34. Bez znaczenia

755 72 52
                                    

༺❀༻

Pierwsze, co Camila zrobiła po wejściu do dormitorium, to udała się do łazienki; podparła dłonie o umywalkę i popatrzyła na swoje nieobecne odbicie w lustrze. Zobaczyła w nim siebie, młodą dziewczynę z bladą cerą, drobnymi piegami na nosie i podkrążonymi oczami. Brązowy kosmyk jej włosów plątał się po jej twarzy hacząc raz po raz o długie ciemne rzęsy. Spuściła głowę, po czym podniosła ją z powrotem. Odbicie dziewczyny w lustrze zrobiło to samo. Szatynka dostrzegła w swoich oczach zmęczenie i bezsilność. Chwilę później na jej policzku pojawiła się łza, która bardzo powoli spływała po jej resztkach makijażu. Gryfonka odkręciła kran i przez chwilę wpatrywała się w wodę, która przepływała jej między palcami, po czym zbliżyła do niej twarz i jednym zwinnym ruchem zmoczyła ją licząc na to, że to trochę ożywi jej myśli, niestety był to daremny i zupełnie bezsensowny pomysł.

Tak, Camila była bardzo wdzięczna Syriuszowi za to, co robił. Oczywiście kochała wszystkich swoich przyjaciół, ale tak naprawdę to w nim miała największe oparcie. Black był ze nią od początku tej głupiej przygody z Danielem i chyba jako jedyny wspierał ją w stu procentach. Nie opuszczał jej na krok.

Znaczy, James, Remus, Peter i Lily bardzo ją wspierali, i w ogóle, ale Łapa poświęcił się jej całkowicie — do tego stopnia, że Camila była skłonna zapomnieć szopkę, którą odstawił w Wielkiej Sali, pytając się jej, czy pójdzie z nim na randkę.

Gdy przemyła twarz, wyszła z łazienki i skierowała się z powrotem do pokoju wspólnego, gdzie czekał na nią jej przyjaciel. W sercu dziękowała mu, że odpuścił lekcje i wolał ją wesprzeć.

— Syriusz? — zapytała zachrypniętym od płaczu głosem. — Możemy pogadać?

Camila Lavoile nie płakała często, a przynajmniej nie bez powodu. Czasami wynikało to z nadmiaru emocji, czasami dlatego, że zbyt bardzo jej zależało — należała od osób po prostu impulsywnych i emocjonalnych — taka po prostu była jej natura.

Syriusz w sumie był do niej podobny, ale on nie pokazywał swojego smutku w taki sposób, jak ona — w odróżnieniu od Gryfonki, Black nie bał się mówić o emocjach, a kiedy coś go denerwowało, złościło czy smuciło, wyżywał się na innych osobach.

Szatynka trochę się od niego różniła — w takich momentach po prostu obwiniała się o wszystko i zamykała w sobie, dopuszczając do siebie tylko te najbliższe osoby — szarooki miał dużego farta, że do nich należał.

Black pokiwał głową, gestem zapraszając przyjaciółkę, aby usiadła na kanapie obok niego.

— Wiesz co Syriusz, ja chyba po prostu muszę dać sobie spokój — wymamrotała, siadając nieopodal i opierając głowę o swoje kolana. — Z miłością. Widzisz, jak to niszczy człowieka?

Black zaniemówił. Ona i takie słowa? Tak zwariowana optymistka i mówienie, że miłość niszczy?

— Millie, ale co ty...

- Nie mów tak do mnie, Syriusz — przerwała nagle. — Bo się jeszcze zakocham — dodała, chcąc brzmieć zabawnie, ale przez jej zachrypnięty, zmęczony od płaczu głos, brzmiało to co najwyżej żałośnie.

Nie narzekałbym, stwierdził po chwili, jednak powstrzymał się od komentarza. Jego serce w tym momencie autentycznie pękło.

Tak, pękło. Chyba dopiero w tym momencie zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo mu na niej zależało. Chyba dopiero teraz do niego dotarło, że była jednak dla niego kimś więcej niż przyjaciółką — widział, że straciła nadzieję. Co więcej, powiedziała mu wprost, że nie chce żadnej miłości.

To chyba była scena końcowa.

Gdyby to był film, albo nawet świetnie napisany romans, tak jak Romeo i Julia czy też inne dzieła Szekspira oraz innych sławnych poetów, Syriusz zapewne pocałowałby Camilę i powiedział jej, że to nieprawda, że on ją kocha i...

Ale to nie był zaplanowany scenariusz, to nie była bajka. To było życie; to był moment, w którym nie tylko Lavoile straciła resztki nadziei na miłość. Chociaż Syriusz tego jeszcze nie wiedział, to był również jego upadek, a wkrótce miał się o tym przekonać na własnej skórze.

— Muszę iść na lekcje — powiedział nagle Syriusz, pozbywając się natłoku myśli. — A ty lepiej wróć do Skrzydła Szpitalnego — dodał beznamiętnie. Chciał zapomnieć. Przestać czuć.

Camila skinęła głową, wychodząc z Wieży Gryffindoru. Czy czuła się dobrze, czy była wolna? W pewnym sensie, to tak.

A Syriusz? Jego serce właśnie zostało złamane — nie wiedział, na co liczył, ale na pewno nie na takie traktowanie, nie po tym, co dla niej zrobił. Był wściekły. Z drugiej strony jednak wiedział, że Camila nie miała pojęcia o jego uczuciach — jak miała je mieć, skoro próba zaproszenia ją na randkę z całą pewnością nie wyglądała nawet na chociaż trochę wiarygodną?

Wszystko go przygniatało i nie miał pojęcia, co zrobić. Nie wiedział, jak rozwiązać swój problem i był załamany tym, co zrobił. Nienawidził siebie za to.

— Syriusz? — Kiedy szedł korytarzem, zaczepiła go niższa dziewczyna o włosach koloru truskawkowego blondu.

— O cześć, Chiara — przywitał się z lekkim uśmiechem, próbując zamaskować swój stan psychiczny.

— Jest w porządku? Bo coś tak dziwnie wyglądasz — stwierdziła, krzywiąc się i przechylając głowę w prawą stronę.

Syriusz w sumie nie znał Chiary jakoś wybitnie. Była jego dobrą koleżanką, ale nie nazwałby jej przyjaciółką. Znał ją w sumie dzięki Jamesowi, bo piątoroczna była razem z nim w drużynie Quidditcha — grała na pozycji szukającej.

— Wszystko gra — skłamał, patrząc jej na buty.

— Jak coś to wiesz gdzie mnie szukać, możesz się wygadać, mówię serio. Zwłaszcza, jeśli chodzi o sprawy sercowe — Chiara uśmiechnęła się szczerze i ciepło, po czym puszczając oczko, ruszyła w przeciwnym kierunku.

Syriusz westchnął głęboko. Był otoczony tyloma wspaniałymi ludźmi, ale i tak gonił za niedoścignionym. Camila była jak otwarta księga, a Syriusz i tak nie potrafił z niej czytać. Była jak otwarta księga, tyle że chyba kwantowa.

Ale nadal otwarta.

Czy Syriusz chciał dalej próbować? Nie wiedział. Stracił nadzieję, bo chciał jak najlepiej dla przyjaciółki. Wolała się z nikim nie wiązać, i starał się to zrozumieć — to, co ją spotkało nie było przyjemne i on to wiedział. Nie chciał sprawić jej jeszcze więcej bólu. Wycierpiała już swoje.

Daniel ją zranił, i to bardzo mocno. Ale w tym momencie nie było wiadome, kto odczuwał większy ból; czy Camila z powodu blondwłosego Krukona, czy Syriusz z powodu Camili.

Nie zmieniało to jednak jednego — Syriusz tak czy inaczej miał zamiar być jak największym wsparciem dla dziewczyny. Wiedział nawet, co zaraz zrobi.

Przeprowadzi agresywną rozmowę z niejakim Danielem Havenare'm.

༺❀༻

Cześć! Mamy nowy rozdział, w którym co nieco się wyjaśnia... Miłego dnia :*
Marta.

Wierzba Ci Odbiła • Syriusz BlackWhere stories live. Discover now