Obudziło mnie coś cholernie przyjemnego. Nie chciałem otwierać oczu było mi tak dobrze, że byłem prawie pewien, że albo to cudowny sen, albo umarłem i jestem w raju. Otworzyłem niechętnie oczy, sypialnia, w takim razie żyję, a to nie był sen, bo obudziłem się. Spojrzałem po swoim ciele, a moja żona miała go w ustach. Patrzyła mi w oczy i widziałem, że się uśmiecha. Poruszała po nim dłonią, wysunęła go z ust i przejechała po nim językiem, kurwa wiedziała, że to mnie tak cholernie kręci, w dodatku nie zrywała ze mną kontaktu wzrokowego. Złapałem ją za głowę i wsunąłem jej go głęboko, aż popatrzyła na mnie z żalem, wtedy odpuściłem, czułem, że za chwilę dojdę. Podłożyłem rękę pod głowę i zamknąłem oczy czekając na więcej.
Wtedy ta mała żmija wstała, oblizała usta i z szelmowskim uśmiechem ruszyła do łazienki. Musiałem złapać kilka oddechów, żeby ochłonąć, nie złapać jej i nie zgwałcić jej ust. Szkoda by było jakbym jeszcze powybijał jej te białe ząbki.
Weszła pod prysznic, bo słyszałem, jak puściła wodę. Podniosłem się z łóżka, powinienem za 10 minut wychodzić z domu, ale nic teraz nie było ważniejsze od tego, żeby dokończyła co zaczęła.
Wszedłem do niej pod prysznic, popatrzyła na mnie z uśmiechem, znała mnie i wiedziała, że tu przyjdę. Woda była tak gorąca, że z pewnością sam diabeł by się poparzył, ale przecież nie moja żona.
Obróciłem ją przodem do siebie i namiętnie pocałowałem.
-Nie podoba mi się to, że mnie zostawiłaś. - warknąłem - Chcesz tego mocno pożałować? - popatrzyłem jej w oczy.
Roześmiała mi się w twarz. Chciałem ją zerżnąć, ale skoro tak gra, złapałem ją za ramię i zmusiłem do tego, żeby klęknęła, a ona zrobiła to posłusznie. Nie musiałem jej więcej naprowadzać. Wzięła go od razu do ust, głęboko, a ja nie czekałem ani chwili. Złapałem ją za głowę i zwyczajnie pieprzyłem jej usta. Patrzyła na mnie, a przynajmniej się starała, bo woda, która leciała z deszczownicy spadała prosto na jej twarz. Kiedy czułem, że już dochodzę nie musiałem trzymać jej głowy, oparłem się dłońmi o ścianę i mocno doszedłem. Oparłem głowę o płytki i patrzyłem na nią z góry. Kurwa, było mi tak zajebiście, podniosłem ją z kolan, zaczekałem, aż połknie i pocałowałem ją namiętnie z językiem, oparłem mocno o ścianę.
-Chcesz teraz dojść? - dotknąłem ją za piersi i zjeżdżałem niżej.
-Tak. - wyjęczała cicho ze swoich małych usteczek.
-Jak bardzo? - dotknąłem ją między nogami, a jej automatycznie ugięły się kolana, na szczęście przytrzymałem ją.
-Marcin, kurwa, proszę. - szeptała mi do ucha, kiedy już masowałem ją tam i za chwilę włożyłem od razu dwa palce.
Poruszałem palcami coraz szybciej w nie, musiałem to kontrolować i patrzeć na jej twarz, żeby nie doszła, nie mogłem na to pozwolić za to co zrobiła rano. Niech cierpi jak ja, tylko różnica jest taka, że ja pojadę do pracy i zostawię ją na kilka godzin.
-O tak! - jęknęła i widziałem, że już ma dochodzić, więc wyjąłem palce i puściłem ją, wziąłem jej twarz w dłonie i pocałowałem w czoło.
-Kocham Cię, muszę jechać do pracy. Później dokończymy. - powiedziałem ze śmiechem i wyszedłem, sięgnąłem ręcznik, owinąłem się nim i poszedłem do garderoby.
Ubierałem się już w koszulę, zapinałem guziki, kiedy weszła, była owinięta w ręcznik, a na głowie miała turban. Lała się z niej woda.
-Zobacz, Pani od sprzątania Cię zwyzywa z głowie. - pokazałem na kałużę wody, która się pod nią tworzyła.
-Cholerna świnio, pożałujesz. - patrzyła na mnie, mała oburzona dziewczynka - Tak pożałujesz, że oh! - pogroziła mi palcem.
No roześmiałem się w głos, bo nie wytrzymałem. Nie mogłem patrzeć na to jaka jest zdenerwowana na mnie.
-Później Cię tak zerżnę, że tydzień nie będziesz mogła usiąść na tyłku, zgoda? - podszedłem do niej.
-Wiesz co? - popatrzyła mi w oczy - Wal się! Zwyczajnie się wal! - mówiła zła.
-Kurwa, nie mogę. - roześmiałem się w głos, cholera jak ja ją kocham, nawet jak jest na mnie taka wkurwiona to jest najważniejszą osobą w moim życiu, zadzwonił dzwonek - Otwórz, a ja do końca się ubiorę.
Poszła zła, standardem był jej strój, poza tym do domu miały wstęp tylko osoby zaufane i przepuszczone przez ochronę. Musiałem czuć się bezpiecznie, moja żona też musiała być bezpieczna.
Ogarnąłem się do końca i zszedłem na dół. Magda stała z bukietem czerwonych róż, uśmiechała się, już chyba złość jej przeszła.
-O, od kogo takie kwiaty? - udałem głupiego, lubiłem ją rozpieszczać.
-Poczekam do wieczora. - powiedziała słodziutko - Kocham Cię i dziękuję. - podszedłem pocałowałem ją i musiałem uciekać do roboty.
Pojechałem na halę, gdzie od rana ktoś miał być. Chłopaki mówili, że to osoba, która strasznie namieszała ostatnio w naszym biznesie.
-Szefie. - złapał mnie jeden z pracowników - Maska. - podał mi.
-Kurwa przecież on i tak wie kim jesteśmy. - roześmiałem się i otworzyłem drzwi.
Nie wierzyłem. Na ziemi, skuty siedział policjant, który prowadził zazwyczaj wszystkie nasze sprawy w Polsce, co prawda zawsze były umarzane z braku wystarczających dowodów, ale uwziął się. I chuj, zobaczył mnie, teraz już nie było wyboru. Musiał zginąć...
CZYTASZ
Moja na zawsze
RomanceMężczyzna będący głową rodziny mafijnej i mający władzę nad wszystkim dookoła... Czy uda mu się mieć władzę nad osobą, która kocha go najbardziej na świecie mimo tego, że wie kim jest? Czy pozwoli na to by on zawładnął i jej życiem? 50 twarzy Greya...