Day 20

3.3K 171 37
                                    

*

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

*

Stała na środku pokoju, ubrana w elegancką sukienkę i buty na lekkim obcasie. Od rana pracowała nad fryzurą, bo jej włosy nigdy nie dawały się ujarzmić. Szykowała się niemal jak na pierwszą wizytę rodziców swojego chłopaka.

– Ona mnie nie polubi... - szepnęła sama do siebie. Jednak mężczyzna siedzący w fotelu doskonale ją usłyszał. On się nie martwił. Nonszalancko oparty o wygodne obicie fotela, w jednej ręce obracał szklankę z ognistą, w drugiej zaś trzymał mugolski telefon, z którym ostatnio w ogóle się nie rozstawał. Gdyby byli razem, oskarżyłaby go o zdradę. Tak, jedynie dziwiła się co czystokriwsty czarodziej robi z telefonem.

– Zdziwiłbym się jakby było inaczej... - odpowiedział ironicznie nadal przeglądając coś w urządzeniu.

– Dzięki, dodałeś mi otuchy! - odpowiedziała równie ironicznie. Spoglądała na niego groźnie, jednak on nic sobie z tego nie robił.

– Granger, daj spokój. Ona nikogo nie lubi. To zbuntowane dziecko, więc nie bierz tego do siebie - westchnął ciężko odkładając gazetę na stolik obok. Spoglądał na nią przenikliwie. Na puchatym dywanie obok większego stołu kawowego, leżał Eltanin. W tym momencie poczuł się jak w domu, jak wtedy gdy miał rodzinę. Miał dla kogo żyć.

– Świetnie... a co ty tak siedzisz w tym telefonie?! - krzyknęła zirytowana niczym zdenerwowana żona, która ogarnia cały dom, a on - mąż - siedzi i nic nie robi.

– Media. Wiedziałaś, że Prorok zaczął działać w magicznej części Internetu? - znów skupił wzrok na ekranie. Nie minęła chwila, a kominek rozbłysł zielonym światłem - to co Granger, gotowa na rolę przykładnej mamusi? - zapytał z ironicznym rozbawieniem widząc jej przerażoną minę.

– Ta, bo ty będziesz przykładnym tatusiem - jęknęła przestraszona. Pierwszą ujrzała Delfini, która stanęła na pięknym, jasnym dywanie, swoimi ciężkimi obcasami. Otrzepała pył, nie robiąc sobie nic z tego, że brudzi salon. Spojrzała najpierw na Hermionę, później na Draco, jednak się nie odezwała. Z nieciekawą minął stanęła obok Granger i czekała, by po chwili znowu ujrzeć siostrę. Alsephine wyszła z kominka i stanęła tam, gdzie przed chwilą była Delfi. Hermiona wzięła głęboki wdech i podeszła do dziewczynki z szerokim uśmiechem.

– Cześć, jestem...

– ... Szlamą - weszła jej w słowo ciemnowłosa ośmiolatka. Odezwała się z ironią typową dla tego rodu.

– No! To bawcie się dobrze. Na mnie już czas! - Delfini również przyjęła ironiczną postawę. Ironia wypełniła cały salon, niczym powietrze, którym oddychali - wiesz gdzie mnie szukać kuzynie! - dodała na odchodne i z powrotem weszła do kominka by zaraz zniknąć im z oczu. Alsephine rozejrzała się po pomieszczeniu krytycznym wzrokiem, po czym zwróciła się do Draco.

– Gdzie mój pokój? - zapytała bez ogródek gdy obok niej stanął duży kufer.

– Hermiona ci pokaże - odparł nie spuszczając wzroku z dziecka.

Thirty One Days [ZOSTANIE WYDANE]Where stories live. Discover now