011. Szczenięcy romans

2.2K 114 7
                                    

Przyjazd Cay'i do miasta niefortunnie zbiegł się czasowo z kryzysem, jaki nastąpił.

Najpierw okazało się, że John B oraz Sarah żyją, jednak przez ich niedbałość o szczegóły, nie zajęło długo, zanim władze i FBI również przechwycili tę wiadomość. W międzyczasie płotki zbierały się w sobie i planowały, na boku unikając Cameronów, jak ognia.

Jedną z kolejnych wiadomości było to, że złoto nigdy nie dotarło do planowanego miejsca na Bahamach. Zamiast tego transport przechwycili tamtejsi gangsterzy, którzy aktualnie próbowali je wymienić z Cameronami, co okazało się cięższe, niż początkowo przewidywano. Żeby to zrobić i nie trafić na oszustów, którzy jedynie podawali się za Warda, postanowili robić interesy jedynie z tym, kto znajdzie trzy sześć podobnych, jednak innych części, które zostały ukryte w Outer Banks jakiś czas temu. Wszystko potoczyłoby się zgodnie z planami, gdyby nie fakt, że Sarah, będąc Cameronem z krwi i kości, popytała anonimowo tamtejszych i dowiedziała się o pazedświęwzięciu. Następnie został powiadomiony Pope, a resztę historii już znacie, przynajmniej mniej więcej.

Więc, gdzie teraz stoimy?

Gesundheit! — krzyknął ktoś w tłumie tańczących, połykając shota za shotem.

Wychodząc z imprezy Caya stwierdziła, że najlepszym i najszybszym sposobem na dostanie się do jej domu będzie pojechanie samochodem, a jako iż ona takowego nie posiadała, postanowiła pożyczyć. Jednak zanim przejdziemy do tego, opowiem Wam krótką historię o nierządnicy Cayanie oraz jej „kochanku", Corey'u.

Eirene, zabierając nowo poznaną przyjaciółkę do domu, przemyślała każdy aspekt tego dnia. Najpierw zajęły się sprawami organizacyjnymi, takimi jak: urwanie się z wycieczki, uspokojenie rodziny zastępczej Cayany, dojazd oraz plan na jutro - wszystko poszło dość szybko, jak po maśle. Na myśl o nocy u nieznajomych Caya była niespotykanie podekscytowana, co tłumaczyło jej niecodzienną pewność siebie i energiczność.

Wieczór spędziły oglądając filmy i robiąc typowe dla normalnych nocowań rzeczy. Zrobiły własne ubrania, sorbet truskawkowy, lemoniadę i na koniec odegrały krótką scenkę z Romea i Julii, co wyszło bardzo, bardzo źle. Posiedziałyby dłużej, gdyby nie fakt, że Eirene nie była tak zwanym nocnym markiem i wybrała się spać dużo wcześniej, niż przewidywały. Spała jak uroczy baranek. Caya zaś w trakcie zasypiania przypomniała sobie o resztkach sorbetu, który nie smakował wprawdzie tak dobrze jak w jej głowie, jednak w tamtej chwili miała na niego niewyobrażalną ochotę. Zeszła więc na dół.

W tym samym momencie, przez cały dzień siedzący w swoim pokoju Corey Gemmer, wyszedł ze swojej skrytki i zaczął iść ku lodówce z napojami, ponieważ skończyła mu się pepsi w pokoju. Był świadomy obecności kolejnej tępej koleżanki swojej siostry w domu, ale od początku zakładał, że będzie to któraś, którą zna.

Tymczasem nasza Caya siedziała beztrosko na blacie kuchennym, trzymając w łapkach miskę z resztkami sorbetu, a w ręce miała łyżkę.

Dwupłatowa lodówka z napojami stała centralnie naprzeciwko blatu, gdzie siedziała brunetka, więc logiczną rzeczą było, że wchodząc do kuchni ta dwójka zauważy siebie nawzajem. Dla Corey'a to była tylko konfrontacja z kolejną Adison albo Ashley, a to tego się spodziewał. Młoda Marano raczej nie oczekiwała nikogo tak późną porą, więc na widok wysokiej sylwetki zmierzającej w jej stronę, zrobiła minę ciekawskiego kota.

Oczywiście przez brak światła nie było tego widać.

— Madison, to tylko ja, wyluzuj — powiedział Gemmer, nie wysilając się nawet na jakiś konkretny ton. Brzmiał zmęczony, ale nie śpiący, po prostu zmęczony.

Cayana wybuchła maniakalnym, cichym śmiechem, który nie tylko zdziwił chłopaka, ale też sprawił, że bardziej zainteresował się tajemniczą postacią w jego kuchni, więc odwrócił się na pięcie i pomimo totalnej ciemności, dokładnie zaczął skanować nieznajomą twarz.

Nie pamiętał, żeby Adison-Ashley-Madison-lubHannah miała tak przyjemny dla ucha śmiech, więc rzeczą jasną było, że zrobił się z niego ciekawski kot.

— Nie mam zielonego pojęcia, kim jest Madison, a już zdecydowanie nią nie jestem — odparła, dopiero w tamtym momencie przełykając zimny kawałek truskawki. Marano zauważyła, że chłopak potrzebuje nieco więcej informacji, więc doprecyzowała. — Caya

Zeszła z blatu i zapaliła małe światło na środku pomieszczenia, po czym założyła ręce na piersiach.

Na tamten moment włosy Cay'i dosięgały jej do ramion i były w jasnym odcieniu brązu, a to wszystko przez słońce. Pomimo tego nadal były dość kasztanowe, niemalże tak ciemne, jak kolor jej oczu. Na nosie miała małą ilość ledwo widocznych piegów, które pokrywały jej nos i przechodziły subtelnie na policzki, gdzie znikały. Jej skóra, jakkolwiek by się nie starała opalić, nadal była bardzo jasna i dawała wrażenie nigdy nie narażonej na słońce, była też bardzo delikatna.

Corey zwrócił jednak uwagę najpierw na jej obojczyk, który był odkryty przez luźno wiszącą, za dużą bluzę z neonowym napisem „Touché", potem nie mógł oderwać oczu od jej ust, żeby na sam koniec zatopić całą swoją uwagę w jej oczach. Bardziej od jasnych tęczówek wolał właśnie te ciemne. Uważał, że więcej może się w nich kryć.

— Corey — przedstawił się krótko, w duchu będąc wdzięczny swojej siostrze za przyprowadzenie tak urokliwej, kolejnej obcej do ich domu.

— Wiem — uśmiechnęła się promiennie, po czym zaczęła iść w stronę pokoju Eirene, doskonale wiedząc, iż chłopak odprowadza ją wzrokiem.

To, co działo się w przeciągu następnych trzech tygodni to tylko flirt, parę pocałunków i bliższych zbliżeń. Nie można było tego nazwać związkiem - to był szczenięcy romans.

Wracając jednak do teraźniejszości, Caya oraz JJ opuścili dom Gemmerów w odstępie dwóch metrów od siebie - dziewczyna szła bardzo szybko. Sama nie wiedziała, czy to dlatego że jest zdenerwowana czy dlatego, że tak chodzi, po prostu tak szła. Kiedy doszli do samochodu Corey'a, brunetka podrzuciła przyjacielowi klucze od auta, nie mając zamiaru prowadzić.

— Ty nie prowadzisz? — spytał jednak zaciekawiony nietypową postawą dziewczyny. Chyba w głowie wcześniej założył, że będzie na odwrót.

— Nie — ucięła krótko, otwierając drzwi od samochodu i do niego wsiadając.

JJ zmarszczył brwi, ale nic nie powiedział, wsiadając niedługo potem.

FALLEN SOULS ── jj maybankWhere stories live. Discover now