[7] Paparazzi

3.2K 175 44
                                    

*Lauren*

Wyszłyśmy z domu, a ja zamknęłam go na klucz. Wolnym krokiem opuściłyśmy teren mojej posesji i udałyśmy się prosto przed siebie. Szłyśmy ramię w ramię rozmawiając na różne tematy. Camila pytała mnie o piłkę, dlaczego akurat wybrałam ten sport. Ja natomiast wypytałam delikatnie o jej życie. Dowiedziałam się, że ona i Shawn znają się od dziecka i po pewnym czasie po prostu postanowili spróbować. Cudowna historia..

- Pójdziemy na lody? - usłyszałam jej głos, gdy znalazłyśmy się w parku. Spojrzałam na nią, lecz jej wzrok był wbity w drewnianą budkę.

- Jasne. - uśmiechnęłam się i ruszyłyśmy we wskazany kierunek. Po kilku sekundach byłyśmy na miejscu. - Jakie smaki sobie życzysz? - zapytałam, na co brunetka zachichotała.

- Wanilia i bananowy. 

- Już się robi. - odwróciłam się w stronę kobiety, która stała za ladą. Jej wzrok zeskanował moje ciało, przez co poczułam się niekomfortowo. - Poproszę dwa lody po dwie gałki. Jeden będzie wanilia i banan, a drugi mango i wanilia.  

- Jasne. - dziewczyna uśmiechnęła się i zaczęła przyrządzać nasze zamówienie. Co chwile jej wzrok krzyżował się z moim, co i zauważyła czekoladowo oka. 

- Dziękuję skarbie za dzisiejszy dzień. - usłyszałam jej delikatny głos, a po chwili poczułam jej usta na moim policzku.

- Umm, nie ma za co. - byłam zdezorientowana tym, co właśnie się wydarzyło. Czy Camila jest o nią zazdrosna? Przecież ona nawet się do niej nie umywa. 

- Proszę bardzo. - odebrałam lody od dziewczyny i jeden z nich podałam brunetce. - Mogę twój numer? - spojrzałam na nią zdziwiona.

- Moja dziewczyna nie ma zamiaru podawać ci swojego numeru. - Camila zaakcentowała dwa pierwsze słowa, a w jej tęczówkach pojawił się gniew. 

- Może niech ona zdecyduje. - prychnęła.

- Właśnie powiedziałam ci, że jesteśmy w związku, a ty nadal będziesz to drążyć? 

- Dziewczyna nie ściana, można przesunąć. - wzruszyła ramionami, a mnie rozzłościł tekst, który skierowała do mojej towarzyszki. 

Podałam moją porcję Camili i podeszłam do lady, co zadowoliło dziewczyny, lecz jeszcze nie wiedziała co ją czeka. Szybkim ruchem złapałam za jej fartuch i przybliżyłam do siebie. W jej oczach zobaczyłam przerażenie. 

- Nikt nie ma prawa mówić tak do mojej dziewczyny. - warknęłam w jej stronę. - Kocham ją całym sercem i nigdy bym jej nie zdradziła. Nie jestem taką osobą. - puściłam jej ubranie i wróciłam do brunetki, która patrzyła na mnie zaskoczona.

Odebrałam od niej moje lody i łapiąc za rękę pociągnęłam dalej. Szłyśmy tak dalej aż w końcu usiadłyśmy na jednej z ławek, które znajdowały się w cieniu. Nawet nie zwróciłam uwagi, że nadal trzymam rękę kobiety.

- Przepraszam... - wymamrotałam i puściłam jej dłoń, choć wolałabym trzymać ją o wiele dłużej.

- Nie szkodzi. - uśmiechnęła się lekko. - Mimo całej tej sytuacji muszę przyznać, że lody ma dobre. - zaśmiałam się z jej słów.

- Racja. 

- Przepraszam za tamtą sytuację, trochę mnie poniosło. - spuściłam wzrok na swoje buty. 

- Nic się nie stało. Nawet jestem ci wdzięczna, że stanęłaś w mojej obranie.

- Zawsze będę po twojej stronie. - odpowiedziałam, spoglądając na nią nieśmiało.

- Dziękuję. - zauważyłam, że jej policzki zaróżowiły się. 

Zjadłyśmy w ciszy, która była przyjemna. Szum liści, który zawiał trochę mocniej oraz śpiew ptaków. Tu jest tak spokojnie. Oparłam się wygodniej na siedzeniu i odchyliłam głowę do tyłu, po czym przymknęłam na chwilę powieki. Wzięłam głęboki wdech i wstrzymałam na pewien czas powietrze w płucach. Po chwili wypuściłam je spokojnie. Rozejrzałam się dookoła, lecz wzrokiem napotkałam tylko ludzi, którzy szli szczęśliwi i przypatrywali się przyrodzie, która nas otaczała. 

- Jauregui! - usłyszałam krzyk, na co otworzyłam szeroko oczy. 

- Biegnij! - krzyknęłam i złapałam za rękę czekoladowo oką, gdy zobaczyłam, że w naszą stronę pędzi paparazzi. 

Biegłyśmy ile sił w nogach, by tylko zgubić tych natrętnych ludzi. Nawet spokoju nie dadzą, gdy człowiek chce odpocząć. Co za świat.. Przebiegłyśmy główną drogą przez cały park i skierowałam nas w jedną z ciemniejszych uliczek. W niej weszłam w jakiś zaułek i przykucnęłam wraz z dziewczyną. Spojrzałam się na brunetkę, która próbowała złapać oddech.

- Wybacz, nie sądziłam, że ich spotkamy. - powiedziałam spokojnie, na co Camila spojrzała się na mnie zdziwiona. - Wszystko w porządku, Camz?

- Nie masz takiej zadyszki, jak ja. - wydyszała, na co się zaśmiałam.

- Lata ćwiczeń. 

- I nic się nie stało. - wstała. - Chyba przyda mi się trening.

- Chyba tak. - przytaknęłam, a po chwili poczułam uderzenie w ramię. - Ała.. 

- Wcale cię to nie bolało. 

- A jeśli bolało.

- Kłamiesz. Twoje oczy cię wydały. 

- Okeey... - podniosłam ręce w geście poddania się. - Wracamy?

- Wracamy. Na dzisiaj starczy mi chodzenia. - zachichotała.

- Więc chodźmy. - wystawiłam w jej stronę rękę i dopiero po chwili dotarło do mnie co zrobiłam. Gdy już chciałam ją zabrać dziewczyna złapała mnie za nią i z uśmiechem ruszyła w drogę powrotną.

Football is my life (or only)?Where stories live. Discover now