Rozdział 43 - Dać z siebie wszystko

Zacznij od początku
                                    

-Ktoś tu się zawstydził!

Jezu...Kaori, załamujesz mnie. To twój przeciwnik! Ze szkoły, która jest największym rywalem twojej!

Ta...Już pomijając fakt, jakby mnie obchodziło pokonanie Yosen. Gdzieś to mam, czy ich spotkamy czy nie. Ja wygram Winter Cup. Jeśli oni staną mi na drodze, pokonam ich.

A Himuro nawijał dalej, jakby nie zważając na przytyki starszych:

-Podoba mi się twój styl gry. Chciałbym zestawić go, w meczu, ze swoim. - mówił z narastającą pasją w głosie. 

Uniosła brwi.

-Przecież ty nigdy nie widziałeś, jak gram.

-Widziałem twoją postawę tamtego dnia, a to już dużo. - uśmiechnął się tajemniczo - I nagrania z meczów z mistrzostw.

Kaori prychnęła.

-Z mistrzostw? To nic nie widzia...

Oczy Himuro zabłysły.

-Ale to było jeszcze nic, w porównaniu do meczów eliminacyjnych sprzed paru tygodni.

Ignorując śmiechy nad sobą, które Yamato i reszta desperacko starali się powstrzymać, spojrzała prosto na obrońcę, mrużąc oczy.

-Skąd?

Czarnowłosy spojrzał na nią z niezrozumieniem.

-Co skąd?

-Eliminacje nie były nigdzie transmitowane, a na miejscu cię nie było. - mruknęła - Ani nikogo z drużyny Yosen. Zauważyłabym.

-Ach. - zreflektował się Tatsuya - Mój starszy kolega był na eliminacjach i nagrywał. Jakość filmiku nie było powalająca...-uśmiechnął się przepraszająco - Ale dało się obejrzeć i rozpoznać kto jest kim.

Nawet jeśli ją coś w tym zaciekawiło, nie dała po sobie poznać. Zamiast tego zwróciła uwagę na boisko, gdzie trwały jednocześnie dwa mecze.

-A ty? Nie trenujesz z drużyną? - obrońca widać nie zamierzał łatwo odpuścić.

-Nie. - odrzekła krótko, zaciskając jedną dłoń na drugiej. Coraz dziwniej czuła się w jego towarzystwie. Dodatkowo, nie była pewna, do czego dąży ta rozmowa. Pierwszy raz ktoś tak ją naciskał, odnośnie jej gry. Wcześniej nawet Akashi tego nie zrobił.

Himuro kiwnął głową w geście zrozumienia i wrócił do obserwacji meczu.

***

Tymczasem, Akademia Touou

-URAAA! - wydarł się Wakamatsu, wbijając piłkę do kosza. Blondyn wylądował, wyprostował się i wydarł jeszcze raz, zwracając uwagę wchodzącego na salę Imayoshiego.

Kapitan przewrócił oczami i rozejrzał się.

-Gdzie jest Aomine?

Sakurai zesztywniał.

-Um...Wszedł tu na chwilę i zaraz wyszedł, ponieważ dostał telefon...Momoi-san go teraz szuka.

Czarnowłosy przejechał ręką po twarzy.

-Ech...-westchnął, po czym zwołał drużynę i powiedział - Zaczniemy bez niego...

-Jak zwykle.-prychnął pod nosem Wakamatsu.

-...Niedługo Winter Cup. W pierwszej rundzie, jak wiecie, gramy z Seirin. Nie możemy ich zlekceważyć...

-Ale jednak ktoś tu sobie lekceważy...- mruknął środkowy. 

Zapomniany Cud | Kuroko No BasukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz