23. Lojalności stało się zadość

1K 88 71
                                    

༺❀༻

Następnym dniem była niedziela, a co za tym szło, dzień wolny. Chociaż Syriusz już tamtego dnia zaczynał szlaban o wczesnej godzinie, którą była dziewiąta (a jak na niedzielę, to było naprawdę wcześnie — zwłaszcza dla siódmoklasistów, który mieli masę materiału do przerobienia), Camila już wtedy była na nogach. A żeby Camila z własnej woli wstała o takiej godzinie, ba, w ogóle wstała, potrzebny był cud, serio. Albo właściwie, tym razem, naprawdę dobry powód.

— Black! — Camila zbiegła po schodach i wbiegła nagle do pokoju wspólnego, aby złapać wychodzącego stamtąd Syriusza.

— Cześć Lavoile — westchnął ze smutkiem na twarzy. — Tak wcześnie? Co z tobą?

Camila uniosła brwi, mierząc go wzrokiem od stóp do głów.

— Bardzo śmieszne, ja w odróżnieniu od ciebie nie mam szlabanu.

— Faktycznie zabawne, bo wiesz, gdybym chciał, to już dawno byłabyś na dywaniku u Dumbledore'a — odbił piłeczkę Syriusz, uśmiechając się zwycięsko.

— U Dumbledore'a nie ma dywaników — odparła lakonicznie, triumfalnie unosząc brodę do góry. — Poza tym, to ty odwaliłeś całą akcję...

— Hola hola! — przerwał jej wywód Syriusz. — Czy ty się przypadkiem nie zagalopowałaś? Na twoje życzenie to zrobiłem, Lavoile! — wykrzyknął, unosząc ręce do góry.

Camila prychnęła; wiedziała, że przyjaciel miał po części rację, ale nie chciała tego przyznać za żadne skarby świata. Co prawda, skoro powiedział, że gdyby chciał, to również tak jak on wylądowała u dyrektora, znaczyło to, że... nie wydał ani jej, ani reszty chłopców.

Jednak nie była aż taka bezmyślna, i doskonale wiedziała, że nie było możliwości, żeby grono nauczycielskie nie domyśliło się, że to ich całą piątka, a nie jedynie Syriusz jest sprawcą tego wielkiego zamieszania.

— Czyli nie powiedziałeś o nas? — zapytała cicho, po jakimś czasie milczenia. — Serio?

Syriusz skinął krótko głową, po czym bez żadnego pożegnania wyszedł z pomieszczenia. Camila westchnęła bezradnie. Chociaż dla niej było to na rękę oraz było to bardzo wygodne, nie mogła znieść poczucia winy, że Łapa wziął to wszystko na siebie. Dlaczego on musiał zawsze się tak poświęcać?

Była mu wdzięczna, jednak nie czuła się dobrze z tym wszystkim. Ciężar sumienia i to, że dopiero teraz zorientowała się, że tak naprawdę nie robi nic ani dla Syriusza, ani dla Jamesa, Remusa czy też Petera, a tym bardziej dla Lily, nie mówiąc już o Marlenie albo Dorcas. W zasadzie, to dopiero teraz zaczęła myśleć o tym, jak bardzo jest samolubna... Czy naprawdę tak było?

Camila szybko otrząsnęła się, i wybiegła na korytarz, chcąc jak najszybciej dogonić Syriusza. Nie miała jeszcze żadnego planu, co chciała mu przekazać, ale wiedziała jedno; musiała wziąć na siebie część winy; gdyby tego nie zrobiła, znienawidziłaby samą siebie za to, że nie pomogła przyjacielowi wywinąć się jakoś z tych kłopotów.

I to nie było wcale tak, że huncwoci i Camila nie mieli zielonego pojęcia o tym, że ich czyn (a tak w praktyce to Camili i Syriusza) mógł mieć konsekwencje. Wręcz przeciwnie, zdawali sobie z tego sprawę.

Wierzba Ci Odbiła • Syriusz BlackWhere stories live. Discover now