Rozdział IV

767 46 6
                                    

Siedziałam na łóżku i płakałam. Naprawde sie go bałam. Co ja mu takiego zrobiłam? Nie chce, aby powtórzyło się to wszystko. Nie wytrzymam tego.

Może Luke tylko zartował, może on chce mnie tylko nastraszyć. Ale wtedy nie trudził by się, aby zdobyć mój numer telefonu.

Jest już ciemno, a mamy nadal nie ma. Pewnie jak zawsze musiała zostać w pracy. Nie byłam na nią zła, ale chciałabym, aby była przynie teraz. Z drugiej strony co ja bym jej powiedziała?

'Hmmm mamo jeden rozrabiaka ze szkoły mnie straszy'

O nie. Zrobiła bym z siebie idiotke. Przecież on mi nic nie może zrobić. Przynajmniej taką mam badzieje. Złapałam się tej myśli jak deski ratunkowej i wziełam się w garść. Wyjełam z szafy czyste ubrania a z szuflady bielizne i poszłam wziąć relaksującą kompiel.

Po godzinie woda w wannie była już zimna. Westchnełam i z niechęcią wyszłam z wody. Wytarłam się dokładnie ręcznikiem. Ubrałam się i poszłam do pokoju. Już miałam wziać laptopa i obejrzeć jakiś film, aby nie myśleć o Luku, kiedy do głowy wpadł mi pomysł. Wpadłam spowrotem do łazienki, zrobiłam lekki makijaz, kiedy byłam gotowa zgarnełam klucze i telefon. Zamknełam drzwi kluczem i ruszyłam w strone plaży. Domki tutaj były kolorowe, przez co od razu poprawił mi się humor. Ulice były tu przyozdobione ogrombą ilością kwiatów, może nie było ich tak dużo jak na tej jednej pięknej drodze, ktörą widać z mojego balkonu. Szłam dalej przed siebie mając nadzieje, że zaraz dojde do plaży. Zaczełam się denerwować, ponieważ mineła już godzina odkąd wyszłam z domu a ja nie wiedziałam gdzie jestem. Powinnam już dawno być na plaży. Wyjełam telefon, bo chciałam zadzwonić do mamy, ale nie było zasięgu. Domy nie były już kolorowe, ani tak zadbane jakie widziałam niedawno. Na drogach też nie było kwiatów. Wnioskując z tego musiałam być gdziś na obrzezach miasta. Nagle do moich uszu dotarła cicha muzyka. Zaczełam szybko iść w tamtym kierunku mając nadzieje, ze ktoś pomoze znaleść droge do domu. Muzyka stawała się coraz głośniejsza a koło mnie przejeżdżało coraz więcej sportowych samochodów i motorów. Miałam zlę pzeczucie, ale nie miałam innego wyjścia, bo niedłui będzie 12 w nocy. Moja mama pewnie będzie się martwić. Co ja gadam, pewnie już siedzi cała zestresowana z telefonem w ręku. Nagle poczułam czyjeś dłonie na biodrach. Ktoś przyciągną moje ciało do swojego. Chciałam się odwrócić, ale ktoś był zbyt silny. Zaczełan się szarpać i krzyczeć, ale męszczyzna zasłonił mi dłonią usta. Nie wiedziałam co robić. Nie miałam już siły, ale nie chciałam się poddać. Resztkami sił wierciłam się i wyrywałam. Nic nie pomagało. Zaczą ciągnąć mnie w strone jakiegoś lasu. Do diaska co ja mam zrobić. Zobaczyłam dwych chłopaków. Nie mogłam ujrzeć ich tworzy, bo szli w drugą strone i mieli kaptury na głowach. Po ich budowie domyślałam się, że jesteśmy w podobnym wieku. Musieli mi pomuc, ale oni mnie nie widzieli. Myślałam i myślałam. Wkońcu mnie olsniło. Miałam wolne ręce. Walnełam go z pięści w krocze. Miałam mało siły więc mnie nie puścił, jednak miałam jej dość by poluzował uścisk na moich ustach. Wykorzystując moment jego nieuwagi zacisnełam zęby na jego kciuku. Zaklą pod nosem. Zdją swoją łape z moich ust, ale nadal trzymał mnie w talii. Zaczełam krzyczeć jak najgłośniej mogłam. Nie widziałam już nikogo, ulice były puściutkie a nas zaczeły otaczać pojedyńcze drzewa. Cała się trzęsłam, miałam wrazenie, że zaraz dostane palpitacji serca. Moje myśli krarzyły wokół tego, że zaraz zostane zgwałcona. Gardło bolało jak cholera, ale nie przestawałam krzyczeć. Bagle jego ręka znowu zakrywała mi usta. Już byłam pewna, że nic mu nie przeszkodzi. Mogłam się tylko modlić żeby ktokowiek mnie usłyszał, ale zwarzając na głośną muzyke wątpie czy ktoś mógł to usłyszeć. Chlopak rzucił mnie na ziemie. Poczułam palący ból z tyłu głowy. Podniosłm ręke i odruchowo dotknełam bolącego miejsca, od razu tego porzałowałam, ponieważ bólnasilił się. Rizsadzało mi głowe, a gdy spojrzałam na moje palce zesztywniałam. Była na nich czerwona ciecz. Powoli podniosłam wzrok na mojego oprawce. Miał na głowie czapke, która przysłaniała mu twarz. Jednak dostrzegłam jego kpiący i zwycięski uśmieszek. Wyciągną z kieszeni taśme i zakleił mi nią usta. Potem siadając na mnie okrakiem zaczą zaklejać mi ręce. Wierciłam się i próbowałam go zepchnąć, ale był za ciężki. Moje ręce były przyklejone do czegoś nad moją głową. Nie mogłam nimi ruszyć. Zesztywniałam ze strachu.przestałam nawet się wiercić. Byłam zrezygnowana. Czułam się jak dziwka. Zamknełam oczy. Nie chciałam na niego patrzeć. Po kilku minutach nie miałam na sobie bluzki którą rozerwał. Nagle poczułam jak chłopak schodzi ze mne. Przrstraszona otwieram oczy. Po moim ciele przechodzi dreszcz. Chłopak wcale ze mnie nie zszedł. Został odciągnięty odemnie przez jednego z chłopaków których widziałam na ulicy. Drugi podszedł do mnie i delikatnie odkleił taśme z moich ust. Wyją scyzoryk ze swojej kieszeni. Przestraszyłam się i zczełam wiercić.

- Spokojnie nic Ci nie zrobie. Chce tylko przeciąć taśme- wytłumaczył, bo chyba zobaczył strach w moich oczach.

Odetchnełam głeboko kiwając głową, że rozumiem. Chłopak zrobił to co powiedział. Wstałm i zobaczyłam, że przy tamtym męszczyźnie jest jeszcze trzeci chłopak. Nie widziałam go wcześniej. No pewnie to ich kolega. Chłopak sciągną swoją bluze i podał mi ją. Popatrzyłm n niego zdziwiona.

-Wiesz, mi to nie przeszkadz, masz bardzo ładny brzuszel, ale chyba nie chcesz kusić innych facetów- powiedział z usmiechem.

Spojrzałam w dół. O cholera. Miałam na sobie tylko stanik i jeansy. Szybko wziełam od niego bluze i założyłam ją.

-dzięki- powiedziałam spuszczając głowe, aby kaskady moich włosów zsłoniły moje czerwone policzki.

Chłopak uśmiechną się lekko. Wszyscy trzej zaczeli iśc w strone ulicy. Mój oprawdza leżał nieprzytomny na ziemi. Chcieli mnie zostawić. A ja nawet nie wiem gdzie jeste.

-Nie wiem jak wrócić do domu.- powiedziałam cicho

Jeden z nich zastygł. Odwrócił się w moją strone. Nie wiedziałam czy jest zły czy poprostu zdziwiony.

Never lose hope // Luke HemmingsWhere stories live. Discover now