13

260 46 64
                                    

Jin oparł się o pick-upa, marszcząc brwi w zamyśleniu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jin oparł się o pick-upa, marszcząc brwi w zamyśleniu. Srebrne kluczyki do samochodu błyszczały w promieniach słońca, a doczepiony do nich dzwoneczek co chwilę wydawał delikatny dźwięk.

Robił to tak teatralnie i dramatycznie, że stojący obok niego Yoongi, aż parsknął cicho pod nosem, zasłaniając usta dłonią.

- Powiesz coś wreszcie? - spytał po chwili, bo Jin wciąż mruczał pod nosem jakieś bezsensowne i urwane zdania, które nawet nie brzmiały do końca jak koreański.

- Zastanawiam się - odparł chłopak, drapiąc się po brodzie. - Gdzieś tu niedaleko chyba jest jakaś świątynia, którą chciałeś zobaczyć, co nie?

- No nie bardzo niedaleko - odparł chłopak po chwili. - Haedong Yonggungsa jest bliżej Busanu.

- Jakąś godzinę jazdy od Busanu - dodał Hoseok, a Jungkook skrzywił się automatycznie. Nie potrafił tego opanować, po prostu nie potrafił. Hoseok był zajebiście irytujący.

Jungkook wiedział to od razu, gdy tylko go zobaczył. Może i naprawił gruchota ich najstarszego brata i Jimin, po raz pierwszy od kilku dni uśmiechnął się szczerze, widząc, jak stary pick-up rzęzi i wypluwa z siebie chmary szarego dymu, ale to nie było w oczach Jungkooka osiągnięcie, które zasługiwało na to, żeby zmienił o nim zdanie. - To jakieś trzy, cztery godziny jazdy w jedną stronę

- Zawsze możemy jechać do Suncheon - zaproponował Jimin, na co odpowiedziało mu jęknięcie, które wyrwało się zza zaciśniętych ust Yoongiego.

Hoseok zaśmiał się i Jungkook od razu pomyślał, że jego śmiech też był irytujący i głośny. Cały Hoseok był właśnie taki - głośny. Zawsze śmiał się tak donośnie, jakby zależało od tego jego życie, a jeszcze głośniej chodził, szurając i ciągnąc za sobą nogi jak jakieś zombie. Gdy był zadowolony, bił mocno wszystkich dookoła, co było chyba najbardziej wkurzającą rzeczą na świecie. Tak naprawdę to był ucieleśnieniem wszystkich cech, jakie doprowadzały Jungkooka do szału i chłopak nie potrafił przy nim zachowywać się cywilizowanie.

Wiedział, że robi niezadowolone miny, gdy Hoseok tylko otwierał usta, ale nie potrafił się kontrolować i udawać, że wszystko jest ok. Nie było ok. Było nawet bardzo nie ok. Zwłaszcza, że gdy Hoseok tylko pojawił się na horyzoncie, Yoongi jakby zapomniał, z kim przyjechał do Jukrim i nie odstępował chłopaka ani na krok. Tak było wczoraj wieczorem, tak było dziś. Tak pewnie będzie aż do końca ich pobytu w tej dziurze, bo z jakiegoś zupełnie niezrozumiałego powodu Yoongi lubił towarzystwo tego chłopaka. Chłopaka, który nie dość, że był ucieleśnieniem wszystkich cech, które zwykle wkurwiały Yoongiego u innych, to jeszcze prawie go oślepił na dzień dobry. Jungkook nadal widział czerwone, nabiegłe krwią plamki na powiekach starszego chłopaka i najchętniej wpakowałby Hoseoka przynajmniej do więzienia, chociaz wszyscy wydawali się już dawno zapomnieć o całej tej sprawie.

- Byliśmy w Suncheon milion razy. Już wszystko tam zwiedziliśmy - powiedział głośno Jin i wskoczył na maskę samochodu. Przez moment udawało mu się nawet na niej balansować i nie spaść, ale nie trwało to jakoś długo. Maska pickupa nie była płaska. - Cholera... - zaklął cicho, ale nie poddawał się. Znów wskoczył na samochód, ale jego upadek był tym razem szybszy niż ostatnio.

✔homecoming | Minjoon | YoonseokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz