#10

240 12 3
                                    

Anne POV
Powoli zaczynałam się uspokajać. Moi przyjaciele bardzo mnie wspierali. Kiedy już przestałam płakać i się trzęść, czułam się bardzo osłabiona i zmęczona. Ta cała sytuacja wyssała ze mnie wszelką energię do życia. Miałam ochotę zamknąć się w dormitorium i od spać.

- Wiecie co, chyba pójdę się położyć.

- Na pewno nie potrzebujesz towarzystwa?- spytała Pansy.

- Nie, jestem trochę zmęczona. Ale dziękuję wam bardzo za troskę. Jesteście kochani.

Po tych słowach powoli opusciłam pokój wspólny i udałam się do dormitorium. Po wejściu do środka od razu padłam na łóżko i zaraz zasnęłam.

Harry POV
Obudziłem się rano. Było jeszcze trochę czasu do śniadania i do lekcji. A mnie strasznie bolała głowa. Nie za bardzo pamiętałem, co się działo poprzedniego dnia. Kojarzyłem tylko tyle, że całowałem się z Cho Chang i widziała to Anne. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, jak do tego wszystkiego doszło. Tak naprawdę nic nie wiedziałem. Film urwał mi się na obiedzie. Miałem tylko jakieś przebłyski, że idę gdzieś z Cho.

Byłem załamany. Przecież Anne mnie nienawidzi! A ja ją tak strasznie kocham. Nawet nie potrafię opisać, jak bardzo. Nie mam szans się nawet wytłumaczyć. Na dodatek za tydzień święta. Mogłem przypuszczać, że dla Anne będą one najgorsze. I to przeze mnie! A ja nawet nie wiem, co było przyczyną tego wszystkiego.

Ron i reszta moich współlokatorów jeszcze spali. Postanowiłem udać się po cichu do pokoju wspólnego. Chciałem wszystko przemyśleć. Chociaż nie wiedziałem tak do końca, co mam przemyśleć.

Hermiona POV
Miałam akieś ubytki, jeżeli chodziło o ubiegły dzień. W ogóle nie pamiętałem nic z obiadu. A podobno tam byłam. Kompletnie nic z tego nie rozumiałam.

Zeszłam do pokoju wspólnego. Nie było tam jeszcze nikogo, poza Harrym. Był strasznie przygnębiony. Wczoraj całował się z Cho Chang. A potem zachowywał się, jakby był pijany. Z resztą chyba był pijany. Ale nie wiedziałam, skąd mógł wziąć alkohol. Dziwne.

- Hej, Harry.

- Cześć.

- Słuchaj, czy mógłbyś mi wytłumaczyć wczorajszy dzień. Bo działy się bardzo dziwne rzeczy.

- Ja nie pamiętam praktycznie nic z poprzedniego dnia. Wiem, że coś zaczęło mi się dziać na obiedzie. Ale nie wiem, dlaczego. No a później całowałem się z Cho, a Anne to widziała. A ja nie chciałem! Nie wiem jak to się stało. Kompletny obłęd.

Harry chodził tam i z powrotem po pokoju wspólnym. Był bardzo zdenerwowany.

- Harry, wydaje mi się, że wczoraj musiało się stać coś nietypowego. Ja też nie mogę sobie przypomnieć obiadu. To tak jakby ktoś wyciął mi tę część dnia z pamięci. Natomiast ty wieczorem zachowywałeś się, jakbyś coś pił. Ledwo, co Cię doprowadziliśmy do łóżka. W pewnym momencie byłeś już nieprzytomny.

- Pamiętam, jak zemdlałem. Ale nic nie piłem, przysięgam. Chociaż z resztą, przecież nie pamiętam.

- Słuchaj, to jest naprawdę poważna sprawa. Może z Ronem było wszystko ok. Zapytamy się go o szczegóły, jak wstanie.

Anne POV
Nie miałam siły wstawać z łóżka. Nie miałam siły się ruszyć. Nie miałam siły normalnie żyć. Spałam strasznie długo. Przebudziłam się parę razy, ale zaraz potem z powrotem zasypiałam. Kiedy w końcu się obudziłam i nie miałam zamiaru dalej spać zobaczyłam, że dziewczyn już nie ma w dormitorium. Wtedy zorientowałam się, że już dawno po śniadaniu, a lekcje trwają od jakiejś godziny. Trudno, nie mam zamiaru iść na lekcje. Nie mam siły, ani ochoty. Poza tym będzie tam ten zdrajca.

Leżałam w łóżku i wpatrywałam się w sufit. Nie wiem, ile czasu trwałam w tym stanie. Parę minut, a może parę godzin. W końcu stwierdziłam, że idę spać.

Harry POV
Stało się coś nienormalnego i musieliśmy się za wszelką cenę dowiedzieć, co. To było teraz najważniejsze. Bo u Anne i tak nie miałem już szans.

Siedzieliśmy na śniadaniu. Odsunelismy się trochę od ludzi, żeby móc swobodniej rozmawiać.

- Naprawdę nie pamiętasz, jak to się zaczęło, Ron?- spytała Hermiona.

- Mówię ci, że po obiedzie Harry zaczął nawalać o Chang jak najęty. A potem gdzieś zniknął. Szukałem go wszędzie, ale na próżno.

- A ja? Co robiłam podczas obiadu?

- Nic nadzwyczajnego. Zachowywałaś się jak zawsze.

- Dobra, może skupmy się na tym, co piłem?- zapytałem, bo nagle wpadł mi do głowy pewien trop.

-Chyba sok dyniowy. Z resztą Hermiona ci go podała. Ale czy to ważne?

- Tak, i to jeszcze jak. Zaraz, Hermiona?

- Tak. Przyszliśmy trochę później niż ona, nie pamiętasz?

- No to jeszcze pamiętam. Hermiono...

- Co się dzieję?

- Jest szansa, że dolałaś mi coś do soku. A raczej nie coś, tylko jakiś eliksir miłości czy pieron wie co to było.

Hermiona zamysliła się na chwilę. Oboje z Ronem przyglądaliśmy jej się zawzięcie. W końcu dziewczyna przemówiła.

- Słuchajcie, muszę uważyć veritaserum . Ale to mi zajmie około miesiąc. Zacznę już dzisiaj. Po świętach pójdziemy do Chang i jej to podamy. Jestem pewna, że to wszytko, to jej sprawka. Wyśpiewa wszystko pięknie. A potem pomożemy Ci odzyskać Anne.

Anne POV
- Hej, Anne, obudź się.

Powoli otworzyłam oczy. Zobaczyłam nad sobą Pansy i Madeleine.

- Która godzina?

- Jest już po dwudziestej. Dziewczyno, czy Ty przespałaś cały dzień?

O kurde. Musiałam kłamać, przecież jak się dowiedzą, że tylko spałam i nic nie jadłam, to będą wściekłe.

- Nie, położyłam się niedawno.

- A jadłaś coś?

- Tak, mam coś tam w szufladzie.

Madeleine usiadła obok mnie i zaczęła mówić:

- Wiesz, że nie możesz tak tylko leżeć. Musisz się ogarnąć. Pokazać temu gnojowi, co stracił.

- No dobra, to jutro już pójdę na lekcje. Serio, nie musicie się martwić.

Oczywiście, że nigdzie nie pójdę. Nie mam siły. I ochoty.

Wstawiam jeszcze jeden rozdział z racji, że są mikołajki. Mam nadzieję, że wam się spodobał🥰😘

You're the one/ Harry Potter Love StoryWhere stories live. Discover now