Dziesięć.

322 23 110
                                    

Dziękuje kochanej i utalentowanej Wiktorii   która się zlitowała nad Wami, nami i napisała imagines! 



Mrucząc pod nosem, wysunęłam obolałe stopy z niebotycznie wysokich szpilek, po czym przesunęłam głowę do boku, w celu rozluźnienia obolałego karku. Mimo że, kochałam swoją pracę ten dzień dał mi w kość, a co więcej niemiłosiernie się ciągnął, jakby nigdy nie miał się zakończyć. Gdy tylko wybiła trzecia wypadłam z biura jak burza, a wszyscy których mijałam po drodze, patrzyli na mnie, jakbym straciła rozum, ale co mogłam na to poradzić, skoro miłość do jednej osoby praktycznie przesłoniła całe moje życie? O tak. Lubiłam wspominać nasze pierwsze spotkanie. Jego wzrok przebiegający po moim ciele, jednocześnie przyprawiający mnie o drżenie. Idealnie wyrzeźbione ciało opięte białą koszulą. Cholernie seksowny zachrypnięty głos i ten brytyjski akcent. Naprawdę się starałam. Starałam się trzymać od niego z daleka, ale co mogłam poradzić, skoro on również mnie pragnął? A jeśli Hero czegoś pragnie, to prędzej czy później to dostaje. Tak samo było z nami.

Uśmiechając się pod nosem zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy i udałam się do łazienki, aby odświeżyć się przed dzisiejszym wyjściem. Odkąd tylko wyszłam do pracy o niczym innym nie byłam w stanie myśleć. Do tej pory miałam wrażenie, że wciąż czuję jego usta na mojej skórze. Wzdychając zamknęłam za sobą drzwi, po czym zmyłam makijaż i zsunęłam ciuchy, pozostając w samej bieliźnie. Przesuwając wzrokiem po swoim odbiciu, na krótką chwilę zatrzymałam go przy obojczykach, po czym przesunęłam opuszkami po szyi. Starając się trzymać swoje myśli na wodzy, odepchnęłam obraz jego silnych dłoni oplatających moje ciało, cisnący się do moich oczu. Kręcąc głową z niedowierzaniem, że już zdążyłam się nakręcić, odsunęłam się od lustra i wyciągnęłam z szuflady potrzebne płyny. Kiedy moja napięta skóra zderzyła się ze strumieniem gorącej wody, odetchnęłam, po czym odrzuciłam głowę do tyłu, ciężko oddychając. Gdy mydliłam dokładnie ciało, moje myśli błądziły gdzieś zupełnie indziej. O wiele dalej, niż mogłam przypuszczać.

Swoją przygodę z Londynem zaczęłam dokładnie trzy lata temu, gdy tuż po ukończeniu Stanford zdecydowałam się na odmianę swojego losu. Rodzice na początku ciężko to przeżyli. Tak samo jak mój chłopak. W końcu po tylu latach w Stanford, naprawdę ciężko było mi opuszczać rodzinne miasto, gdzie się wychowałam i spędziłam większość swojego życia. Gdy nadszedł czas wyprowadzki nawet i ja spotkałam się z chwilą zwątpienia. Bałam się tego co miało mnie czekać. W końcu w Londynie miałam być zdana tylko na siebie. Ani rodzice, ani Noah nie mogliby mi pomóc, przez dzielący nas dystans. Czułam jednak, że to była moja szansa. Szansa na osiągnięcie czegoś w życiu. Odkąd tylko pamiętam uparcie do tego dążyłam. Chciałam być kimś. Mieć dużą rodzinę i piękny dom z ogródkiem. Kochającego męża, który co noc będzie tulił mnie do siebie i zapewniał, że tylko mnie kocha. Pragnęłam wiele, ale żeby to osiągnąć musiałam pokonać długą drogę, pełną wzlotów i upadków. Mimo to nigdy się nie poddałam. Londyn wiele zmienił w moim życiu. Po dwóch latach pracy w korporacji dostrzegłam jedną, ważną rzecz, a mianowicie - pustkę. Czegoś brakowało, ale nie byłam w stanie określić czego. Praca w firmie nie sprawiała mi już przyjemności, a ja pierwszy raz od długiego czasu poczułam się samotna. Dlatego też, gdy moje zwątpienie pogorszyło się, podjęłam decyzje o wyjeździe. Wzięłam urlop, po czym nie wspominając o tym nikomu wsiadłam w samolot i wróciłam do Stanford. Niestety jak się potem okazało, ten pomysł tylko pogorszył sprawę. Zupełnie przez przypadek, w najgorszy możliwy sposób, dowiedziałam się, że mój chłopak mnie zdradza. Co więcej rodzice nie do końca radzili sobie z domem i potrzebowali pieniędzy na remont. Mój pobyt w rodzinnym mieście był dość krótki. Po wygarnięciu Noah, co o nim myślę, zerwałam z nim kontakt, tak samo jak z moją najlepszą przyjaciółką, która jak widać wzięła moją prośbę o wspieranie Noah, zbyt na poważnie, pomogłam rodzicom ogarnąć wszystko związane z potrzebnym remontem i obiecałam im, że postaram się ich wesprzeć finansowo, jak tylko będę mogła. Mimo to, sama myśl o powrocie do korporacji naprawdę mnie dołowała. Praca w tej firmie nie satysfakcjonowała mnie, tak jak na początku, a ja nie miałam zielonego pojęcia co z tym zrobić. W końcu musiałam za coś żyć, płacić rachunki i kupować jedzenie, a co więcej rodzice mnie potrzebowali. Właśnie wtedy uświadomiłam sobie, że znalazłam się w sytuacji bez wyjścia.

imagines | hero fiennes tiffinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz