Jechaliśmy prosto na lotnisko, Rafe co chwila odbierając telefon, Nadine słuchając czegoś na słuchawkach na przednim siedzeniu, ja nie mogąc zdecydować, w co uwierzyć — w to, że mój narzeczony osiągnął ostateczne stadium szaleństwa (co kiedyś i tak musiało się wydarzyć), czy w zmartwychwstanie Samuela Drake’a.Sama miałam na koncie sporo przewinień, a mówiąc sporo mam na myśli, że było tego na tyle, bym skończyła w piekle. Nagrzeszyłam w chuj od poczęcia i miałam zamiar grzeszyć dalej. Widziałam więc sporo, od sławnego El Dorado, aż po rozległe pustynie, ludzi grzeszących gorzej ode mnie i moje obecne miejsce zamieszkania będące wielką przechowalnią drogiej biżuterii na dwudziestym szóstym piętrze.
Ale to — to mnie dobitnie zaskoczyło. Na poziomie, jakiego nigdy wcześniej nie osiągnęłam. Doprawdy, sto razy bardziej spodziewałam się zaręczyn Rafe’a po kilku miesiącach związku i naszym codziennym wydzieraniu się na siebie. Drake umarł piętnaście lat temu na moich oczach, a ja się z tym pogodziłam. Amen naszym wspólnym wspomnieniom. Trochę kurwienia, kilka łez i krzyż na drogę.
A tu się okazuje, że wykiwał kosiarza, do tego namówił jakoś brata do podniesienia tyłka z fotela i powrotu do starego dobrego szukania skarbów. Ciekawe co na to Elena.
— Więc widziałeś na pewno, że to on zabrał wiszącego Dyzmę, ta? — powtórzyłam po raz trzeci, zakładając nogę na nogę, zabierając mu telefon i unosząc brew. — Nie mógł to być jakiś podobny facet, kelner współpracujący przypadkiem z jego młodszym bratem?
— To był on — zapewnił Rafe sztywno, wyciągając rękę po swoją komórkę, którą trzymałam w bezpiecznej odległości od niego.
— Więc co z tym zrobimy? — spytałam dobitnie.
Sentymenty jeszcze mnie nie dopadły, ale wiedziałam, że po zobaczeniu go żywego na własne oczy coś poczuję. Nie wiedziałam tylko co dokładnie. Musiałam poznać całą historię, musiałam ocenić, kto w niej był ofiarą.
Żaden z mężczyzn, których znałam nie był czysty niczym świeżo kupiona biała koszula. Wszyscy mieli jakieś brudy, mniejsze lub większe. Oby tym razem nie wychodziły poza normę, inaczej zacznie się kopanie tyłków.
— Polecimy z powrotem do Szkocji — odparł, na co westchnęłam przeciągle. — Ty pomalujesz paznokcie, ja przeszkodzę tym dwóm wesołkom w zdobywaniu mojego skarbu.
Miałam już się kłócić, że paznokcie zrobiłam wczoraj, jednak druga część zdania była większym powodem do irytacji.
— Twojego?
Nadine na przednim siedzeniu przekręciła głowę, jakby pomimo słuchawek wsadzonych w uszy przysłuchiwała się rozmowie.
— Naszego — poprawił powoli Rafe. — A teraz oddaj telefon.
— Uno momento, cariño — zacmokałam, kiedy wyciągnął dalej rękę, prawie trącając mnie w ramię, i schowałam drugą dłoń za plecami. — Dowiem się w końcu dlaczego spodziewałeś się kradzieży? Dlaczego zmieniłeś kolejność tej aukcji?
YOU ARE READING
GOLDEN DESIRES ➵ Thief's End ✓
Fanfiction❝Złoto i diamenty były dla niego ważniejsze❞ Henry Avery miał łeb na karku, ukrywając skradziony skarb na tamtym statku, ale jak każdy kapitan w końcu poszedł z nim na dno. Samuel Drake był na tyle głupi, by nie widzieć niczego poza wizją siebie ze...