Nowe prawo

22 5 15
                                    


Śledząc poruszającą się w stronę stołówki parę, łowca krył się za wszystkim co napotkał. Pracownicy transportowca będący na drugiej zmianie śledzili jego poczynania zażenowanym wzrokiem, lecz on nie zwracał na nich żadnej uwagi, ciągnąć swoje poczynania.

Kiedy niespodziewanie Moch'de i Laura zniknęli w pomieszczeniu po przeciwległej stronie do wejścia do stołówki, Dowódca szybkim krokiem podszedł do włazu podpisanego: Magazyn. Odruchowo sięgnął do kieszeni portek w poszukiwaniu karty dostępu, lecz kiedy się zorientował, że jej nie ma, zaklął siarczyście.

- Witam, proszę pana.

Yautja wzdrygnął się na dźwięk głosu kapitana statku. Ze skrzywioną twarzą odwrócił się w stronę kapitana, który tym razem ubrany nie w szlafrok i kapcie, a w oficjalny strój kapitana, zwrócił się w stronę człowieka stojącego w towarzystwie dwóch policjantów - Yautję i człowieka, którzy wyglądali na znudzonych.

- Nie spodziewałem się, że zamierza pan sam spotkać się z policją.

- To nie tak...

- Słucham? Proszę podać trzy argumenty za tym stwierdzeniem.

- Ja tam mam dowód - mówił wskazując na wejście do magazynu. - Mam dowód, że oni...

- Jaki dowód? - spytał ludzki policjant, który od początku spotkania okazał odrobinę zainteresowania czymś. Poprawił marszczący się pod brzuchem kombinezon, który idealnie odrysowywał niezbyt wysportowaną sylwetkę policjanta i wlepił oczy w kosmitę. - Jeszcze coś prócz imprezki się tutaj stało?

Dowódca poczuł na sobie ciężar ciekawskich oczu całej trójki. Zebrał się jednak w sobie i powiedział w miarę spokojnym głosem:

- Za tymi drzwiami mam dowód, że na tym statku dopuszcza się do związków międzygatunkowych.

Cisza.

Policjanci spojrzeli po sobie, kapitan spoglądał na łowcę szerokimi jak spodki oczami. Dowódca z dumną postawą czekał cierpliwie na działanie z ich strony, kiedy odezwał się do niego z ukosa Kapitan:

- Przepraszam Ted, ale możesz powtórzyć?

- Na tym statku dopuszcza się do związków międzygatunkowych - powiedział głośno i wyraźnie, nie tracąc swojej pewności siebie.

- No tak... ale jaki w tym problem? - zapytał po chwili yautjański policjant, krzywiąc przy tym głowę.

Łowca stanął jak wryty.

- Przepraszam? - udało mu się wydusić po sekundzie zmieszania - Ale jaki w tym problem? Przecież to niezgodne z prawem! Od kiedy seks międzygatunkowy jest dozwolony?!

- Nie oglądasz wiadomości, kolego? Ma zostać uchwalone nowe prawo, pozwalające na tego typu relacje. Niedługo to już będzie całkowicie normalne, że Yautja i człowiek się pieprzą.

Dowódca, czując że traci grunt pod nogami, próbował jeszcze coś z siebie wytrząsnąć, gdy w oddali odezwał się ryk przerażenia.

- POMOCY! ONI CHCĄ MNIE ZABIĆ!

Wszyscy odwrócili się w stronę ryku, którego źródłem był łowca z fioletową skórą, który wciąż częściowo obezwładniony zwisał z ramienia porywacza. Biegnąca za nimi kobieta kazała im czekać, lecz złoczyńca, widząc mijanych policjantów, zwolnił, by zaraz ruszyć sprintem przed siebie.

- Hej, Lit, dawaj kajdanami w niego - powiedział ludzki policjant do kolegi. Yautja mruknął coś niewyraźnie spod żuwaczek, wyciągnął rękę, na której z obudowanej metalowej obręczy uformowała się mini proca, z której wystrzeliły dwa zestawy łańcuszków z przyczepionymi po obu końcach metalowymi kuleczkami.

Nie minęła sekunda, gdy łańcuszki nagle rozciągnęły się i owinęły wokół ciał obu porywaczy, którzy z powodu niemożności utrzymania równowagi niemal równocześnie padli na ziemię, przy tym że yautjański porywacz został dodatkowo przygnieciony przez ciężar fioletowego wojownika. Wszyscy znajdujący się na korytarzu pracownicy transportowca oderwali się od swoich zajęć, gdy obu policjantów i kapitan podeszło do uciekinierów.

Tymczasem Dowódca był myślami całkiem odcięty od dziejących się wydarzeń. Tępym wzrokiem patrzył na właz do magazynu, kiedy te się otworzyły, a przez niego wyszli Laura i Moch'de, jedno za drugim, ciągnąć za sobą wózki z prowiantem i kierując się w stronę stołówki.

Zanim jednak ludzka kobieta przekroczyła próg stołówki, odwróciła się do łowcy i spytała jakby od niechcenia:

- Coś się stało? Wyglądasz jakoś tak niemrawo.

- Ma zostać uchwalone nowe prawo o seks międzygatunkowy.

- Wiem. A ty nie wiedziałeś?

- Jesteś suką.

- Co? - Kobieta oparła się o uchwyt wózka, przy okazji odrzucając spiralnie skręcony kucyk na plecy. - To nie ja tutaj próbuję wsadzić kogoś do pudła za wykonywanie jego pracy.

- Nawet mnie nie pamiętasz prawda? Byliśmy ze sobą pół roku, a ty mimo to na przywitanie próbowałaś zabić jednego z moich kompanów.

- Ale ty próbujesz mnie wsadzić do pudła.

Nastąpiło kilka sekund przerwy, kiedy Dowódca wyrzucił z siebie ze wściekłością:

- Byliśmy ze sobą PÓŁ ROKU.

- Pamiętam.

- A ty nic! Kompletnie nic! Nawet zwykłe cześć mi nie powiedziałaś!

- Byłam wnerwiona, a tak w ogóle dlaczego ty sam się nie przywitałeś?! Nie rozpoznałeś mnie czy co?!!!

- Skąd wiesz?

Nic nie odpowiedziała. Posłała mu spojrzenie spode łba, chwyciła za uchwyt wózka, i nie odwracając się za siebie, odeszła.

Łowca oglądał, jak jego była dziewczyna znika za progiem, kiedy czyjaś dłoń potrząsnęła jego ramieniem, a yautjański policjant imieniem Lit kazał mu się zabierać razem z nimi.


Czy tylko ja się cieszę, że to przedostatni rozdział?

Odzyskanie ex-oomankiWhere stories live. Discover now