobić, podobnie jak zdjęcie, które wciąż przyciągało jego wzrok.

Czarne oczy Kim Jisoo wpatrywały się w niego, nie wyrażając absolutnie nic. To było tylko zdjęcie. Przedmiot, ale coś w środku Jimina krzyczało, żeby odwrócić wzrok, co zrobił od razu, wbijając spojrzenie w czubki własnych butów. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego czuł się tak zupełnie inaczej niż poprzedniego dnia. Wczorajsza wizyta wypełniła go ulgą, której nie czuł od bardzo dawna. Dziś było wręcz odwrotnie. Znów odwrócił wzrok od pustego spojrzenia matki. Zawsze tak na niego patrzyła, jakby w ogóle go nie było, chociaż to było zdecydowanie lepsze niż rzadkie okazje, kiedy zdecydowała się go zauważać.

- ... jakby nigdy nic. Żadnego współczucia - urwany fragment rozmowy porwany przez wiatr zmusił go do spojrzenia w bok. Po drugiej stronie pagórka stała grupka starszych kobiet dyskutująca o czymś cicho. Jedną z nich była babcia Hoseoka, która marszczyła się mocno przez ostre promienie słońca. Jimin widział na jej twarzy zniesmaczenie, jakie nie zeszło z niej nawet, gdy ich spojrzenia się spotkały. Nawet nie próbowała udawać, że mówi o kimś zupełnie innym. Jimin ani przez chwilę nie liczył na ciepłe przyjęcie ze strony starych sąsiadów, ale już na ich udawaną uprzejmość  - tak. Zacisnął mocniej pięści.

- Biedny Minhyun... - powiedziała staruszka stojąca po jej prawej stronie, a potem odwróciła się w stronę chłopaka, który wciąż patrzył na nie, nie potrafiąc ruszyć się z miejsca. Czuł, jak adrenalina powoli wypełniała całe jego ciało, a może to był strach? Nie potrafił tego rozróżnić. Kobiety wróciły do rozmowy, co jakiś czas rzucając mu podejrzliwe spojrzenia.

✔homecoming | Minjoon | YoonseokKde žijí příběhy. Začni objevovat