Trzeźwe pijaństwo

31 5 7
                                    


- Serdecznie witam wszystkich.

Dowódca rozejrzał się po zgromadzonych z butelką wody w ręce, na dłuższą chwilę zatrzymując wzrok na dwójce Yautja ubranych w robocze kombinezony. Zaraz potem z szerokim uśmiechem zwrócił się do pozostałych:

- Przeżywając okoliczności, które nas spotkały, z chęcią oznajmiam czas wolny dla umysłu i ciała!

Wszyscy zaczęli wiwatować. Każdy ze zgromadzonych wziął po porządnym łyku swojego napoju.

Impreza rozwijała się powoli, z początku każdy chętny opowiadał o swoich zdobyczach i przygodach, które miały zadziwić resztę, aż Dowódca widząc, że zabawa idzie donikąd, zażądał zarządził konkurs picia na czas.

W oczach Dowódcy zapaliły się ogniki, kiedy to na czwartą kandydaturę ogłosił Moch'de, a właściwie zrobiła to jego ręka podtrzymywana przez Stera. Kiedy tylko ochotnicy stanęli w równym rzędzie z pełną butelką pod nosem, zaczęto odliczanie. I ku zaskoczeniu wszystkich, wygrał Moch'de.

Dowódca ledwie powstrzymywał śmiech, wypatrując we zwycięzcy najmniejszych oznak upicia. Wyczekiwał tego przez następne pół godziny, ale nie widząc ani najmniejszej zmiany w zachowaniu osobnika, zdenerwował się i nieco głośno ogłosił czas na Prawda czy Wyzwanie. Wypił ostatnie łyki swojej wody i ustawił pustą butelkę pośrodku koła, jakie stworzyli kosmici do zabawy i mocno nią zakręcił.

Przez cały czas, Dowódca obserwował wpływ imprezy na ex-kochanka oomanki. Specjalnie próbował zakręcać butelką tak, by trafiła ona w niego, ale udało mu się to dopiero za siódmym razem.

Moch'de zawsze wybierał wyzwanie, a tak jak wcześniej ustaliła grupa Wojowników, musiał on wypić naraz kolejne butelki alkoholu. Lecz mimo tych zabiegów, mężczyzna wciąż trzymał się trzeźwo, czego nie można było powiedzieć o jego koledze z pracy, Sterze, który dostał ataku czkawki i patrzył wokoło zamglonym wzrokiem.

- Nie poddam się... - ogłosił sam przed sobą Dowódca, widząc taki obrót spraw i znów zakręcił butelką.

***

Dwie godziny później...

Dowódca ze szczerym szokiem na twarzy przyglądał się garstce Yautji, tańczących ramię w ramię i wrzeszczących pieśni bełkotliwym głosem.

- Coś pan taki zdziwiony?

Wzdrygnął się, po czym odwrócił głowę, a widząc całkowicie trzeźwego Moch'de, westchnął głęboko.

- Po prostu jestem pod wrażaniem. Alkohol nie ma sobie równych - stwierdził zrezygnowany Dowódca, a kiedy chciał odłożyć trzymaną w ręce butelkę do skrzynki, przed oczami zrobiło mu się czarno. Jednym ruchem zdjął materiał z głowy, a widząc przepaskę biodrową, nie wytrzymał. Gniew, który niespodziewanie opanował jego ciało, kazał mu podejść do upitej grupy i każdego pacnąć w łeb. Po chwili wrzaskiem ogłosił zbiórkę, a polecenie wykonano w mgnieniu oka, każdy z pijaków z dziwną twarzą oczekiwał na ciąg dalszy.

- TO MA BYĆ GRUPA NAJNIEBEZPIECZNIEJSZYCH ŁOWCÓW?!!!

Cisza.

Dowódca, przyglądając się każdemu kompanowi z osobna, zgiął grube brwi i z impetem uderzył stopą o metalową podłogę, aż echo uniosło się w pomieszczeniu.

- Wstyd, panowie, wstyd.

- Ty byls siem stłydził! - krzyknął niespodziewanie Yautja z fioletową skórą. - Chcałeś w ten spoob tylko nam zaszkodzić!

- CO? Nie, dobrze wiecie, że...

- To my już spadamy - wcisnął się niespodziewanie Moch'de, który z ledwie trzymającym się na nogach Sterem, zaczął iść w stronę wyjścia.

Dowódca chciał ich powstrzymać, lecz stał zatrzymany, otoczony przez członków własnej grupy. 

Odzyskanie ex-oomankiWhere stories live. Discover now