28

2.3K 202 26
                                    

   Jaxon czekał na mnie w samochodzie razem z Joshem i Martinem, gdy ja kupowałem dwa telefony. Jeden dla mnie, drugi dla Ariany. Co prawda, Samsung Ariany nadawał się do użytku, ale miał pękniętą szybkę przez to, że miała go przy sobie podczas tragedii, która miała miejsce kilka miesięcy temu. Prędzej czy później dotyk i tak by padł, więc postanowiłem oszczędzić jej nerwów. Kupiłem dla niej najnowszy model Samsunga, bo to jej ulubiona marka. Zaopatrzyłem go w różową obudowę ze zdjęciem słodkiego mopsa. Uwielbiała takie urocze pieski. Starałem się uwinąć z tym jak najszybciej, więc tylko podpisałem obie umowy dotyczące nowych urządzen i wyszedłem. Do sklepu spożywczego miałem dosłownie parę kroków, dlatego zajrzałem tam po kilka smakołyków dla Jaxona. Kiedy ekspedientka zobaczyła mnie, prawie dostała zawału. Zignorowałem to, że przez cały mój pobyt tam bacznie mi się przyglądała. Przecież chcę kupić tylko trochę jedzenia, a gapi się na mnie, jakbym miał ją zadźgać. Tylko facet w biurze T-mobile nie patrzył na mnie z ukosa. W końcu udałem się do kasy i wyciągnąłem z koszyka całą zawartość. Obserwowałem uważnie, jak sprzedawczyni drżącymi rękoma kasuje przedmioty. Po skończeniu wyjąkała cenę nawet na mnie nie patrząc. Była młoda i... przerażona.

- Wszystko w porządku? - zapytałem pakując zakupy do siatek.

   Powoli pokiwała głową. Kątem oka zauważyłem, że robiła coś pod ladą. Zmarszczyłem brwi i udając, że sięgam po lizaki, zajrzałem tam. Jej ręka była położona na słuchawce od telefonu. Uśmiechnąłem się.

- Chcesz zadzwonić na policję? - pytam unosząc brew.

- N-nie, ja...

- Daj spokój, widziałem - prychnąłem. - Możesz dzwonić, masz mnie na kamerach. Ale to będzie stratą czasu, nie zdążą mnie złapać, a ja przyszedłem tu zrobić tylko zakupy. Wyluzuj.

- Przepraszam, t-tylko...

- Nie przepraszaj, po prostu potraktuj mnie jak normalnego człowieka, przecież nie napadam na twój sklep, nie próbuję cię skrzywdzić. Cholera, ja nawet nie mam przy sobie broni, bo spójrz, kto normalny chodzi do sklepu z bronią? W samochodzie czeka na mnie mój dzieciak, myślisz, że chcę kłopotów?

Pokręciła szybko głową.

- To świetnie, miłego dnia.

Po zrobieniu zakupów, wróciłem do auta.

- Dokąd teraz, szefie? - spytał Josh uruchamiając silnik.

- Do domu jak najszybciej - opadłem na siedzenia, a po chwili przypomniałem sobie słowa Ari. - Jak najbezpieczniej.

- Gdzie byłeś tak długo, tatusiu?

- W sklepie.

- A po co?

- Zrobić zakupy, Jaxo. Kupiłem ci coś, ale dostaniesz dopiero w domu, jasne?

   Mały pokiwał głową i odwrócił głowę w stronę okna, by oglądać to, co znajdowało się za szybą. Kiedy w końcu wjechaliśmy w teren zalesiony, wiedziałem, że jesteśmy blisko domu i czułem się spokojniejszy. Odetchnąłem z ulgą, gdy samochód zatrzymał się przed zamkniętą bramą. Podczas gdy ja wyciągałem zakupy z bagażnika, Martin wyciągnął Jaxona z auta i postawił na nogi.

- Dzięki, chłopcy - zamknąłem bagaż i machnięciem dłoni pożegnałem ich.

   Odjechali, a ja wpisałem kod, by otworzyć furtkę. Wyszukałem w kieszeniach kluczy i otworzyłem drzwi wejściowe do domu. Jaxon wbiegł, rozebrał się i zniknął mi z oczu. Po zamknięciu drzwi, włączyłem alarmy w całym domu. Gdy syn był ze mną musiałem dbać o bezpieczeństwo jeszcze bardziej, niż gdy byłem sam. Rozpakowałem zakupy i zabierając ze sobą Samsunga dla Ari oraz mój nowy telefon, poszedłem do salonu, gdzie siedział Jaxon, przyglądając się pilotowi do telewizora.

- Tutaj się włącza, Jaxo - pokazałem mu na guzik, a następnie go wcisnąłem.

Włączyłem bajki synowi i rozłożyłem się na kanapie. Najpierw zająłem się telefonem mojej dziewczyny. Wpisałem jej do kontaktów wszystkie najważniejsze numery i zabezpieczyłem go. Musiałem tylko trochę go rozkręcić, żeby wbudować bardziej zaawansowane nadajniki, ale to odłożyłem na później. Akurat leciał SpangeBob w TV, a to co jakiś czas odwracało moją uwagę od zajęcia. To, że niedługo skończę trzydzieści lat, nie oznacza, że nie lubię oglądać czasem bajek!

W swoim nowym sprzęcie zrobiłem to samo, co w Samsungu, znając na pamięć numer Ari, wpisałem go sobie do listy. Natychmiast napisałem do niej.

Ja: Cześć, Aniele. Jak się czujesz?

W międzyczasie, gdy czekałem na odpowiedź, tak jak obiecałem synowi, za to, że był grzeczny, zadzwoniłem do pizzeri, aby zamówić jego ulubioną pizzę. Po podaniu adresu, musiałem jednak wytłumaczyć dostawcy jak dojechać. Poinformowałem go, że ma zostawić pizzę przed bramą na murku, tam gdzie ja zostawię pieniądze dla niego. Nie mógł mnie zobaczyć, bo wtedy by mnie wkopał, wydałby gliną mój adres, a tu by mnie dopadli.

- Jaxo, pizza będzie za godzinę.

- Taaak! - ucieszył się, a potem objął moją nogę.

Ułożyłem głowę wygodnie na poduszce i przyłączyłem się do oglądania bajki. Chwilę później poczułem wibracje telefonu.

Ari: Kim jesteś?

Ja: Twoim chłopakiem, odpowiedz na pytanie.

Ari: Tylko się upewniam. Wszystko ze mną dobrze, a ty jak się czujesz?

Ja: Całkiem nieźle, jestem tylko trochę zmęczony. Kupiłem Jaxonowi trochę słodyczy, piszę ci to, zanim sam mnie wkopie.

Ari: Justin... przecież wiesz, że on nie może jeść tyle cukru!

Ja: Daj spokój, to tylko trochę smakołyków. Mamy pizzę na obiad. A ty co jesz?

Ari: Przed chwilą była zupa. Niedobra. To prawda, że szpitalne jedzenie jest do dupy.

Ja: Do dupy jest papier, maleńka.

Ari: Och, no co ty!

Ja: Tęsknie za tobą. Chciałbym, żebyś tutaj była.

Ari: Ja też

Ari: :( 

A new beginning / jarianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz