Rozdział XXI

562 42 5
                                    

Dlaczego ja zawsze mam takiego pecha. Najpierw tragiczna śmierć ojca a później koszmar w szkole. Przeprowadziłam się aby zapomnieć, by zmienić swoje życie i zacząć od nowa. Nowi znajomi, nowe imię i wygląd. Jednak to wszystko poszło na marne. Odkąd spotkałam Luka. Może nie do końca odkąd go spotkałam. Tylko jak zaczęłam coś do niego czuć. Musiałam to w końcu przyznać przed samą sobą, ale na głos tego nie wypowiem. Moje uczucia są zbyt duże bym mogła go opuścić, ale jego obojętność strasznie boli. Wiem, że jestem dla niego tylko kolejną laską na jedną noc. Ale to wszystko już nie ważne. Chciała bym aby wszystko wróciło do czasów kiedy mój tato żył. Życie jest nie sprawiedliwe. Miałam wszystko. Kochająca rodzinę, super znajomych i przystojnego chłopaka. Straciłam to przez jeden durny wypadek. Widocznie tak miało być. Nie jestem pewna czy chciałabym aby to się nigdy nie stało, przecież przez to spotkałam Luka a teraz on jest dla mnie całym światem. Mimo, że mnie rani i nie jestem dla niego ważna on jest dla mnie wszystkim. Jest jak powietrze, bez którego nie można żyć. Jest tak ważny a ja nawet nie wiem co się z nim dzieje. Poraz kolejny siedzę w koncie i płacze. Nie mogę się przejrzeć, ale wiem, że moje oczy są całe czerwone i spuchniętę od płaczu. Tuż który kilka dni temu starannie nakładając na rzęsy teraz znalazł swoje miejsce na policzkach. Jestem świadoma tego, że mogę z tąd nie wyjść. Jestem w stanie myśleć tylko o Luku. O jego stanie zdrowia i o tym jak się czuje. W mojej głowie często pojawiają się czarne myśli, ale szybko je od siebie odganiam. Tylko one mi zostały. Tylko przez nie daje rade nie zwariować. Strasznie bolała mnie głowa i burczy mi w brzuchu. Od ostatniego incydentu nie było ich tu ani razu. Ale gdy się obudziłam nie miałam na sobie ubrań. Bałam się, że coś mi zrobili, ale szybko uświadomiłam sobie, że to nie możliwe. Jestem dziewicą i jakby to zrobili to bolało by mnie także krocze. Odkryłam się kocem i siedziałam bezmyślnie wpatrując się w sufit. Nie miałam już łez ani nadziei na ponowne spotkanie Luka. Nie miałam pewności, że on żyje. Chciałam już tylko umrzeć.

***

Luke

Miną już miesiąc odkąd się obudziłem w szpitalu. Cały ten czas poświęciłem na poszukiwanie Ros. Miałem nawet myśli samobójcze. Nie wiem jak żyć bez mojej małej bezbronnej Rosaly. Jest dla mnie wszystkim. Wiem, że ona nie będzie nic czuła do takiego potwora jak ja, ale nie potrafię pozwolić jej odejść. Przyrzekłem sobie, że będę ją bronić, że przy mnie będzie bezpieczna. A teraz co. Leżę na kanapie użalając się nad sobą. Nie mogłem uwierzyć, że pozwoliłem ja zranić. Kilka razy pozwoliłem moim emocjom wypłynąć na światło dzienne i kilka łez spłonęło na moje policzki.

-Stary znalazłem ją- powiedział Cal. Cały zesztywnialem. Wytrzymałem oddech i spojrzałem na niego z niedowierzaniem.- kurwa Luke zbieraj się. Musimy po nią jechać. Podsluchalem jedną z rozmów telefonicznych i wiem, że dziś chcą ją.. - nie wiedział jak to powiedzieć, ale ja dokładnie wiedziałem o co chodzi.

Zerwałem się z kanapy i już kilka sekund później byliśmy w drodze do Ros.

Never lose hope // Luke HemmingsWhere stories live. Discover now