56. Tańcz, jak tobie zagrają

15 0 0
                                    

Występującą w tym rozdziale wersję piosenki „Home" My First Story nie należy brać dosłownie, bo NIE JEST tłumaczeniem, a jedynie interpretacją.
Użyte fragmenty:
0:00 - 1:01, 3:14 - 4:00

***

Perspektywa Martyna
Snowbelle Czwartek, 3 grudnia
Mniej więcej po godzinie piętnastej dotarliśmy już do Snowbelle. Chociaż dopiero grudzień się zaczął, tutaj śnieg zdążył spaść już w połowie października. W tym mieście było już znacznie zimniej.

- Nareszcie jesteśmy - powiedziałem, po czym wciągnąłem powietrze.
- Jestem zmęczona - westchnęła Serena. - Chodźmy do Centrum Pokémonów.
- Hej, spójrzcie tutaj! - zawołała Sylvia, wskazując na słup. Podeszliśmy bliżej i zauważyliśmy, że był to jakiś plakat.
- Zapraszamy na dziesiątą edycję corocznego tanecznego konkursu w Snowbelle - zacząłem czytać. - Odbędzie się on o godzinie szesnastej we wtorek 8 grudnia tego roku w Teatrze Fractal. Zapisać się może każdy Pokémon Niezależny w wieku od dwunastu do dziewiętnastu lat. Zapisy możliwe przez stronę internetową podaną poniżej.
- Ale super! - zawołał Scottie. - Hej, Jake, a może się zapiszesz?
- Po co? - wymamrotał Jake.
- Podobno to jest twoja specjalność - zauważyła Fiona.
- Właśnie - dodałem. - Tak nas zjechałeś za to, że nie umiemy tańczyć, więc może sam wejdź na scenę i pokaż, jak to się robi.

Jake spojrzał na plakat z zawahaniem. I w tym momencie podszedł do nas jakiś Scrafty. Ubrany był w białą bluzę, a na nią nałożoną miał ciemnoszarą kurtkę.

- Chcecie brać w tym udział? - odezwał się. - Odważnie z waszej strony.
- A co, konkurencja w tym roku jest duża? - zapytała najmłodsza z nas.
- Nie, to przez pogłoski krążące przez ostatnie lata na temat przekrętów w tym konkursie - rzekł nieznajomy. - Co rok kilkoro uczestników kończy uśpionych lub zatrutych.
- Widać, że jesteś obeznany w sprawie - zauważył Hopcraft. - A skąd to wszystko wiesz?
- Wybaczcie, powinienem się wam przedstawić - odchrząknął, po czym wyjął z kieszeni element, która przypominał odznakę policyjną. - Mason Acker, jestem asystentem obecnej sierżant Jenny Snowbelle.

- Ej, jesteście pewni, że Jake powinien brać w czymś takim udział? To nie jest zbytnio bezpieczne - zauważyła Serena.
- Tak, masz rację - odparł Jake. - Ale zrobię to. Nie jestem taki głupi, aby wpaść w takie dziecinne pułapki.
- Skoro mowa o uśpieniu czy otruciu, pewnie dochodzi tego przez przyjęcie pokarmu, do którego jest dosypany środek powodujący takie skutki - mruknąłem. - Bardzo możliwe, że ma to miejsce w trakcie lunchu, który pewnie jest zapewniany uczestnikom. Bezpiecznie będzie nie jeść nic tam na miejscu.
- Myślisz, że za tym wszystkim stoi firma cateringowa? - spytała ognista Pokémonka.
- Może, chociaż to nie jest takie oczywiste. Równie dobrze mógłby być to każdy inny, kto dodał coś do jedzenia, kiedy nikt nie patrzył.
- I nikt by nie zauważył żadnych śladów? - zdziwiła się Sylvia.
- Wiesz, takie substancje mogą przyjmować różne formy - zauważył Finnerty. - Wystarczy, że wykazuje rozpuszczalność w napojach albo w samej wodzie. Sposobów jest wiele.

- Mieliście kiedyś do czynienia z śledztwami? - spytał Mason.
- Nie chwaląc się, mieliśmy - odparłem z lekką nieśmiałością. - A co? Szukasz kogoś do pomocy?
- Powiedzmy. Zastanawiałem się, czy nie znaleźć kogoś, kto oprócz mnie może wystąpić w konkursie i przy okazji dokonywać obserwacji.
- W takim razie może ci pomożemy?
- Z przyjemnością, chociaż to nie ja podejmę ostateczną decyzję - odparł. - Spotkajmy się jutro punkt dziewiąta przed komisariatem.

I tym oto sposobem nie dość, że Jake zapisał się na konkurs taneczny, to zostaliśmy wplątani (choć z własnej woli) w śledztwo. Pobyt w Snowbelle nie zapowiadał się na nudny.

Pokémon: Przygody Teamu Kalos XWhere stories live. Discover now