Day 8

4.1K 203 87
                                    

*

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

*

Otworzyła drzwi do jego pokoju o 8:30, jak zawsze. Była pewna, że już nie śpi i zastanie go najpewniej w czasie gry w karty lub szachy, które preferował bardziej, z Melarose, do obecności której już się chyba przyzwyczaił. Jednak scena, która rozgrywała się w pomieszczeniu w czasie jej przyjścia zaskoczyła ją dogłębnie.

– Zrozum kobieto, jestem przestępcą. Mordercą, który bez cienia zawahania zabił własną rodzinę. Powinnaś trzymać się ode mnie z daleka - było to chyba najdłuższe zdanie, które mężczyzna do niej wypowiedział. Twardo trzymał ją za ramiona i odsuwał ją od siebie po tym jak podjęła próbę pocałowania go. Draco był tak zaskoczony, że przez kilka sekund pozwolił by Melarose przylgnęła miękkimi wargami, do jego twardych niczym skała, niepamiętających już co to słodycz pocałunku. Był tak zły na ten gest, że niemal z furią pchnął ją na ścianę, jednak opanował się w ostatniej chwili, co sprawiło, że kobieta stała przed nim niczym sparaliżowana pod siłą jego dotyku.

– W każdym kryje się cząstka dobra... - niemal wyszeptała przestraszona siłą odrzucenia. Mężczyzna podniósł wzrok by za nią dostrzec równie zszokowaną Hermionę.

– Granger... - twardo wypowiedział jej nazwisko, na co młoda pielęgniarka odwróciła się ze strachem. Wiedziała, że tym razem kłopoty jej nie ominą. Tego dnia przekroczyła wszelkie granice, za które teraz będzie musiała odpowiedzieć. Czuła jednak, że dokonała tego o czym zawsze skrycie marzyła, a nikomu się nie przyznała. Osiągnęła to, a nawet więcej. Poznała Draco Malfoy'a. Zbliżyła się do niego fizycznie. Miała cień szansy by poznać smak jego ust i doświadczyć męskiej siły.

– Melarose, zaczekaj przed moim gabinetem. Musimy poważnie porozmawiać - głos Hermiony Granger był ostry niczym sztylet, mógł przeciąć tą ciężką atmosferę. Dziewczyna bez cienia zawahania wykonała polecenie, wiedząc, że ma ogromne problemy.

– Malfoy... - odezwała się gdy drzwi zamknęły się za praktykantką. Mężczyzna stał twardo w miejscu czekając na jej litanię, której nie miał ochoty słuchać. Wewnętrznie był wściekły. Miał ochotę rzucić najgorsze zaklęcia na dziewuchę, która ośmieliła się do niego zbliżyć. Od śmierci Astorii nie był z żadną inną  i do końca swojego życia nie miał takiego zamiaru. Chciał by wspomnienia o pannie Greengrass były żywe, a cień smaku jej ust, obecny na jego wargach. Melarose mu to odebrała, będąc dla niego nikim istotnym, odebrała mu to co było dla niego wszystkim. Był wściekły, rozżalony. Emocje buzowały w nim na najwyższym poziomie. Wręcz nieświadomie zaczął używać magii niewerbalnej rzucając zaklęcia niszczące jedno za drugim. Ucierpiały wszystkie książki, regał i szafa. Po pokoju latał pierz z jego poduszek. Wylewając swoją frustrację poczuł się lepiej, jednak zmęczony i zniszczony przez wszystkie wspomnienia upadł na kolana i zakrył twarz dłońmi. Miał dość życia. W jego głowie była jedynie myśl o ucieczce, gdzieś daleko, gdzie będzie mógł żyć sam ze sobą. Miał dość więzienia, szpitala, instytutu... ludzi, przyjaciół, rodziny... uczuć, emocji, wspomnień... miał dość wszystkiego.

Thirty One Days [ZOSTANIE WYDANE]Where stories live. Discover now