Office

1.5K 99 18
                                    

NIALL'S POV

-Niall Horan. - przedstawiłem się mężczyźnie za kontuarem. Pokazałem mu swoje prawo jazdy i identyfikator; skinął głową i podał mi kartę-klucz, coś takiego jak dostajesz w hotelu.

Sprawdziłem numer biura i, ostrożnie, żeby nie zniszczyć moich pudeł z dokumentami i materiałami, poszedłem do wskazanego pokoju. Na mahoniowych drzwiach wisiała plakietka z, zgadłeś, moim nazwiskiem.

Przesunąłem kartę przez czytnik i zapaliło się zielone światełko. Był tu również pager.

Odwracając się za siebie bez żadnego powodu, zauważyłem, że jakaś kobieta za biórkiem na mnie patrzy. Gapi się, dosłownie.

Kobieta - Miss Buffo, przeczytałem na tabliczce - uśmiechnęła się, kiedy zorientowała się, że patrzę i mrugnęła.

Odwzajemniłem uśmiech nieśmiało i odwróciłem do drzwi, wszedłem i zamknąłem je nogą.

Musiałem wyczyścić swój umysł z... dziecka. I to, że recepcjonistka przypomina Carę, wcale nie pomaga, nawet w najmniejszym stopniu. Włosy układały się na jej głowie w ten sam perfekcyjny sposób i nos był tego samego kształtu.

Czy to jest ojcostwo? Że znajduję takie małe rzeczy mojego ''kumpla'' w każdej kobiecie, do tego stopnia, że nie mogę myśleć o mojej miłości siedząc w domu przy synu lub córce, które ona nosi?

Jeśli to jest ojcostwo, to jest frustrujące. Nie wiem jak tyle milionów facetów może to znieść. Myślę, że to przez to, że ja jednak nie mam takiego serca jak większość.

Starałem się na chwilę wyrwać ze swojego życia, porządkując akta i dokumenty w czarnej szafce za dużym, ciemnym mahoniowym biurkiem i drogim fotelem.

Po tym, jak nieco skończyłem układać, odłożyłem papiery i zauważyłem, że komputer, który stoi u mnie na biurku, nie ma przyklejonego taśmą hasła.

Resztę mojego długiego dnia w pracy spędziłem na gonieniu współpracowników, żeby podali mi potrzebne hasło.

Cóż, kiedy mówiłem reszta mojego dnia, miałem na myśli zanim ten kretyn Chris nie przyszedł do mojego biura.

-Proszę? - zawołałem, trochę nerwowo, zważając na to, że to mój pierwszy dzień tutaj i nigdy bym nie pomyślał, że już miałbym gościa.

Powstrzymałem się od wrzasku, kiedy nikt inny jak Chris wszedł do pomieszczenia.

Wstałem, żeby go uderzyć, nawet przygotowałem pięść, ale złapał mnie za rękę i oblizał spierzchnięte usta zanim się odezwał.

-Na Twoim miejscu bym tego nie robił... - powiedział groźnie, gorzki uśmiech rozpłynął się po jego twarzy.

-Czemu, do cholery, tu jesteś? - warknąłem cicho, nie chcąc wzbudzić podejrzeń moich współpracowników.

-Mmm. - westchnął, udając zamyślonego. - Po prostu pomyślałem, że chciałbyś wiedzieć, że Twoja kochana Cara Cię zdradziła.

-Z kim, tak dokładnie? - spytałem sceptycznie.

-Ze mną oczywiście, dupku.

-Nigdy by czegoś takiego nie zrobiła! - rzuciłem się w jego kierunku, chwytając go za koszulkę i podnosząc. - Nie ważne jak wysoki jesteś Chrissy, ja zawsze będę silniejszy.

Moje ostrzeżenie tylko wywołało u niego uśmiech. Rzuciłem go w kierunku drzwi i patrzyłem jak się potyka i traci ten swój obrzydliwy uśmiech, który zawsze nosi.

-Ej, stary, poprostu myślałem, że chciałbyś wiedzieć, co ona dla mnie... - mruknął, kiedy go kopnąłem.

-Wypierdalaj z mojego biura i nigdy więcej nie wracaj. - powiedziałem twardo.

Something New (Niall Horan FanFiction - Polish)Where stories live. Discover now