49

735 47 4
                                    

  Cały dzień nadzorowałem prace służby. Nie tak, że chodziłem za nimi, stałem przy nich i perfidnie napierdalałem im nad głowami, ale przyglądałem się ich pracy z daleka lub przechodząc obok. Szczególną uwagę poświęcałem młodej sprzątaczce i ogrodnikowi. Nazywał się Jacob i chyba był azjatą. Może pochodził z Chin lub Japonii, a może z Koreii. Nie zapytałem. Wyglądał na spokojnego, tak się też zachowywał. Z tego co się dopytałem, to nie ma za dużo doświadczenia, bo u nikogo jeszcze nie pracował, ale bardzo lubi to, co robi i przykłada się do tego. Zna się na maszynach i sprzętach ogrodniczych, przeszedł parę kursów, a jego matka pracuje w dużym sklepie ogrodniczym. Dopiero zatrudnił się w firmie ogrodniczej i jestem jego pierwszym klientem.
   Po południu Karl przygotował na obiad lazanię. Ten zapach chodził za mną cały czas. Jeśli miałbym ocenić jego zdolności kulinarne, dostałby ode mnie wszystkie możliwe gwiazdki. Arianie też smakowało, ale nie powiedziała tego, bo jedliśmy w ciszy. Była na mnie wkurzona i nie odzywała się.

- Skarbie - złapałem ją w talii od tyłu i mocno przyciągnąłem do siebie, gdy po zjedzonym obiedzie chciała wrócić do sypialni.

- Puść mnie, Justin - warknęła, próbując wydostać się z moich objęć.

- Porozmawiaj ze mną, daj mi to wytłumaczyć - westchnąłem.

Uspokoiła się, wiec puściłem ją. Odwróciła się twarzą do mnie i skrzyżowała ręce na piersiach, nieświadomie je eksponując. Uśmiechnąłem się nie odrywając od nich wzroku. Wsunąłem ręce do kieszeni spodni.

- Tutaj mam oczy - wskazała dłonią na twarz.

   Otrząsnąłem się i przestałem marzyć o jej jędrnych piersiach w moich dłoniach.

- Ari, przecież wiesz, że robię to dla twojego bezpieczeństwa.

- Traktujesz mnie jak dziecko! Jestem dorosłą kobietą, a nie nastolatką. Jakbyś nie zauważył, potrafię o siebie zadbać, robiłam to przez cały czas, kiedy cię nie było!

- Ale teraz jestem i teraz ja o ciebie zadbam.

- Nie - była tak zła, że nie pamiętam, kiedy ostatni raz ją taką widziałem. - Kiedyś, gdy byłam nastolatką, nie wiedziałam nic o życiu i byłam małą, bezbronną dziewczynką. Teraz już tak nie jest, więc przestań mnie niańczyć. Nie dość, że ciągle mnie zabierasz wszędzie, nawet, kiedy tego nie chcę, to łazisz za mną jak wrzód na dupie i traktujesz jak dzieciaka!

- Zabieram cię ze sobą, wszędzie tam, gdzie idę, bo jesteś moja.

- A czy zapytałeś mnie kiedyś, czy chcę?

    Zmarszczyłem brwi i zaśmiałem się.

- Kochanie, nie muszę. Wiem, że chcesz być ze mną.

- Chcę, ale to nie oznacza, że nie mogę mieć swojego zdania! Nie jestem twoją cholerną własnością.

- Uspokój się i przestań krzyczeć, bo mam dosyć już tego - powiedziałem spokojnie.

- A wiesz czego ja mam dosyć? - wypuściłem z ust powietrze, siadając na kuchennym krześle. - Tego, jak się zachowujesz. Nienawidzę tego, gdy taki jesteś. Rządzisz się mną i mi rozkazujesz. Tak się nie traktuje swojej dziewczyny. Nie dam sobą tak pomiatać i robić z siebie szmacianej lalki. Skończyły się czasy delikatnej i bezbronnej Ariany.

   Ponownie się zaśmiałem na jej dobór słów. Ona zawsze będzie moją małą dziewczynką. Nawet, gdy będzie udawała, że jest twarda.

- Jesteś słodka - uśmiechnąłem się do niej i chciałem dotknąć jej policzka, ale straciła moją rękę.

A new beginning / jarianaWhere stories live. Discover now