Day 30

3.9K 205 116
                                    

*

Rất tiếc! Hình ảnh này không tuân theo hướng dẫn nội dung. Để tiếp tục đăng tải, vui lòng xóa hoặc tải lên một hình ảnh khác.

*

Obudził się w środku nocy nie mogąc dalej zasnąć. Leżąc na niewygodnej pryczy nasłuchiwał jęków obłąkańców, bo jedynie one odrywały go od ponurych myśli.

Gdy tylko zamknął oczy pojawiała się przed nimi postać matki. Narcyza Malfoy na łożu śmierci, która przekazuje mu życiowe mantry. Wtedy nie wierzył w jej słowa, w ogóle nie brał ich do siebie, jako możliwość w swoim marnym życiu. A jednak, stało się. Pojawiła się kobieta, która sprawiła, że się w niej zakochał. Niby zwykła, niepozorna, tak różna od Astorii Greengrass, za którą oddałby niegdyś życie. Pojawiła się i wywróciła cały jego świat do góry nogami. Gdy był pewny, że nie chce żyć, ona sprawiła, że jego życie stało się barwne. Pokazała mu dobro, które dawno zniknęło z jego życia, a którego szukał i potrzebował.

Od kiedy pamiętał buntował się przeciwko rodzicom, a szczególnie przeciw ojcu, którego doktryn i wierzeń nie popierał. Jednak nieświadomie sprzeciwił się też matce, która na łożku śmierci dała mu jeszcze jedną, ważną radę. Narcyza niemal nakazała mu, nie brać na siebie winy za czyjeś czyny. Jednak czy mógł postąpić inaczej? Czy mógł pozwolić by Hermiona wylądowała w tym zapyziałym miejscu? Odpowiedź była dla niego nader prosta. Nie, nie mógł na to pozwolić, za bardzo mu na niej zależało by skazał ją na cierpienie i pewną śmierć.

Wbrew pozorom Draco Malfoy był człowiekiem odważnym i lojalnym. Gdy kogoś kochał, to całym sobą. Był w stanie oddać całego siebie za szczęście i bezpieczeństwo osoby, na której tak mu zależy. Dlatego oddał wszystko, za ukojenie i spokój w życiu Hermiony Granger.

Zaczął wspominać ich pierwsze spotkanie po latach. Gdy przyszła do jego celi w Azkabanie, tak butna i pewna swego. Szybko jednak zgasił ją jego chłód i obojętność. Była to jednak zacięta kobieta, nie wycofała się, brnęła dalej w jego chorą psychikę, by pewnego dnia po prostu pokazać mu prawdziwy świat. Dała mu namiastkę normalności i pragnienie życia pełną piersią. Była promykiem szczęścia w jego bezbarwnym świecie.

To tylko dlatego, że naprawdę interesowały ją jego problemy i to co się wydarzyło, naprawdę jej to pokazał. Była jedyną osobą, której mógł powierzyć brzemię tej tajemnicy, wiedząc, że jest u niej bezpieczna. Nigdy nie wykorzystałaby jej przeciwko niemu i to różniło ją od tych wszystkich, pustych wiedźm, które chciały jedynie jego nazwiska i majątku, by przynależeć do słynnej dwudziestki ósemki.

Wstał z pryczy wyrzucając z głowy myśli. Musiał skupić się na tym co było tu i teraz. Bo to dziś był najważniejszy dzień, który miał stanowić o jego „być albo nie być", choć w jego przypadku było to „żyć albo nie żyć". Rozprostował kości i sięgnął do paczki, która znajdowała się na podłodze obok łóżka. Był to zapewne strój na sale sądową, który przygotowała Dafne lub może nawet Hermiona. Otworzył pudełko, w którym równo, elegancko złożony i zabezpieczony zaklęciem niegniecenia, leżał garnitur. Już po samym jego kolorze i koszuli wiedział, że to Hermiona była odpowiedzialna za jego ubiór. Elegancki garnitur, niemal taki jak w piątym dniu ich terapeutycznej potyczki, gdy pozostawiła mu paczkę z przygotowanym ubraniem. Zauważył, że z małej kieszonki prócz wytwornie złożonej chustki, wystaje mały kawałek pergaminu. Wyciągnął go z nostalgicznym uśmiechem.

Thirty One Days [ZOSTANIE WYDANE]Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ