Day 10

4.1K 214 59
                                    

*

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

*

Obudził ją głośny dźwięk dzwonka i wtórujące mu szczekanie Eltanina. Zerwała się z łóżka, przerażona i nieobecna, nie wiedząc z początku co się dzieje. Dopiero po chwili zrozumiała, że ktoś naprawdę dzwoni do drzwi. Zdziwiła się jeszcze bardziej. Kto mógł pojawić się pod drzwiami Draco Malfoy'a, który nie był tu obecny od trzech lat? Obawiała się, że to Ronald, odważył się nachodzić ją już nie tylko z daleka. Później pomyślała, że być może ktoś z przeszłości arystokraty, nie wie o jego obecnej sytuacji i poszukuje go w jego apartamencie. W końcu jednak przerwała pęd myśli i zwlokła się z łóżka, po drodze uspokajając psa i sięgając po różdżkę. Stanęła przed drzwiami i rzuciła na nie czar, który pozwolił jej ujrzeć osobę czekającą za drewnianą powłoką nim zdecydowała otworzyć. Zdziwiła się widząc Teodora Notta o 7:00 na progu domu swojego dawnego przyjaciela.

– Teo? Co tu robisz? - zapytała ledwo rozbudzona. Dopiero teraz zauważyła, że Nott trzyma za rękę małą Loren, która stała zniecierpliwiona i zaspana obok taty.

– Hermiona! Błagam musisz się zająć Loren! Awaryjna sytuacja! - w popłochu wziął córkę na ręce i wepchnął w jej zdezorientowane ramiona, następnie zawiesił na jej ramieniu dziecięcą torbę i już zaczął znikać za rogiem.

– Ale... - zaczęła jednak Teodor już jej nie słuchał. Przebiegł przez ulicę i rozglądając się w jedną i drugą stronę zniknął z cichym trzaskiem. Hermiona zamknęła drzwi, wiedząc że i tak już nic nie wskóra i ruszyła z dziewczynką do kuchni. Tam transmutowała jedno z krzeseł w dziecięce siedzenie, w którym bezpiecznie zostawiła dziewczynkę.

– Twój tata chyba upadł na głowę - mruknęła niezbyt zadowolona w stronę dwulatki. Dziewczynka spoglądała na nią z zainteresowaniem nim się nie rozpłakała. Tego kobieta obawiała się najbardziej. Nie miała bowiem doświadczenia z dziećmi, nie wiedziała czy Loren płacze, bo coś ją boli, boi się, jest głodna, a może chce pić? Albo ma mokro w pieluszce?... opcji było tak wiele, a odpowiedzi brak. Hermiona prędko powróciła do dziewczynki i wzięła ją na ręce, by oprzeć ją na jednym biodrze i kołysać w popłochu. W międzyczasie robiła kawę, nalewała wody dla Eltanina i sypała karmy do miski. Wyglądała jak matka polka w rozsypce. Hermiona Granger była typem umysłu analitycznego. Skrupulatnie planowała każdy dzień, a nawet godzinę. Zawsze, wszystko miała pod kontrolą. Nie lubiła czuć się nieprzygotowana, zaskoczona i gdy coś nie szło zgodnie z harmonogramem, dlatego dzisiejsze pojawienie się Teodora Notta na jej progu, tak bardzo wyprowadziło ją z równowagi i wprowadziło chaos w jej monotonny tryb życia. Zrezygnowała ze śniadania, by w biegu wypić czarną jak smoła kawę. Następnie z dzieckiem na ręku wbiegła na górę, a tam z prędkością światła ubrała się w pierwsze co wpadło jej w ręce. Musiała jeszcze wyczarować wózek dla dziewczynki, zapięła psa na smycz i wybiegła z domu. Po parku spacerowała jak co dzień. To jedno się nie zmieniło, mimo porannych okoliczności.

– Uduszę kiedyś twojego ojca Lori, przysięgam uduszę matoła! - z cichym bulwersem i śmiesznymi minami zwracała się do dziecka. Zaczęła rozmyślać nad tym gdzie zniknął Teodor i co się dzieje z Luną, że musiał pozostawić swoją córkę z ostatnią osobą, która byłaby skora do opieki nad niemowlakiem.

Thirty One Days [ZOSTANIE WYDANE]Where stories live. Discover now