11. Why were you avoiding me?

3.1K 280 90
                                    

Hoseok przekroczył próg mieszkania, trzymając się za lewy policzek. Czuł ciepło rezonujące z lekko spuchniętej skóry tuż nad kością policzkową, która bolała go tak, jakby ktoś wbił w nią ostry drut.

Zsunął buty ze stóp i cisnął kluczem do auta Namjoona o małą szafkę w korytarzu, chcąc jak najszybciej odświeżyć się w łazience i pójść spać. Yoongi, słaniając się na nogach tuż za nim, oparł się prawą dłonią o ścianę i westchnął głośno, próbując odzyskać równowagę. Jego knykcie pokryte były zaschniętą krwią.

Reszta domowników zapewne już spała — drzwi do ich pokojów były zamknięte, a jedyne światło jakie paliło się w mieszkaniu to te na czujnik w korytarzu.

— Idź spać do swojego łóżka — Hoseok warknął w stronę Yoongiego widząc, że ten powoli osuwa się po ścianie i siada oparty o nią, zamykając sennie oczy.

— Nie, tutaj jest wygodniej.

— W takim razie rób sobie co tylko kurwa zechcesz, cholera jasna. — Hoseok miał ochotę splunąć na ziemię czując, że musiał ugryźć się w policzek od środka, ponieważ metaliczny smak krwi ciągle wirował mu w ustach.

— Seok — Yoongi mruknął, na moment przykuwając jego uwagę.

— Czego?

— Przyniesiesz mi poduszkę?

Przez moment zapadła między nimi niezręczna cisza, którą przerwał gorzki śmiech Hoseoka, lejący się kaskadami w kierunku podłogi aż do poziomu Yoongiego, który, przez pijacką mgłę, nie do końca rozumiał jego przyczynę. Patrzył się na towarzysza swojej pseudo—rozmowy z lekka skonsternowany.

— Błagam cię, nawet... Nawet dosłownie pływając w tym całym syfie, który dzisiaj wypiłeś, powinieneś mieć więcej rozsądku, rozumu i godności. Uderzyłeś mnie pięścią w twarz, a teraz oczekujesz, że przygotuję ci wygodne spanie na podłodze w pieprzonym korytarzu? — Wskazał palcem na dywanik przed drzwiami, a Yoongi tylko wzruszył ramionami.

— No... Tak? Z—Zresztą, przy okazji uderzyłem jeszcze ścia— zachłysnął się powietrzem — ścianę, więc mam za swoje. — Uniósł ku górze rękę, pokazując mu poranione knykcie, szare od ukruszonego tynku.

Pierwsze, co przyszło Hoseokowi do głowy to to, że należałoby je przemyć. Jak najszybciej. Pokręcił jednak głową.

— Możesz pomarzyć. Dobranoc. — Złapał się za czoło i ruszył w stronę swojego pokoju.

— Seooooook. — Yoongi przegiął się w pół do przodu, niemalże pokładając się w nienaturalnej pozycji na podłodze.

— Czego?! — Krzyknął szeptem, wyrzucając ręce w powietrze z frustracji.

— Przepraszam. Ale nie powinieneś był mnie całować tak znienacka, szczególnie gdy jestem pijany. Nie ważne jak bardzo mi się to podobało.

— Nie mów o tym. Na głos. Nie— Na— Najlepiej, to nigdy o tym nie mów. — Hoseok plątał się we własnych słowach czując, jak policzki płoną mu czerwienią, jeżeli w przypadku tego lewego w ogóle dało się jeszcze bardziej.

Yoongi zareagował tylko nikłym, uroczym, wręcz głupkowatym uśmiechem i zakołysał tułowiem, ponownie opierając się o ścianę i dając tym znak, że naprawdę nie ma zamiaru ruszyć się nawet o jeden milimetr.

To dało Hoseokowi krótką chwilę na ochłonięcie i zastanowienie. Obserwował w ciszy twarz Yoongiego, który zamykał swoje oczy powoli tak, jakby zasypiał. Jego dłonie zwinęły się w pół w drobne piąstki, a klatka piersiowa unosiła się w spokojnym, miarowym oddechu. Wyglądał niewinnie. Jedynie zakrwawione knykcie psuły cały jego obraz.

THE FIREFIGHTER [yoonseok]Where stories live. Discover now