1. Mandragory o trzeciej w nocy

7K 260 265
                                    

༺❀༻

Późnym wrześniem w Hogwarcie bywało naprawdę ciepło. Podczas przerw obiadowych, lub czasami nawet po kolacji, na błoniach, nad jeziorem, a nawet przed wejściem do szkoły rozsiadały się setki uczniów.

Pogoda była idealna, a atmosfera przyjemna – póki co, nikt nie próbował się pojedynkować, zatem i nauczyciele mieli święty spokój.

Wśród uczniów znajdujących się na świeżym powietrzu znaleźli się i bohaterowie naszej historii. James, Syriusz, Remus, Peter i Camila – piątka Gryfonów, która przyjaźniła się ze sobą niemal od pierwszej klasy.

Jedyna różnica pomiędzy chłopakami a dziewczyną była taka, że ona znacznie później dowiedziała się o likantropii Remusa, co w pewnym stopniu... Wciąż miała im za złe. Oprócz tego, byli nierozłączni, łączyła ich naprawdę niezwykła przyjaźń. Pomińmy rzecz jasna fakt, że na trzecim roku, Gryfonka celowo podpaliła szaty Huncwotów...

Camila usiadła na kamiennej posadzce dziedzińca, opierając się na rękach. Jej włosy rozwiewał delikatnie wiatr, a ona przymykała oczy, delektując się chwilą.

James skinął głową do trójki przyjaciół, po czym zaczął szukać czegoś intensywnie w wewnętrznej części swojej szaty. Po kilkunastu sekundach wyjął z niej kawałek pergaminu, a następnie usiadł obok szatynki.

— To — rozłożył mapę, a następnie wyciągnął różdżkę z kieszeni. — Jest Mapa Huncwotów. Remus, chodź tutaj. — dodał znacząco, widząc przyjaciela, który zawzięcie kłócił się o coś z Syriuszem ściszonym głosem.

— A im co? — Camila pokręciła z niedowierzaniem głową. — Czy oni zawsze muszą się kłócić jak stare, dobre małżeństwo?

James tylko wzruszył ramionami, po czym kontynuował swoją wypowiedź:

Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego — wyszeptał, dotykając pergaminu końcem swojej różdżki. Zaczęły pojawiać się na nim napisy i plamki, które po chwili uformowały coś, co wyglądało jak mapa. Brunet wziął pergamin do ręki i rozłożył go przed dziewczyną.

— Jak to możliwe? — zapytała szepem szatynka, mrugając oczami, by sprawdzić, czy to aby na pewno dzieje się naprawdę. — Przecież to jest cały Hogwart!

— Nie tylko — w tym momencie pochylił się nad nimi Syriusz. — Pokazuje również osoby — wyszczerzył się, po czym usiadł naprzeciwko Gryfonki.

Na twarzy dziewczyny pojawiło się lekkie zdenerwowanie.

— O jak miło, kiedy chcieliście mi powiedzieć? No tak, przecież ja bym rozgadała o tym całej szkole i McGonagall, ach, zapomniałam — powiedziała sarkastycznie. — Tak samo jak z futerkowym problemem Lunia? Czy ja naprawdę, zawsze sama mam się wszystkiego domyślać?

Syriusz uśmiechnął się z zakłopotaniem, na co Camila zmierzyła go chłodnym wzrokiem. Po chwili jednak wybuchnęła śmiechem, na co cała czwórka Gryfonów popatrzyła się po sobie, nie rozumiejąc tego, co się właśnie wydarzyło.

— Wracając do tych ludzi — Gryfonka opanowała śmiech i wróciła do studiowania mapy. — Czy to coś pokazuje, gdzie i kiedy jest dana osoba?

James uśmiechnął się szeroko i energicznie pokiwał potakująco głową.

— Nawet nie pytam, jak to zrobiliście, ale należą się wam moje gratulacje, chłopcy. — rzekła z szerokim uśmiechem na twarzy.

— Jeśli Camila nas chwali, to znaczy, że naprawdę odwaliliśmy kawał niezłej roboty. — James poklepał się po klatce piersiowej, w miejscu, gdzie znajdowało się serce.

Wierzba Ci Odbiła • Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz