47. „Wśród płomieni" • JuliaCaris

202 9 45
                                    

Autor: master__ren

Tytuł: „Wśród płomieni" (one-shot ze zbioru „Lyra")

Liczba rozdziałów: 1

Status: zakończone

Gatunek: one-shot, fanfiction z Marvel Cinematic Universe

Kiedy próbujesz działać na własną rękę i udowodnić, że jednak się do czegoś nadajesz, nigdy nie masz pewności, czy wielka kłoda, która właśnie pojawia się na Twojej drodze, nie zwali Cię z nóg i nie odbierze wiary w siebie. Z dowiedzeniem swoich racji jest tak samo trudno, jak z przedstawieniem sceny, którą widzieliśmy na ekranie. No bo co może być ciekawego w tym, co już znamy? Odpowiem Wam, że naprawdę mnóstwo rzeczy — ale czy master__ren pamiętała o tych aspektach? Czy jej akcja nudziła, a może wręcz przeciwnie? Zaraz się tego dowiemy.

Autorka napisała mi, że okładka nie ma nic wspólnego z historią — została zaprojektowana w myśl estetyki profilu i szczerze nie wiem, czy odnosi się do jakiegoś innego one-shota ze zbioru, całości, a może do niczego

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Autorka napisała mi, że okładka nie ma nic wspólnego z historią — została zaprojektowana w myśl estetyki profilu i szczerze nie wiem, czy odnosi się do jakiegoś innego one-shota ze zbioru, całości, a może do niczego. Ocenię ją jednak pod względem tego, czy przeciętny czytelnik sięgnąłby do zbioru „Lyra", patrząc na tę okładkę.

Pierwszym, co rzuca mi się w oczy, jest dziewczyna (dzięki interwencji WandersmokLight wiem już, że to Padme), która trzyma blaster i patrzy w prawą stronę od obiektywu aparatu. Rzeczywiście, nie nawiązuje to do omawianego one-shota — w nim mamy bowiem do czynienia z Peterem Parkerem i Tonym Starkiem. Zdjęcie to jest wyciętym kwadratem znajdującym się pośrodku pracy — fotografia wygląda jak zrzut odgrywanego na telefonie utworu, a to dzięki temu, iż pod nią (wciąż w kwadracie) znajdują się przyciski „cofnij", „odtwórz/zatrzymaj" oraz „następne". Zdjęcie ma w sobie jasne przebłyski, a także posiada pionowe, białe kreseczki, które, moim zdaniem, zdecydowanie psują widoczność. Tło ma szaro-niebieski odcień, co z beżowym kwadratem nie tworzy spójnej całości. W dodatku brakuje nicku autora zbioru, czy chociażby jego tytułu. Wykonanie takiej okładki to niecałe pięć minut siedzenia w programie graficznym — minimalizm to nie grzech, ale ta praca zwyczajnie nie zachęca. Podsunę tutaj także wskazówkę autorce — wiem, że może być z tym dużo roboty, ale lepiej by było (przynajmniej w moim odczuciu), gdyby do każdego one-shota ze zbioru w mediach zostały zamieszczone grafiki odnoszące się do tematyki historii. Wtedy czytelnikom łatwiej byłoby wczuć się w opowiadanie, nawet wtedy, gdy jeszcze nie zaczęli go czytać. Jednak jest to jedynie moja sugestia i decyzja należy do autorki.

Muszę przyznać, że to pierwsze fanfiction, które recenzuję, więc z początku nie byłam pewna, czy ocenię pracę właściwie. Kiedy jednak zaczęłam czytać, odetchnęłam z ulgą, bo zdałam sobie sprawę, że to opowiadanie nie odbiega od innych na tyle, bym poczuła dyskomfort. Zaskoczył mnie zabieg na początku one-shota, ponieważ nie jest to żaden cytat, a opis tego, co czuje Peter, gdy umiera. Jest to jednak przedstawione w taki sposób, że można by nazwać ten fragment wierszem, czego trochę nie rozumiem. Stanowi on ładne wprowadzenie do historii, ale nie wydaje mi się, żeby zapisywanie tego w taki sposób było potrzebne, bo nie zgrywa się to z dalszą częścią opowiadania — błędem tego nie nazwę, ale taka forma, niestety, nie pasuje do całości. Po wierszu mamy bowiem styczność z narracją, która odpowiadać może jedynie opowieści.

Wszystko zaczyna się od tego, jak Peter leży na plaży, tuż po bitwie, a wokół niego tańczą płomienie. Chłopak porusza się z wyraźnym trudem, ale w końcu udaje mu się wybrać numer do pana Starka — niestety ten nie odbiera, bo jest zbyt zajęty swoją pracą. Kiedy jednak orientuje się, co dzieje się z jego uczniem, natychmiast wysyła do niego pomoc, dzięki czemu Peter znajduje się w szpitalu, i tam też otrzymuje pomoc. Można by powiedzieć, że to zwiastuje szczęśliwe zakończenie, ale jednak... nie do końca.

Autorka w bardzo przyjemny sposób nakreśliła nam obraz tego, co dzieje się z Parkerem, gdy ten leży na piasku i powoli godzi się z myślą, że płomienie ostatecznie pozostawią po nim jedynie popiół. Chłopak nie stroni od emocji, jak to na Petera przystało, w głowie przywracając myśli o Tonym, swojej bezużyteczności i innych rzeczach. Żałuje tego, iż na własną rękę podjął się wyzwania, bo kłoda, która wpadła mu pod nogi, była zdecydowanie większa, niż nastolatek pierwotnie przypuszczał. One-shot jest krótki, a zawarte są w nim głównie myśli Petera, jego pobyt w szpitalu i uczucia zarówno Parkera, jak i Starka. Kiedy jednak przeczytałam końcówkę, coś we mnie uderzyło — zwrot akcji bardzo mnie zaskoczył i, nie powiem, w pozytywnym sensie, ponieważ zaczęło się robić w opowiadaniu zbyt cukierkowo. Za obrócenie historii w ten sposób muszę autorce pogratulować — głównie dzięki temu zabiegowi lektura trafiła do mojego serca.

Bohaterów, mimo iż nie zostali stworzeni przez autorkę, polubiłam jakby na nowo. Przedstawienie ich wyszło idealnie, nie tylko ze względu na konsekwencję ich prowadzenia, ale także zgodności charakterów postaci. master__ren wczuła się zarówno w Petera, jak i w Tony'ego, co na pewno nie było łatwe. Autorka zwróciła uwagę na drobne szczegóły, które czasami można pominąć podczas oglądania, zawierając w historii między innymi to, iż Tony lubi ignorować innych, gdy pracuje. Świadczy to o tym, że bardzo dobrze przygotowała się do pisania one-shota.

Peter Parker jest tylko nastolatkiem — co z tego, że ma moce odpowiadające zdolnościom pająka, a ludzie znają go jako Spider-Mana. Ma na głowie także inne problemy, a okres dojrzewania, który właśnie przechodzi, nie ułatwia mu sprawy. W opowiadaniu został przedstawiony dokładnie tak jak w filmach. Szczególnie urzekło mnie to, co czuje, gdy odkrywa, że pozostał sam wśród płomieni. Boi się, ma ochotę płakać i krzyczeć, a mimo to się nie rusza, zmęczony i obolały.

Strona techniczna wyszła na tyle dobrze, że wszystkie błędy, które zauważyłam (to jest zła odmiana niektórych wyrazów i brak przecinków lub ich nadprogramowość) wypisałam w komentarzach pod one-shotem. Nie było ich wiele, dlatego też śmiało mogę stwierdzić, że pod tym względem historia nie ma sobie prawie nic do zarzucenia. Dialogi zostały zapisane poprawnie, estetyka ma się dobrze, a ortografia jeszcze lepiej.

Podsumowując: chociaż niektóre rzeczy nie pasowały mi do całości, a po stronie technicznej jest kilka wpadek, one-shot zdecydowanie wyszedł dobrze — widać, że autorka przyłożyła się do swojej pracy i wykonała ją należycie. Odpowiadając więc na pytanie: „Czy master__ren pamiętała o aspektach, które sprawiają, że historia jest ciekawa, mimo jej wcześniejszego ukazania?", odpowiem twierdząco. Fani Marvela na pewno odnajdą się w sytuacji (czego niestety nie mogę powiedzieć o osobach, które uniwersum nie znają) i będą przeżywać akcję razem z bohaterami.

Treść: 7/10

Pomysł na książkę: 8/10

Stylistyka: 8/10

Poprawność tekstu (ortografia, interpunkcja etc.): 7/10

Pierwsze wrażenie: 7/10

Indywidualne wrażenia: 9/10

Daje nam to 46/60 punktów, czyli osiem kociołków. Gratulacje!

Kociołek Prawdy || Recenzje || ZAMKNIĘTEWhere stories live. Discover now