54

765 53 12
                                    

W porównaniu do poprzedniego dnia, wstałem wcześniej niż Ariana. Kiedy się obudziłem, spała głębokim snem przytulona do mojej klatki piersiowej. Wyjście z łóżka tak, aby jej nie zbudzić było sporym wyzwaniem. Jakoś udało mi się wyswobodzić z jej objęć.

Zanim poszedłem spać wczoraj wieczorem, dużo myślałem. Nie chciałem, aby nasza relacja była w kółko napięta. Wystarczająco dużo się dzieje ostatnio, a nasze kłótnie pogarszają wszystko. Myślałem o tym, jak sprawić jej przyjemność (inaczej niż fizycznie). Chciałem, by się odstresowała i choć na chwilę przestała myśleć o naszych problemach. Napisałem wiadomość do Cassie, Louisa i Harry'ego. Zgodzili się zrobić jej niespodziankę i przyjechać. Zanim Karl zaczął przygotowywać śniadanie, wysłałem go do sklepu, aby kupił alkohol i jakieś przekąski. Gdy wyruszył do miasta, pod jego nieobecność pojawiły się sprzątaczki. To, co rzuciło mi się w oczy to twarz Gabrieli. Prawe oko miała podbite, a jej dolna warga była rozcięta. Pozwoliłem, aby wszystkie przygotowały się do pracy, nie spuszczając najmłodszej z oka.

- Gabriela - na mój głos prędko podniosła głowę i ze szmatką w dłoni podeszła do mnie.

- Tak, Panie Bieber?

Odprowadziłem wzrokiem pozostałe kobiety i odezwałem się dopiero, gdy zniknęły mi z oczu. Wcześniej zerkały na dziewczynę, chyba mając nadzieję, że dowiedzą się, dlaczego ją do siebie zawołałem. Wskazałem ręką na ogromną kanapę w salonie. Usiadła koło mnie, ściskając nerwowo ścierkę w dłoni.

- Wybacz, że ostatnio byłem taki surowy - zacząłem uważnie obserwując jej reakcję.

- Oczywiście - uśmiechnęła się prędko - n-nic nie szkodzi.

- Dużo się ostatnio działo - westchnąłem. - Bywam nerwowy.

Pokiwała energicznie głową, by dać mi do znak, że rozumie. Wyglądała na przerażoną, jakby się bała, że za chwilę ją zwolnie, a przed tym jeszcze opierdolę za to, że niedokładnie odkurzyła. Oczywiście nie miałem do niej żadnych pretensji, ani uwag. Nie zauważyłem, aby wykonywała pracę niestarannie lub niesumiennie, wręcz przeciwnie. Widziałem, że robiła wszystko, aby utrzymać pracę.

- Co ci się stało? - zapytałem bez ogródek i wskazałem na twarz.

- U-umm, wypadek, pod-podczas, umm...

Zamilkła i zaczęła się rozglądać po salonie, jakby próbowała wymyślić na szybko jakieś kłamstwo. Nie była osobą, która potrafi dobrze kłamać.

- Podczas pracy? - uniosłem jedną brew.

- N-nie. Po prostu-

- Jasne - przerwałem jej. - Rozumiem, jeśli nie chcesz mówić. Zadałem ci dosyć osobiste pytanie i wkroczyłem w życie prywatne, ale to, co masz na twarzy nie wygląda na zwykły wypadek.

Momentalnie zrobiła się purpurowa, gdy zorientowała się, że widzę, że nie mówi mi prawdy. Nie odpowiedziała nic na to, tylko spuściła głowę.

- Jeśli masz jakiekolwiek problemy - zacząłem spokojnie, by jej nie stresować - i potrzebujesz przenocować, zamieszkać gdzieś na jakiś czas, to powiedz mi. W tym domu jest dużo miejsca. Mogę podnieść ci wynagrodzenie, jeśli chodzi o pieniądze. Dam ci tyle, o ile poprosisz.

- Bardzo dziękuję, Panie Bieber, ale niczego mi nie potrzeba - powiedziała na jednym wdechu, jakby miała to zakodowane w głowie.

- Wbrew pozorom nie jestem taki straszny - uśmiechnąłem się. - Nie nakrzyczę na ciebie, jeśli przyjdziesz mnie o coś poprosić. Gdy będziesz chciała porozmawiać o tym, co się stało, przyjdź do mnie.

A new beginning / jarianaWhere stories live. Discover now