014. Jakie zdjęcie?

870 50 15
                                    

Następnego ranka Kiara obudziła się nadzwyczaj wcześnie. Wychodząc ze swojej posiadłości na Figure Eight, miała na sobie poszarpane szorty i górę od bikini. To był wyjątkowo gorący dzień, a ona miała ochotę trochę popływać.

    Młoda Carrera zabrała samochód swoich rodziców i z zamiarem odwiedzenia swojej nowej znajomej, wyruszyła na Cypel. Wczoraj ona i Pope zostali sami na imprezie u obcych ludzi po tym jak JJ ich porzucił. Nie były to ich klimaty ale wykorzystali okazję żeby spędzić ze sobą trochę czasu. Pope strasznie się upił i dziś odsypiał tak samo jak JJ. Kiara miała nadzieję na zbliżenie się do Cayi, już wiedziała że Marano na stałe dołączyła do ich grupy.

    Podjeżdżając pod biały domek brunetki, Kiara minęła się na podjeździe z nieznajomym jej chłopakiem. Przejeżdżając obok niej, brunet puścił jej oczko i przyspieszył gwałtownie w stronę Figure Eight. Kiara skrzywiła się ale skwitowała to jako jakiegoś dupka który pomylił domy.

    Carrera wyszła z samochodu i podeszła do świeżo pomalowanych drzwi. Ledwo pomyślała o zapukaniu gdy drzwi otworzyły się na oścież. Stała w nich kobieta, dziewczyna, o żywo rudych włosach i w czarnym podkoszulku. Nie miała na sobie spodni ale to nie zdawało się jej przeszkadzać.

    — Dzień dobry, czy Caya jest w domu? — zapytała płotka, zastanawiając się czy przypadkiem nie pomyliła domów.

    — Czy Caya jest w domu? — rudowłosa zadała retoryczne pytanie, krzywiąc się. — Ja już nie wiem i szczerze nie będę tego pilnować. Wydaje mi się że słyszałam ją w jej pokoju, możesz pójść sprawdzić. Drugie drzwi po lewej.

    — Okej... Dziękuję. — Kiara wydukała i, nie zastanawiając się dłużej, pognała na górę.

    Dom pachniał czekoladą i sosną, co z pewnością nie było spowodowane panującym klimatem w Outer Banks a raczej importowanymi podłogami. Cały dom, choć prosty, był zrobiony z bogatych materiałów. Łatwo to zauważyć gdy całe życie mieszka się na Figure Eight.

    Kiara zapukała do wskazanych jej wcześniej drzwi. Przez długi czas nikt jej nie odpowiadał.

    — Nie teraz, Gia! — usłyszała zmęczony głos Cayi gdzieś z rogu pokoju.

    — To Kiara! — dziewczyna odkrzyknęła i, ku jej uciesze, drzwi się otworzyły.

    Caya stała przed nią, wyraźnie wykończona, w ręczniku owiniętym wokół jej ciała. Włosy miała wciąż wilgotne a wory pod oczami jedynie podkreślały jej nastrój. Mimo to Marano uśmiechnęła się delikatnie.

    — O, nie spodziewałam się ciebie, — odrzekła, zapraszając Kiarę ruchem ręki do środka. — Wejdź, tylko się ubiorę...

    Caya stanęła za turkusowym parawanem i zaczęła się ubierać. Kiara zeskanowała jej pokój wzorkiem. Dużo żywych kolorów i stare butelki po lemoniadzie, wiele niedokończonych obrazów poopieranych na ścianach i przynajmniej dziesięć świeczek na biurku.

    — Ładny pokój. — Carrera podsumowała swoje myśli, kiwając głową z aprobatą.

    — Dzięki... — lekki śmiech Cayi rozniósł się po pomieszczeniu. Dziewczyna wyszła zza parawanu w białej koszulce nie dosięgającej jej do pępka i mini spódnicy w tym samym kolorze. — Ale i tak się zastanawiam, co cię tu sprowadza?

    — Pomyślałam że może spędzimy razem trochę czasu? We dwie, bez chłopaków którzy dzisiaj odsypiają niezłego kaca... — Kiara zaproponowała i w pewnym momencie miała wrażenie że brunetka ma zamiar jej odmówić.

    — Bardzo chętnie. — Caya uśmiechnęła się promiennie i szybko zaaplikowała krem z filtrem.

    Ale Kiara nie mogła przegonić jednej myśli która ją dręczyła.

    — Chyba minęłam się z kimś na twoim podjeździe. — zaczęła niepewnie.

    — A tak, — Caya wzruszyła ramionami. — To tylko mój były chłopak. — przyznała, a fala gorąca nawiedziła jej ciało.

    — Tak z rana? — Carrera dopytywała, na co Caya posłała jej bardzo znaczące spojrzenie. — O mój boże, totalnie się z nim przespałaś!

    — Tak, cóż, — Marano zaczęła, zalewając się rumieńcem. — Jest bardzo dobry w łóżku.

    Kiara zaśmiała się, kiwając głową.

    — Głodna? — zapytała, sama się śliniąc na myśl o kanapkach w restauracji jej rodziców.

    — Zawsze. — Caya odparła, co nie było dalekie od prawdy.

    Kiara i Caya od razu złapały wspólny język. Droga do restauracji minęła bardzo szybko, obie dziewczyny nie miały żadnych skrupułów aby nie obgadywać Pope'a czy JJ'a.

    — Wiesz, wydaje mi się że dobrze zrobi mu to że tu jesteś, — Kiara zaczęła gdy usiadły przy stoliku. — Był w naprawdę słabym miejscu po... wiesz czym.

    Caya od razu przypomniała sobie wyznanie JJ'a z wczoraj. Pokiwała głową, ale zmarszczyła brwi.

    — Co masz na myśli mówiąc, że dobrze mu to zrobi?

    — O, no wiesz, — Kiara przeciągnęła, patrząc się w kartę którą znała na pamięć. — Totalnie się w tobie podkochiwał kiedy byliście mali...

    Caya otworzyła oczy szeroko.

    — Nie możesz mówić poważnie, przecież we trójkę tylko się przyjaźniliśmy... — pokręciła głową, postanawiając że na śniadanie zje cheeseburgera.

    — Mówię śmiertelnie poważnie! — Kiara była rozbawiona reakcją brunetki. — Nawet na początku naszej znajomości trzymał przy sobie wasze zdjęcie z dnia kiedy wyjechałaś.

    — Co? — teraz jeszcze bardziej Caya była zdezorientowana. — Jakie zdjęcie?

    — No... Wydaje mi się że jak się żegnaliście, John B zrobił wam zdjęcie... — Kiara przyznała, zaskoczona tym że Caya nie była świadoma.

    Marano pokręciła głową rozbawiona, będąc świadoma że jest to coś co on by zrobił.

    — I przestał? — to pytanie samo wymsknęło się Cayi, która nie była pewna dlaczego ją to w ogóle interesuje. To logiczne że nie nosi jakiegoś głupiego zdjęcia przy sobie.

    — Wiesz, kiedy chcesz sypiać z mnóstwem dziewczyn to zdjęcie ciebie jako dziecko w lewej kieszeni nie pomaga sprawie.

    — Ma to sens. — Caya się zgodziła, ale i tak nie mogła przestać myśleć o zdjęciu. Była ciekawa, a może nawet bardziej niż ciekawa.

    To przecież nie tak, że tylko mały JJ miał do niej uczucia. To działało w dwie strony.

    W połowie jedzenia Kiara dostała wiadomość od Pope'a.

    — Pisze, że się obudził i zgarnia JJ'a. Mają jakieś ważne info, może być grubo, — Kiara zerknęła na Cayę. — Wchodzisz w to?

    — Czy wchodzę? — Caya uśmiechnęła się lekko. — Oczywiście.

FALLEN SOULS ── jj maybankWhere stories live. Discover now