18. You... Minwoo... You loved him very much, didn't you?

3K 282 187
                                    

Miętosił swój plecak w palcach, siedząc na przednim siedzeniu w samochodzie Hana. Przed wyjazdem z Seulu zahaczyli o stację metra i znaleźli go w punkcie rzeczy znalezionych. W środku nie brakowało niczego, a do punktu odniosła go jakaś starsza kobieta. Yoongi błogosławił dotychczas wątpliwą dla niego uczciwość Koreańczyków.

Szczęście w nieszczęściu.

Właśnie wjechali do Gunsan, które, co nie dziwne, nic a nic się nie zmieniło. Bo, koniec końców, jak wiele mogło? Było dobrze po dziesiątej wieczorem, a latarnie oświetlały im drogę swoim wątłym światłem.

Yoongi znowu czuł ten charakterystyczny zapach morskiej wody, który wpadał do auta przez delikatnie opuszczoną szybę. Wciągnął go do płuc mając wrażenie, że nawet zaczyna już czuć sól na języku.

— Dlaczego nie zadzwonisz do przyjaciół? — Han przerwał ciszę między nimi, uderzając palcami o kierownicę w rytm piosenki, która leciała akurat w radiu.

— Zadzwoniłem do dowódcy, to wystarczy.

— Myślę, że docenili by, gdybyś sam się odezwał. Pewnie teraz też do ciebie dzwonią.

— Nie wiem. Wyłączyłem telefon. Kang i tak opieprzył mnie z góry do dołu. — Przytulił plecak mocniej do siebie. — Wszystko jest okej i na pewno im to przekazał. Jaki jest sens robienia większego szumu?

— Wiesz — Han odchylił się lekko w fotelu i zatrzymał na czerwonym świetle. Posłał Yoongiemu krótkie, lecz stanowcze spojrzenie. — Jeżeli warzysz sobie piwo, musisz być gotów, żeby je wypić, jeśli zajdzie taka sytuacja. A na pewno zajdzie, mogę cię zapewnić. W każdym przypadku. Szczególnie w tym, gdy już sam zamieszałeś w garze. Nie udawaj, że nie. Nie możesz narobić bałaganu, a potem wskazać na niego palcem i powiedzieć "poradźcie z tym sobie, mnie to nie interesuje." Szczerze tego w tobie nie lubię, Yoongi.

Yoongi wywrócił oczami i zamknął je, chcąc oddzielić się od Hana niewidzialnym murem. Ciągle czuł jednak jego wyraźną obecność. Zdecydowanie wolał rozmawiać z nim przez telefon. Przynajmniej wtedy czuł się o wiele mniej osaczony. Wścibski terapeuta zbyt wiele razy miał racje i niesamowicie go to irytowało.

— Porozmawiam z nimi jak ich zobaczę. I tyle.

— Och tak. Jeżeli wyjdziesz z tego w jednym kawałku — Han dodał niemalże melodyjnym głosem, gwałtownie ruszając z miejsca i przecinając puste skrzyżowanie.

Yoongi nie wiedział jak ma to zinterpretować, więc po prostu go zignorował.

Jechali tak przez chwilę prosto, póki Yoongi przyciszonym głosem nie poinstruował Hana, by skręcić w lewo na następnym skrzyżowaniu. Przytknął czoło do szyby w drzwiach, dostrzegając w oddali blok, w którym mieszkał. Przełknął ślinę.

Miał ochotę na papierosa.


Kapsel od butelki odbił się od betonowych schodków i zatrzymał wyjątkowo daleko na małym skrawku trawy, tuż przy stromym uskoku wprost do rzeki. Han płynął przez miasto leniwie, a ludzie przejeżdżali obok niego rowerami na wybrukowanych deptakach zaraz po przeciwległej stronie.

Yoongi przyglądał się im, a Minwoo pociągał pomarańczową oranżadę ze swojej butelki, wolną ręką rozpinając guziki munduru. Miał przylizane włosy i pachniał drogimi perfumami, które dostał od mamy i Joonyeola. Wyglądał naprawdę dobrze, chociaż kilka kropelek potu spływało mu po skroniach.

— Co teraz? — zwrócił się do Yoongiego nagle, a ten tylko uniósł ku górze brew i spojrzał na niego, przystawiając szyjkę swojej butelki do ust.

THE FIREFIGHTER [yoonseok]Where stories live. Discover now