[15] Problemy

2.7K 145 27
                                    

*Lauren*


Gdy wyszłam z toalety byłam jeszcze w restauracji około dwóch godzin. Gdy wychodziłam zerknęłam w stronę stolika brunetki, lecz ta tylko puściła mi oczko. Uśmiechnęłam się wtedy pod nosem i wraz z dziewczynami opuściłyśmy lokal. 

Obecnie siedzę u siebie w domu i staram się skupić na filmie, który leci w telewizji. Lecz moje myśli nadal uciekają do Kubanki. Do jej wczorajszego wieczoru. Na samą myśl o tym, co mogli później robić po moich plecach przechodzi nieprzyjemny dreszcz. Nie pomaga w tym dzisiejsza pogoda. Za oknem widać deszczowe chmury i wieje chłodny dreszcz. 

Wzdrygam się, gdy słyszę dzwonek do drzwi. Kogo niesie w taki dzień? Wstałam ze swojego miejsca i powolnym krokiem skierowałam się w stronę wejścia. Gdy dzwonek się ponawia parę razy z rzędy, przewracam oczami.

- Już idę! - krzyczę i podchodzę do drzwi. Otwieram je z klucza, po czym ciągnę za klamkę. Widok za nimi mnie oszołamia. Otwieram szeroko oczy, widząc za nimi drobną brunetkę całą zmarzniętą. 

- H-hej, Lo.. - mamrocze cicho, a ja łapię ją za rękę, a następnie wciągam szybko do środka. 

- Strasznie zmarzłaś. - powiedziałam poważnie. - Co ci odbiło? - zaprowadziłam nas do salonu i zarzuciłam na ramiona dziewczyny puszysty koc, który leżał obok. Potarłam delikatnie jej ramiona, by choć trochę ją ogrzać. - Pójdę zrobić herbatę. - odezwałam się i gdy już chciałam wstać, czekoladowooka pociągnęła mnie tak, że wylądowałam obok niej, a ona sama wtuliła się w moją klatkę piersiową.

- Nie zostawiaj mnie teraz. - wyszeptała cicho. Kiwnęłam do siebie głową i usiadłam w wygodniejszej pozycji.

- Nie mam zamiaru. - odpowiedziałam szczerze. - Zawsze tu będę dla ciebie. 

- Dziękuję. - kątem oka widziałam, jak się uśmiecha. 

Siedziałyśmy w ciszy, która była przerywana urywanymi oddechami kobiety. Powoli temperatura jej ciała wracała do normy i z każdą minioną minuta zdejmowała z siebie po trochę koca. 

- Już lepiej? - zapytałam, nadal pocierając o jej ramiona. 

- Tak, dziękuję, Lauren. - podniosła się lekko i spojrzała w moje oczy. Lecz jej wzrok spoczął na moich wargach i po chwili złączyła je ze swoimi. Wypuściłam całe wstrzymywane powietrze i odwzajemniłam czułą pieszczotę. Umieściłam ręce na biodrach dziewczyny i przeniosłam ją na moje kolana. Usiadła na mnie okrakiem, a jej dłonie znalazły się na moich barkach. Camila oderwała się ode mnie w momencie, gdy zabrakło nam powietrza. Spojrzałam prosto w mojej brązowe tęczówki i w nich utonęłam. Kocham ich kolor. 

- Chcesz mi opowiedzieć co się stało? - czekoladowooka momentalnie spuściła głowę, a jej wyraz twarzy się zmienił. - Kochanie...

- Jesteśmy w kłopotach.. - powiedziała po dłuższej chwili w ciszy.

- Co? Nie bardzo rozumiem..

- Shawn zauważył wczoraj twoją szminkę na moich ustach i ma pewne podejrzenia. - wyjaśniła. - Ale... Wypił też dużo i próbuję mu wmówić, że sobie to wymyślił.

- Nie działa? - zapytałam.

- Nie chciał mi uwierzyć. Twierdzi, że to on ma rację. Pokłóciłam się z nim i dlatego tu jestem.

- Dobrze, że przyszłaś do mnie. - uśmiechnęłam się lekko. 

- Mogłabym zostać u ciebie na parę dni? - zerknęła na mnie niepewna, ale moja odpowiedź była oczywista.

 -Oczywiście, skarbie... Tyle dni, ile potrzebujesz. Zawsze możesz do mnie przychodzić, nie ważne co. - brunetka uśmiechnęła się szeroko, co od razu odwzajemniłam. Nachyliłam się w jej stronę i tym razem to ja naparłam na jej usta. Przejechałam po jej dolnej wardze, prosząc o wstęp, który otrzymałam natychmiastowo. Do pocałunku dodałam nasze języki, przez co stał się on bardziej namiętny. 

- Kocham cię, Camila. - powiedziałam pewnie, przerywając tym nasz pocałunek. Zauważyłam szeroko otwarte oczy kobiety i jak jej mina się zmieniła.

- Naprawdę?

- Tak. Myślę, że kocham cię od kiedy pierwszy raz zauważyłam cię na trybunach.   

Gra rozpoczęła się ponownie, a ja z uwagą śledziłam każdy krok, podanie. W pewnym momencie to właśnie Jauregui zaczęła biec z piłką i była już tuż obok bramki. Spojrzała jeszcze raz na bramkarkę i zrobiła dużo krok, po czym z całej siły kopnęła w piłkę. Każdy z wyczekiwaniem czekał i patrzył, czy trafi ona do siatki. Co wydarzyło się po paru sekundach. Dziewczyna o ciemnych włosach podbiegła w naszą stronę i wykonała gest ręką tak, jak żołnierze. Szeroki uśmiech gościł na jej buzi i w tym momencie nasze oczy się spotkały. Opuściła powoli prawą rękę, a uśmiech się pomniejszył. Stąd mogłam zobaczyć, że ma cudowne, zielone oczy, które teraz błyszczą. Po moich plecach przeszedł przyjemny dreszcz, gdy ona wypalała we mnie dziurę swoim wzrokiem. Jestem pewna, że na moich policzkach pojawił się czerwony kolor.

- Ja... Lauren... - i w tym momencie zwątpiłam w jej uczucia do mnie. Mój uśmiech zniknął, a oczy lekko zaszkliły. 

- Rozumiem.... - westchnęłam ciężko i zsadziłam ją z moich kolan. - Przygotuję ci pokój gościnny..














——————————————————
Także no... 😅

Football is my life (or only)?Where stories live. Discover now