~NEXT DAY~
NIALL'S POV:
Kiedy zadzwonił dzwonek na lunch, poszedłem do szafki, żeby zostawić tam kilka książek.
Jakaś blondynka do mnie podeszła i zaczęła ze mną flirtować.
-Hej Niall. - uśmiechnęła się. Jej sweterek był trochę rozpięty, z pewnością zrobiła to celowo.
-Cześć. - przywitałem się. Odłożyłem książki i zarzuciłem plecak na ramię.
-Byłeś świetny na karaoke, nie wiedziałam, że jesteś takim dobrym wokalistą. Brałeś kiedyś lekcje śpiewu? - zapytała, przysuwając się do mnie.
-Em, nie, sam się nauczyłem. I sam nauczyłem się grać na gitarze.
-To naprawdę super, może mógłbyś zaśpiewać mi kiedyś piosenkę.
-Tak, może, daj mi numer i... - kompletnie zapomniałem, że jestem z Carą! Co ja robię? - Co? Em... Ja mam dziewczynę. - zaśmiałem się niezręcznie.
-Oh. No, okej, do zobaczenia. - zaśmiała się tak samo jak ja i odeszła.
Co ja sobie myślałem? Uderzyłem się mentalnie w twarz.
Pobiegłem do kafejki, żeby znaleźć Carę. Ani śladu.
Zauważyłem Jess i spytałem ją o dziewczynę.
-Pokój. - rzuciła.
Pobiegłem do jej pokoju i zapukałem w drzwi.
Otworzyła, a ja podniosłem ją w uścisku.
-Hej kochanie. - pocałowałem ją i postawiłem na ziemi.
-Co tam? - spytała, zaplatając mi ręce na szyi. Położyłem dłonie na jej biodrach.
-Tęskniłem. - przyznałem.
-Ja też tęskniłam. - uśmiechnęła się.
-Chcesz pojechać kupić laptopa po lekcjach? - zapytałem.
-Tak, powinniśmy pojechać do Apple store. Mój laptop był starożytny, potrzebuję czegoś nowszej generacji. - zaśmiała się.
-Dobrze, cokolwiek zechcesz, moja droga.
-Super. - pocałowała mnie i pokuśtykała do lustra.
-Co się stało? - zastanawiałem się.
-Nie wiem, noga mnie trochę boli.
-Chodź tutaj. - podszedłem do niej i podniosłem ją, tuląc.
Kiedy usiadłem na jej łóżku, zaplotła nogi za moimi plecami, a ja przytrzymywałem ją, żeby nie mogła spaść. Położyła ręce na mojej szyi.
-Ow, moje plecy. - powiedziała, odpychając moje ręce.
-O proszę, co się dzieje? Czemu jesteś wszędzie obolała? - poluźniłem chwyt.
Zauważyłem siniaka na jej szyi. Odgarnąłem jej włosy, żeby móc się temu uważniej przyjrzeć.
Trochę odsunąłem w dół jej t-shirt i zobaczyłem kolejnego siniaka na obojczyku.
-Kochanie, skąd się wzięły te siniaki? - spojrzałem jej prosto w oczy; byłem bardzo zaniepokojony.
-...Spadłam... Spadłam wczoraj ze schodów. - zaskomlała.
-...Kłamiesz. Gdybyś spadła ze schodów, byłoby mało prawdopodobne, że byłabyś posiniaczona na szyi i obojczyku.
Wyciągnęłem jej ręce przed siebie.