63. Dramat przedświątecznej nocy

11 0 0
                                    

Perspektywa Scottiego
Dendemille Sobota, 2 stycznia
Dobra, tego było już za wiele. Od piętnastu minut z trudem próbowałem obudzić Jake'a. Nie sądziłem, że będzie to takim wyzwaniem. Nawet nie było aż tak wcześnie.

– Jake, błagam cię – jęknąłem, zdejmując mu kołdrę. – Spóźnimy się na pociąg.
– Zamknij się – wymamrotał i ręką próbował złapać za kawałek pościeli, ściągniętej przeze mnie. – Oddawaj.
– Nie – odparłem stanowczo. – Wstajesz w tym momencie.

Finnerty wymamrotał coś pod nosem, po czym w powolnym tempie wstał z łóżka i niczym wpół umarły ruszył w stronę wyjścia.

***

Zbliżała się godzina dziewiąta. Zebraliśmy się wszyscy przed wyjściem, a bracia Jake'a, jego rodzice oraz Martha przyszli się z nami pożegnać.

– Cieszę się, że złożyliście wizytę – powiedziała z uśmiechem Martha.
– Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś nas odwiedzicie – powiedziała Helen.
– Proszę was, opiekujcie się Jakiem – dodał Peter.
– Jasne – odparłem.
– Ma się rozumieć – powiedział Martyn.
– Przecież ja nie mam pięciu lat – mruknął Jake.

Jack i Jace podeszli do swojego brata.

– A z nami się nie pożegnasz? – zapytał pierwszy z braci.
– No właśnie – dodał drugi. – Pewnie znowu nie będziemy się widzieli przez ponad miesiąc.

Jake wywrócił oczami i lekko uściskał swoich braci, co było dla wszystkich zaskoczeniem.

– No co jest? – zapytał z irytacją, po czym odwrócił się w drugą stronę, zapewne, abyśmy nie widzieli zawstydzenia, jakie go ogarnęło. – Idziemy, zaraz spóźnimy się na pociąg.

Jeszcze ostatni raz pożegnaliśmy się, po czym ruszyliśmy za Jakiem w stronę stacji kolejowej.

***

Na dworcu w Dendemille wsiedliśmy do pociągu i odjechaliśmy do Conville, gdzie mieliśmy się przesiąść. Usiedliśmy w przedziale i wygodnie się rozsiedliśmy.

– Z tego, co widzę, to Conville słynie ze swoich dżemów z jagód – powiedział Martyn, spoglądając na Kaxera.
– Serio? W takim razie muszę je spróbować! – postanowiła Sylvia.
– Pewnie Finnzea jest ich głównym konkurentem, co nie? – zapytałem, odwracając się w stronę Jake'a.
– Finnzea próbowali w zeszłym roku wprowadzić na rynek dżemy, ale zniknęły tak szybko, jak się pojawiły – skomentował Jake. – Przetwory z Conville zrobiły kolosalną karierę i nie będzie tak łatwo przewyższyć je lub stanąć z nimi na równi.
– Zrobiłeś mi smaka – stwierdziła Serena, kiedy zdążyła już połknąć lekarstwo na chorobę lokomocyjną. – Aż też jestem ciekawa, jakie one są.

– No dobra, to co robimy? – zapytała Fiona. – Przed nami około dwie i pół godziny drogi.
– Słuchajcie, czy mogę wam zająć chwilę? – odezwała się Barney. – Widzicie, zaczęłam w trakcie naszej przerwy od podróży pisać opowiadanie. Chciałam, abyście je ocenili.
– Ale super! – zawołałem entuzjastycznie. – O czym ono jest?
– Opowiada o naszej szóstce w alternatywnym uniwersum w 2021 roku, gdzie wszyscy jesteśmy starsi i nie znamy siebie, aż do głównego wątku. Ale chciałam, aby bohaterowie nie byli kropka w kropkę jak my, a byli jedynie nami inspirowani.
– W takim razie pokaż je – rzekł Finnerty, a Serena wygrzebała ze swojego plecaka teczkę, która zawierała spięty plik kartek.
– No to zaczynajmy – rzekłem, a każdy z nas zaczął czytać.

***

Uzupełnienie dziennika Martyna – opowiadanie Sereny „Czerwone słońce"
Były ostatnie dni grudnia. Lumiose pogrążone było w chaosie związanym ze świętami, które dopiero co miały miejsce, ale i również innych wydarzeń.

Pokémon: Przygody Teamu Kalos XOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz