29. Last time you threw a tangerine at Namjoon, remember?

2.9K 239 127
                                    

Po rzewnych wyznaniach i chwilach szczęśliwego uniesienia, które wydawały się nieść ze sobą tylko dobre wieści poprawy, stan Yoongiego, dokładnie w piętnaście godzin po operacji, znacznie się pogorszył. Chociaż nie ruszał się i ciągle leżał w łóżku, nieustannie wisiał między snem a jawą, chociaż częściej odlatywał w nicość. Z kolei gdy był przytomny, jego oczy jedynie poruszały się powoli za każdym, kto odwiedzał go w szpitalu. Nie miał siły nawet, żeby samemu jeść, więc lekarze podawali mu posiłki przez sondę wsuniętą do nosa, przez przełyk do żołądka.

Hoseok odchodził od zmysłów.

— Pan Min jest wyczerpany. To cud, że przeżył to, co go spotkało. Ma złamanych wiele kości, mnóstwo siniaków i krwiaków. Przeszedł skomplikowaną operację — jedna z pielęgniarek mówiła do niego, próbując go uspokoić, gdy nerwowo dreptał po korytarzu trzeciego dnia po operacji o poranku, czekając na to, aż lekarz prowadzący Yoongiego skończy go badać. — Potrzebuje czasu na regenerację. To znaczy, że przez jakiś czas może być nieobecny. Cała jego energia po prostu wędruje w to, czego jego organizm desperacko potrzebuje.

— Jak długo może to potrwać? — Hoseok zapytał ją, zatrzymując się przy niewielkim kontuarze przy pokoju pielęgniarek. Jego służbowe buty zapiszczały przy tym głośno.

— Tego nie wiem, panie Jung. Wszystko zależy od siły i samozaparcia pacjenta.

— Przecież na początku wszystko było w porządku – niemalże jęknął, opierając łokcie o kontuar.

— Czasem tak bywa. Adrenalina. Szczęście. A potem nagły spadek energii. To całkiem normalne przy nagłych wypadkach — odpowiedziała spokojnie swoim ciepłym głosem, po czym podsunęła mu pod nos plastikowy kubeczek z wodą.

— Ale... Nie pogorszy mu się? — zapytał, dziękując jej delikatnym skinieniem głowy.

— Zrobimy wszystko, co w naszej mocy. Już to panu przecież mówiłam, panie Jung. Tamtego dnia. Musi się pan tylko powstrzymać ze zbyt dużymi czułościami, wie pan o tym? — zapytała, unosząc ku górze jedną brew.

Hoseok zarumienił się przypominając sobie, jak ta sama pielęgniarka przyłapała go na obsypywaniu Yoongiego pocałunkami wtedy, po operacji. Zanim jednak zdążył zaprotestować i zacząć jakiekolwiek negocjacje, usłyszał świst drzwi.

Rozsunęły się, a chwilę potem po podłodze podreptał wysoki doktor o dosyć chłodnym wyrazie twarzy. Hoseok widział go już wcześniej i, mówiąc szczerze, nie pałał do niego zbyt dużą sympatią. Pachniał dosyć drogą wodą kolońską, nie miał żadnych zacięć po goleniu, jego oczy były pięknie zielone, a włosy gęste i lśniące. Jego perfekcja nieprzyjemnie raziła po oczach, szczególnie gdy Hoseok stał przed nim w swoich służbowych, znoszonych spodniach.

— Pan Jung, a pan znowu tutaj — westchnął na jego widok, odruchowo dotykając palcami swojego stetoskopu. — Pan do naszego bohatera?

— Po co ten sarkazm? — Hoseok łypnął na niego okiem, a on wzdrygnął się, zaskoczony jego reakcją.

Bowiem wcale nie miał niczego złego na myśli.

Możliwym było, że Hoseok był tamtymi czasy nieco przewrażliwiony.

— Może pan wejść. Ale tylko dwadzieścia minut, podałem mu leki przeciwbólowe, będzie spał jak dziecko. Trochę z nim lepiej, ale noga goi się dosyć boleśnie, więc pan Min—

Zanim jednak skończył mówić, Hoseok wyminął go szybko sprężystym krokiem, odsunął drzwi, które samoistnie się zamknęły ponownie i wszedł do sali, zamykając je za sobą usilnie, z obrzydzeniem przy tym marszcząc nos, gdy zapach wody kolońskiej stał się jeszcze intensywniejszy.

THE FIREFIGHTER [yoonseok]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant