Prolog 1.0 - Nie może zostać zapomnianym

735 48 18
                                    

Nie, to nie żadna pomyłka. To rozdział następny po Rozdziale 11.

Jak już pewnie się zorientowaliście, to, co było w Prologu 1.1 to następstwa meczu z Yosen opisanego w poprzednim rozdziale.

I dopiero tutaj mamy właściwy Prolog.

Kontynuację Prologu 1.1

________________________________________________________________________________

Piłka wpadła do kosza i potoczyła się kilka metrów po ziemi.

-Beznadzieja - stwierdził Daiki, lądując gładko na ziemi. - To jakaś masakra. Z kim ja w ogóle gram? Nie wiem tego.

Kaori opierała ręce na kolanach i pozostawała w tej pozycji, nieco dysząc.

Aomine podniósł kulę i zaczął kozłować. Uderzenia niosły się przez boisko.

-Po kontuzji i tamtym meczu straciłaś pewność siebie  -mówił, nie przerywając kozłowania. Kapitan pod koniec roku zostawił cię z obowiązkiem stworzenia drużyny i prowadzenia jej. Ale w trakcie tych paru miesięcy od tamtej przegranej z Yosen, wycofałaś się kompletnie. - ton, którym to wypowiadał, nie był drwiący. Był poważny. Pierwszy raz słyszała taki u niego. -Twoja miłość do koszykówki osłabła, twoje zaufanie do innych praktycznie zginęło, a twoje umiejętności w związku z tym wszystkim zaczęły zanikać. W gimnazjum byłaś widoczna nawet ze swoim stylem gry, ludzie cię znali. W szkole średniej zaginęłaś całkowicie. Ktoś z Pokolenia Cudów nie może tak robić. Nie może zostać zapomnianym - rozszerzyła oczy. - Stworzywszy drużynę dawałaś im pole do popisu, jednocześnie trzymając się na uboczu. Nie robiłaś żadnego postępu, a wręcz...Wycofałaś się. Myślałaś tylko o drużynie, a nie o tym, o czym powinnaś - czyli o sobie. Cały czas byłaś osłabiona i robiłaś to podświadomie. Podświadomie cały czas się osłabiałaś jeszcze bardziej. Powoli uśpiłaś wszystko, nawet nie zdając z tego sprawy. Ale nadal kochasz ten sport. Obudziłaś się dopiero...-tu złapał piłkę jedną ręką. - pod koniec dzisiejszego meczu.

Kaori uniosła głowę, coś w jej wzroku zmieniło się.

-To dzisiaj się przebudziłaś. Bądź taka jak wtedy, bądź Piorunem, z charakterem dzikiej bestii, takim z jakim kiedyś stawałaś przeciw silnym przeciwnikom. Tak, jak kiedyś, dawno temu, załatwiłaś tamtego. To jest twój styl. Zdołasz to zrobić. Musisz być taka jak, kiedyś, silna, niezależna i władcza, pewna siebie. Tak jak w gimnazjum. Jedyne, co musisz zrobić, co musisz zmienić, to stać się asem. To nie ty masz na nich polegać. To ty masz być kimś, na kim oni będą polegać. Kimś, kto doprowadzi drużynę do zwycięstwa. Kimś, to zdobędzie ten punkt w ostatniej sekundzie. Kimś kto pociągnie drużynę za sobą. Taka jesteś, Kaori. Rozwiń swoje umiejętności i stań naprzeciw Murasakibary jeszcze raz i wygraj ten pieprzony mecz. To twój cel, to twoja obietnica, czyż nie?

Zapadła cisza.

Ao-chan...nie sądziłam, że kiedykolwiek ty będziesz mnie pouczał...To zabrzmiało strasznie mądrze i to jak na ciebie...

I jeszcze ten tekst o drużynie...

Parsknęła śmiechem.

Mówi gość, który nikogo nie potrzebuje.

Aomine nie miał już nic więcej do powiedzenia. Obrócił się i zaczął powoli schodzić z płyty boiska.

-Ao-chan...- obrócił się ponownie w jej stronę. I nieco się zdziwił.

Niebieskie oczy nabrały tego dawnego blasku, a na usta wpełzł od jakiegoś czasu niewidziany uśmieszek.

Powrócił Piorun z Teiko. 

-Hee...-uśmiechnął się Daiki.

-Dzięki.

***

Takao pogwizdując wracał do domu. Myślami był wciąż przy Kaori-chan, która z dnia na dzień coraz bardziej mu się podobała. Kazunari miał bardzo dobre serduszko i w środku wiedział, jak przykro jej było, jak zła i wściekła musi być kuzynka Kasamatsu-senpaia. Było mu jej żal. Opuszczona przez drużynę, grała samotnie przeciwko piątce, a pod koniec meczu nie mogła nawet wstać i iść samodzielnie.

Przyznać też trzeba było Yosen, że zachowali się naprawdę w porządku. Grali z całą mocą. 

Nikt nie lubi grać przez litość. Oni to wiedzieli i się nie zlitowali. Potraktowali ją z szacunkiem.

Nie zmieniało to faktu, że i tak byli straszliwą drużyną. 

Zabrzmiał krótki, pojedynczy dźwięk. Przyszedł do niego SMS.

Wyciągnął telefon z kieszeni i spojrzał na ekran.

-Huh?

Od: ❤❤❤ Kaori-chaaaaaan! ❤❤❤

Takao, potrzebuję Twojej pomocy.

Nie czekała długo na odpowiedź.

Od: Kazunari Takao 👌

Dla Ciebie wszystko, skarbie.

________________________________________________________________________________

Powracam! Krótki, bo to prolog. Ogólnie początkowo miał być dużo dłuższy, ale jednak postanowiłam, że zrobię z tamtej części kolejny rozdział.

Głównie z tego powodu, że nie chcę przedłużać, a z drugiego, że w tym tygodniu pracuję po dwanaście godzin i dzisiaj idę na nockę, także wieczorem nic by się nie pojawiło.

Prawdopodobnie kolejny rozdział będzie w środę, wtedy mam wolne, haha.

Zapomniany Cud | Kuroko No BasukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz