°Wybór Taehyunga°

Start from the beginning
                                    

- Cholerny lęk wysokości - szepnął, widząc zbyt dużą wysokość jak na niego. Wysokość sięgająca dziesięciu pięter, wcale nie kusiła do jakiekolwiek skoku. Zacisnął swoje usta, nie wiedząc co teraz może począć, by uwolnić się od Kyunga.

- Nie masz, gdzie uciec, a twoje posunięcie było naprawdę nierozważne, Taehyung - słysząc za sobą głos Kyunga, odwrócił się napięcie, by spojrzeć na chłopaka, który wyglądał na naprawdę zdenerwowanego jego posunięciem. Widząc za nim ochronę wiedział, że Kyung przygotował się na to, że tutaj go zatrzyma i kto wie ile czasu mu to zajęło. 

- Proszę cię, Kyung...wypuść mnie, możesz jeszcze naprawić swoje błędy - powiedział, patrząc chłopakowi w oczy.

- Ty dajesz mi szansę? - uniósł rozbawiony brew. - Raczej to ty, nie masz dokąd uciec i wiesz dobrze, że jedynie możesz liczyć na moją łaskę, ale jak mówiłem wcześniej...nie zasłużyłeś na szansę, teraz tym bardziej - pchnął go, przez co Taehyung wypadł za bezpieczny ląd, będąc trzymanym jedynie za rękę Kyunga, który patrzył z triumfem na niego.

- Proszę cię, Kyung! Nie puszczaj mnie! - krzyknął, czując jak jego serce szaleje ze strachu, tym bardziej, kiedy spojrzał w dół. Łzy zebrały się w jego oczach, nie mogąc zapanować nad strachem. - Proszę... - spojrzał na niego, chcąc wierzyć, że ten nie puści jego dłoni.

- Czy ta sytuacja nie przypomina ci czegoś? - uniósł brew, a chłopak nie za bardzo mogąc myśleć nad wspomnieniami, nawet nie zamierzał odpowiadać. - Wtedy Hwajoon uratował cię, a ja chciałem cię ukarać, teraz mam okazję uratować cię przed śmiercią - uśmiechnął się pewnie, a młodszy pokręcił bezradnie swoją głową wiedząc, że tym razem nie pojawi się żadna pomoc. - Jeśli cię uratuję, obiecujesz być grzeczny i przestaniesz kochać Jungkooka, a pokochasz mnie? - zapytał, dając mu jedyne ultimatum. Taehyung nie mógł uwierzyć, w to czego oczekuje w zamian Kyung, tym bardziej, że to on postawił go w takiej sytuacji. - Daję ci trzy sekundy na podjęcie decyzji - rzekł z uśmiechem. - Trzy...dwa... - spojrzał na wystraszone i niepewne oczy Taehyunga. - I ostatnie...j..

- Dobrze, zgadzam się! - krzyknął bezsilnie, a zadowolony jego odpowiedzią Kyung, wciągnął go z powrotem na dach, gdzie trzęsący się chłopak, upadł na swoje kolana. 

- Widzisz? Jak chcesz potrafisz mądrze wybrać - powiedział z zadowoleniem, gdzie przykucnął przy Kimie, który podniósł na niego rozgniewane spojrzenie. 

- Rzecz w tym, że innego wyboru mi nie dałeś - rzekł pretensjonalnie.

- Mogłeś wybrać śmierć. Zawsze możesz zmienić zdanie i wrócić tutaj - zauważył, a Taehyungowi nie sprzyjała opcja w jedną stronę. Musiał wierzyć w to, że Jungkook go znajdzie i przyjdzie mu z pomocą, jednak bolało go to, że nie był w stanie dokładnie opisać mu miejsca w którym się znajdował. Nie miał pojęcia, gdzie jest, prócz tego, że to miejsce było jakimś szpitalem, prawdopodobnie psychiatrycznym. Czując silny dotyk Kyunga na swoim podbródku, zmuszony był do spojrzenia mu w oczy. - Ale kara cię nie ominie - powiedział, gdzie siłą zsunął rękaw do połowy jego ramienia.

- Co ty robisz?! - zapytał spanikowany, próbując się wyrwać chłopakowi, który bezlitośnie wbił w jego skórę igłę. Czując za sobą drugą osobę, która obejmuje go, starał się z całych sił protestować, jednak czując przy swojej twarzy materiał z silnym zapachem, obraz przed jego oczami rozmazał się, a w tym uśmiechnięty Kyung. 

~

Jungkook po telefonie od Taehyunga, nie mógł uwierzyć, że udało mu się choć przez chwilę usłyszeć jego głos. Jednak po tak nagłym rozłączeniu czuł, że coś poważnego mogło mu grozić, tym bardziej, że był przy nim Kyung. 

Pamiętam o Tobie I,II,III | K.Th × J.JkWhere stories live. Discover now