20. Ludzie nie zwierzają mi się z problemów.

667 42 2
                                    

Sama nie traktowałam ostatnich czterech dni niesamowicie poważnie. Nie oczekiwałam także rzucających mi się w ramiona przyjaciółek (no może z wyjątkiem Selene), ponieważ nie z takim typem ludzi się przyjaźniłam. Nie przejmowałam się specjalnie całą moją izolacją i nie zamierzałam grzebać w jej przyczynach, bo zwyczajnie nie potrzebowałam tego, aby spokojnie spać w nocy. Liczyłam jednak na jakikolwiek cień zainteresowania ze strony Maddie, Selene, Alexa... Cholera, nawet Amanda rzucająca teksty, że fajnie było, jak zniknęłam, byłaby na miejscu. Tymczasem nikt nie zdawał się w ogóle przejmować moim nagłym zatrzymaniem w segmencie nauczycielskim. Cały ranek chodziłam skołowana i wszystko nieco rozjaśniło się wtedy, kiedy Maddie zadecydowała się ze mną skonfrontować. Stała w bojowej pozie z poważną miną i rozjarzonym spojrzeniem na mojej twarzy, kiedy starałam się wytuszować rzęsy. Ona, Selene i ja byłyśmy jedynymi osobami w pomieszczeniu i dziewczyny czekały już tylko na mnie, aby wyjść na śniadanie, ponieważ jak zwykle wstałam z łóżka ostatnia.

— Rozumiem, że u twojego wujka nie istnieje coś takiego jak gniazdko z prądem? — zapytała obcesowo. Zatrzymałam swoją dłoń w miejscu, aby nie ubrudzić się tuszem oraz z powodu zwyczajnego zastygnięcia, kiedy marszczyłam brwi i powoli odwróciłam głowę do dziewczyny. Miała na sobie obszerną, karmelową koszulkę, jeansy z różnego koloru materiałów, białe martensy i nie wyglądała ani odrobinę elegancko. Selene w jasnych spodniach, szarej koszulce i botkach podobnie i to uświadomiło mi, że im więcej czasu mijało od rozpoczęcia roku szkolnego, tym bardziej uczniowie zaniedbywali obecny w Akademii dress code, a nauczyciele zdawali się nie zwracać na to uwagi, jeśli specjalnie im się nie podpadło.

— Słucham? — odparłam jedynie. Z jednej strony, byłam pewna, że zwracała się do mnie, z drugiej jednak, nie rozumiałam ani jednego jej słowa.

— Nie odebrałaś żadnego mojego telefonu — Zerknęłam na ładujące się urządzenie, którego nie miałam jeszcze okazji uruchomić.

— Żadnego naszego telefonu — poprawiła ją Selene i także obdarzyła mnie oskarżycielskim spojrzeniem. Nie było ono jednak tradycyjnie rozbawione jak przy naszych codziennych uszczypliwościach. Skupiłam się jednak na innej części wypowiedzi Maddie i zanim zdążyłam poprosić ją o powtórzenie, nastolatka ponownie zabrała głos.

— Może i Selene zapomniała ci spakować ładowarki, ale nie uwierzę, że twój wuj nie miał zapasowej albo chociaż nie mógł ci pożyczyć telefonu. Swoją drogą powinnaś jej podziękować, że w ogóle zdecydowała się ciebie spakować. Jesteś idiotką — oświadczyła i wzięła kosmetyk z mojej dłoni i zaczęła go zamykać, kiedy starałam się nadążyć za kolejnymi wydarzeniami z mojego życia, których nie miałam jeszcze okazji przeżyć.

— Nie zaprzeczę, ale czemu tym razem?

Andreaz wydała sztuczny dźwięk zastanawiania się i ruszyła do wyjścia razem z panną Moore, więc i ja poszłam ich przykładem. Maddie szła pospiesznym krokiem z przodu, jednak. kiedy uświadomiła sobie, że celu jej zbulwersowania nie ma w zasięgu jej głosu, przystanęła, aby na mnie zaczekać.

— Ja niecodziennie wracam do domu bez żadnych ciuchów, kosmetyków czy chociażby powiadomienia znajomych, ale u ciebie to chyba normalka — kontynuowała, skutecznie nie dając mi dojść do słowa — W sumie to się cieszę, że Selene przygotowała ci tylko spódniczki. To pierwsza część rewanżu za coś tak debilnego.

— Grzebanie w twojej bieliźnie nie było moim najprzyjemniejszym doświadczeniem życiowym — zawołała idąca przed nami dziewczyna, a mijający nas nastolatek zagwizdał znacząco. Maddie prychnęła oburzona, jednak moja nadzieja, że skupi swój gniew na nim zamiast na mnie, rozwiała się, kiedy znów otrzymałam jej palące spojrzenie.

Wherewithal's AcademyWhere stories live. Discover now