Rozdział 10 - Inter-High - start!

758 47 20
                                    

Krótka informacja. Mecze ważniejsze i najważniejsze, jak z Pokoleniem Cudów czy Niekoronowanymi Królami będą opisywane kawałek po kawałku, kwarta po kwarcie, bardzo dokładnie.

Natomiast te takie pomniejsze, będą krótsze, mniej szczegółowe. Chodzi mi właściwie o to, że będzie podobnie jak w anime/mandze.

Czyli czas na debiut kolejnego bohatera...

+ Weszłam dzisiaj na wattpada i zobaczyłam #1 w tagu Hanamiya...

On się chyba też domaga debiutu. Jeszcze trochę! 

________________________________________________________________________________

Gdzieś na sali, Inter-High, runda pierwsza, mecz Okamino-Okina

-Wooo...-ziewnął Kotaro, przeciągając się. Rozejrzał się wokół. - Dziwi mnie tylko, że Reo-nee, Ei-chan i Akashi się nie zjawili. Przecież gramy dopiero popołudniu. A ten mecz...-usiadł w końcu normalnie i pochylił się do przodu, a na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech. - Będzie ciekawy!

Gracze już byli na boisku. Trwała rozgrzewka.

-Huh...-mruknął jasnowłosy, przypatrując się swojemu rywalowi. Kaori z włosami związanymi w wysoką kitkę właśnie wracała po wykonaniu dwutaktu. - Nic nowego, Kaori-chan.

W tym samym momencie zauważył lecącą w swoją stronę piłkę. Zaskoczony złapał ją. Siedział w czwartym rzędzie, więc było dość niespodziewane, że kula tutaj trafiła.

-Przepraszam! - dobiegł go głos - Naprawdę nie chciałem.

Kotaro spojrzał w dół, to był jeden z zawodników Okamino, z numerem osiem.

-Nie ma sprawy! - uśmiechnął się szeroko i odrzucił piłkę.

Jak to się stało? Przed chwilą rzucał trójkę...użył aż tyle siły?  Musiał nie trafić do kosza, tylko w tablicę, czy coś. To nie jest kwestia wyczucia, czy czegoś takiego? Reo-nee by wiedział...

Już sobie wyobrażał tą minę Mibuchiego, wielce obrażoną i zawiedzioną jednocześnie.

Och, no wiesz, Kotaro...-powiedziałby i pokręciłby głową, podnosząc ręce w geście bezradności - Być takim ignorantem. Wyczucie...Wyczucie! To pięk...

-Ech...-westchnął Hayama, przewracając oczami. - Nawet jak sam go przedrzeźniam, to mi niedobrze.

Gdzieś zupełnie w innym miejscu siedzieli zawodnicy Touou, bez Aomine. Oni też swój mecz mieli po południu. Byli w drabince B, razem z Kaijou, tymczasem Rakuzan, Yosen i Okamino znajdowali się w A. 

***

-Oi. - mruknęła, wycofując się na własną połowę. - Ogarnijcie się, mecz się zaczyna. Najważniejsze jest to, co dzieje się na boisku.

Po tych słowach gracze wydawali się być już obecni na ziemi. Do wybicia podeszli obaj środkowi.

Zabrzmiał gwizdek rozpoczynający grę.

Ibuka był wyższy, ale przeciwnik lepiej skakał. Pierwszy dotarł do piłki i strącił ją w stronę kapitana, ale zanim ten wyciągnął rękę, linię rzutu przecięła Kaori, przechwytując kulę i podając ją rozgrywającemu.

-Ech...Kiepski początek...-mruknęła, biegnąc do przodu.

Hideaki zatrzymał się, bo drogę zabiegł mu przeciwnik. Kozłował piłkę trochę za sobą.

-Hide! Podaj! - usłyszał głos nadbiegającego z prawej strony Kamaty. Podał piłkę do tyłu, a chłopak, grający dzisiaj na pozycji silnego skrzydłowego, wrzucił piłkę do kosza.

Zapomniany Cud | Kuroko No BasukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz