Day 18

3.4K 176 46
                                    

*

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

*

Draco siedział przy biurku w gabinecie, który obecnie dzielił z Blaise'm i Teodorem. Dwaj pozostali segregowali dokumentację pacjentów według dat, zaś on zajmował się podbijaniem czarodziejskich zwolnień, pozwoleń itp. Pieczęć raz po raz, z dużą siłą uderzała w dokumenty. Mógł używać nawet o połowę mniej energii, którą wkładał w tę czynność. Teodor starał się już dwa razy zapytać czy wszystko ok, przyjaciel jednak warczał na niego jak rozwścieczone zwierzę, więc odpuścił, posyłając na pole bitwy czarnoskórego kumpla.

– Co się stało? - Blaise był bardziej bezpośredni. Czuł, że ma to związek z kobietą, z którą przyszło koledze mieszkać, gdyż wczoraj jego narzeczona wróciła do domu z bardzo zatroskaną i niepewną miną. Gdy próbował jednak coś od niej wyciągnąć, ta zbywała go przepraszającym uśmiechem mówiąc, że to prywatne sprawy Hermiony. Blaise był jednak bardzo domyślnym facetem, toteż od razu połączył sobie fakty i wiedział, że coś wydarzyło się między tą dwójką.

– Odpierdol się Blaise - fuknął na niego i trzasnął pieczęcią kolejny raz w następny dokument. Sterta tych do podbicia niemiłosiernie malała z chwili na chwilę i Teodor obawiał się, że nie wystarczy ich na wyżycie emocjonalne blondyna.

– Chcemy tylko pomóc - przyjaciel nie dawał za wygraną.

– To weźcie się za robotę, bo właśnie za to wam płacę - głos Draco był oziębły i coraz bardziej zirytowany. Sam nie wiedział czemu nie chciał pogadać z przyjaciółmi. Chyba przez te kilka lat w odosobnieniu zapomniał jak to jest się po męsku zwierzyć z problemu. Wolał sam rozwiązywać trudności, gdyż tego też nauczał go ojciec. Prawdziwy arystokrata nie mógł bowiem pokazać, że coś go złamało, że ktoś mógł mieć wpływ na jego emocje. Przecież nikt nie jest godny, by zaprzątać sobie nim głowę. Ale to doktryny Lucjusza Malfoy'a, a Draco przecież taki nie jest. W końcu westchnął ciężko. Odłożył pieczęć i potarł jedną ręką zmęczone oczy. Odchylił się na fotelu i dopiero wtedy przemówił.

– Wczoraj, Granger wyznała mi miłość - powiedział poważnie, czekając na reakcję kolegów. Teodor od razu wymienił spojrzenie z Blaise'm, dopiero w drugiej kolejności obaj przenieśli swój wzrok na Draco. Powiedzieć, że czuli się zaskoczeni, to duże niedopowiedzenie. Byli w szoku. Żaden z nich nie spodziewał się takiej informacji, jednak każdy uznał ją za pozytywną. Obaj bowiem uważali, że Hermiona Granger, jeszcze Weasley, to dobra, wrażliwa kobieta, z bagażem doświadczeń, więc nie głupia i życiowo ogarnięta. Do tego była skromna, lecz piękna, niebanalna i oddana. Skoro pokochała takiego drania jak Draco, to ten powinien skakać z radości i wynieść ją niemal na niebiosa.

– W czym problem? - pierwszy otrząsnął się Teodor. Spoglądał uważnie na przyjaciela. Czekał jednak z pewnym napięciem na odpowiedź Draco. Nie rozumiał jeszcze dlaczego przyjaciel zachowuje się jakby była to najgorsza zbrodnia w życiu. Przecież miłość to pozytywne uczucie. On sam kocha Lori i Lunę. Zrobiłby dla nich wszystko. Czy tego właśnie obawia się Draco? Odpowiedzialności za drugą osobę?

Thirty One Days [ZOSTANIE WYDANE]Where stories live. Discover now