Dwadzieścia dwa.

80 6 0
                                    

Hero poznałam jako opiekuna na obozie dla dzieci. Opiekowaliśmy się wspólnie dziesięcioosobową grupą siedmiolatków. Już pierwszego dnia zaiskrzyło między nami, a nie pomagał fakt, że mieszkaliśmy we wspólnym domku z dzieciakami. Na szkoleniu dowiedzieliśmy się, że nie akceptują żadnych związków między pracownikami, co trochę nam teraz utrudniało sprawę.

- Dzisiaj znowu na tarasie oglądamy gwiazdy? - Spytałam podczas przerwy na lunch. Zawsze siadaliśmy obok siebie i naszych dzieci.

- Chętnie. - Odpowiedział, kładąc po kryjomu rękę na moje kolano. Na szczęście pod stołem nie było nic widać. Zazwyczaj większe pół nocy spędzaliśmy na zewnątrz domku, leząc w śpiworach i rozmawialiśmy o wszystkim. Nigdy nie zdarzyło nam się zasnąć, w porę wracaliśmy na kilka godzin snu przed pobudką o 7:30.

- Gotowi na lekcje malowania farbami? - Spytałam, kiedy zobaczyłam, że większość już zjadła. Wiedziałam, co to oznaczało, zaczynają się nudzić, więc muszę część zaprowadzić do salki i się nimi zająć nim rozwalą stołówkę.

Wraz z Hero zostały dwie dziewczynki, które wolniej jadły. Wpuściłam całą zgraję do środka pracowni artystycznej, a oni pobiegli po fartuchy. Tak bardzo chciałabym mieć tyle energii, co oni. Mieli dzisiaj dokończyć malowanie gipsowych figurek, które robili poprzedniego dnia. Na razie musiałam wszystko nadzorować, aby nie było żadnych sprzeczek i bójek. Trudno samej było czasami ogarnąć ich, jednak wiedzieli, że słuchając się nas, są nagrody. Miałam chwilkę spokoju, więc mogłam usiąść obok i patrzeć jak starają się najładniej jak potrafią malować. Spojrzałam w kierunku drzwi, kiedy pojawił się brunet z dwoma dziewczynkami, które trzymały go za rękę. Niektóre z nich go po prostu uwielbiały, nie mogłam być o to zazdrosna, bo wyglądali przeuroczo.

- Jak wam idzie? Jack radzisz sobie? - Spytał chłopczyka, który nie mógł dobrze wymieszać dwóch kolorów farby.

- Tak Hero, dzięki. - Mruknął w odpowiedzi, a ja zaczęłam się jeszcze bardziej rozczulać nad obrazem mojego chłopaka z dziećmi.

- Gdybyś potrzebował pomocy to daj znać. - Powiedział i przyszedł usiąść obok mnie, delikatnie nakrywając swoją dłoń moją.

Wreszcie po zmorze wieczornego biegania za piłką, kolacji i usypiania, nadszedł mój ulubiony czas dnia. Wtedy mogłam być wreszcie prawdziwą sobą i nie kryć się ze swoimi uczuciami. Przyszykowałam dzisiaj sok i ciasteczka, przyniosłam też laptop. Przeważnie puszczaliśmy film, aby mieć wymówkę w postaci „oglądamy film na, zewnątrz, aby nie obudzić dzieci", gdyby ktoś z dyrekcji nas nakrył.

- Tak tęskniłam za Tobą. - Westchnęłam, kiedy znalazłam się w jego ramionach.

- Nawet nie wiesz jak mi było dzisiaj trudno się opanować, zwłaszcza z rana, kiedy biegałaś w krótkich spodenkach. - Pocałował mnie w skroń.

- Uwierzysz, że to już ostatni turnus? - Nawet nie miałam pojęcia jak szybko zleciało nam lato i pozostałe trzy turnusy dzieci w różnych lokalizacjach tego samego ośrodka. Za to wiedziałam jak duża suma pieniędzy odłożyła się na moim koncie przed wyjazdem na uczelnię.

- Jeszcze trochę musimy wytrzymać z tymi potworkami. - Zaśmialiśmy się na to jak w pewnym momencie wszyscy zaczęli malować nie tylko swoje gipsowe figurki, ale także samych siebie.

- Zastanawiałeś się, co potem? - Tak bardzo bałam się zadać mu tego pytania, nie chciałam być przelotnym romansem w wakacyjnej pracy.

- Czeka mnie ostatni rok na uniwersytecie, ale zabieram Ciebie. Wiem, że Londyn jest drogi i chciałaś studiować gdzie indziej, ale damy sobie radę.

- Chcesz mi powiedzieć, żebym zamieszkała z tobą? - Zadałam mu pytanie, bo byłam nadal w szoku. Miałam nadzieję, że nie widać tego tak po mnie. Zaczynałam się zakochiwać w nim, ale tak od razu zamieszkać ze sobą to naprawdę poważny krok. Jednak byłam na taki krok chętna. Potajemnie, nie powiedziałam nikomu, ale złożyłam papiery także do Londynu.

- Jeśli jesteś na to gotowa to tak. Nie mogę się doczekać, kiedy będę mógł budzić się koło ciebie i nie musieć niczego udawać.

- To takie wspaniałe Hero! - Nie mogąc opanować swojego pożądania, zaczęłam go namiętnie całować.

Brunet delikatnie położył się na śpiworze, a ja siedziałam na jego biodrach. Zaczęłam tworzyć ścieżkę pocałunków od jego ust aż do szyi. Nie mogłam mu zrobić żadnej malinki. Jego ręce zawędrowały pod moją bluzkę, delikatnie masując moje plecy. Uwielbiałam jego dotyk i to jak na mnie działał.

- Zapomniałam ci powiedzieć, ale tak słodko dzisiaj wyglądałeś z Isabelle i Grace, kiedy przyszliście na zajęcia plastyczne. - Szepnęłam, kiedy już leżałam w jego objęciach. - Do twarzy ci z dziećmi.

- One same są takie słodkie, a zwłaszcza jak tak jedzą i rozmawiają o wszystkim, co się dzieje. - Wtulił nos w moje włosy. - Więc mam nadzieję, że jesteś gotowa na kilka ciąż, bo zamierzamy mieć dużą rodzinę.

- Co? Żartujesz? - Wybuchłam śmiechem, a on zaraz za mną.

- Nie skarbie. Zawsze chciałem mieć dzieci, ale teraz przekonałem się, że jak jest więcej to super mogą się ze sobą bawić.

- Ugh, jesteś zbyt uroczy, aby ci odmówić.

inspirowane jedną książką, której tytułu nie pamiętam ♥️

imagines | hero fiennes tiffinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz