Rozdział 2

173 12 4
                                    

Clarke Griffin

Bunkier znajdował się stosunkowo blisko ale przez panujące warunki, droga powinna zająć 6 może 7 godzin autem. Rada postanowiła że grupa wyruszy dopiero za 2 dni ponieważ muszą zorganizować wyżywienie na zakładany czas ok.1-2 dni oraz samochód.
 

*dzień później*

Swoją zmianę zaczynałam dopiero popołudniu. Wstałam dopiero koło 9. Ubrałam się i poszłam na śniadanie. Dosiadłam się do stolika Raven i kończącego jeść Blake'a.
Pewnie ruszał na patrol albo polowanie, w końcu nie wszyscy mięli na drugą zmianę.

- Hej Clarke, jak tam?- przywitała się Reyes z podejrzanie dobrym humorem.
- W porządku... - odpowiedziałam- a jak u was?- skierowałam pytanie w stronę obojga przyjaciół. Bellamy w tym czasie, już na stojąco jakby gotowy wybiec ze stołówki, wpychał do buzi bułkę. Na pytanie odpowiedział tylko lekkim uśmiechem i skinieniem głowy, po czym szybko odłożył tackę i ruszył w stronę wyjścia. Odprowadziłam go spojrzeniem aż do drzwi. Rayes przyglądała mi się.
- Idziesz na dzisiejsze ognisko? - Zapytała mechanik, na co skrzywiłam się.
-Jakie ognisko?- Odpowiedziałam na pytanie pytaniem.
- Małe spotkanko za arkadią, tylko kilka osób z setki. Nikt ci nie powiedział?
- Jak zwykle dowiaduje się ostatnia...

Resztę śniadania przegadałam z Raven oraz Murphy'm który dosiadł się do nas pare minut później.

***

Już koło 18 dało się usłyszeć muzykę i czasami jakieś krzyki. Domyśliłam się że zamieszanie dotyczy „małego spotkania w kilka osób". Wiedziałam że z Raven inaczej definiujemy „kilka" ale nie spodziewałam się że to różnica parudziesięciu osób.

Chciałam jak najszybciej wyjść z kliniki ale musiałam dokończyć zszywanie nosa jakiegoś nastolatka który wdał się w bójkę „o dziewczynę" po mimo że wygrał ona nie była zainteresowana. Trochę było mi go szkoda.

Kiedy skończyłam wymknęłam się po cichu ze szpitala i ruszyłam w stronę zamieszania.

-Clarke!- krzyknęła do mnie już lekko podchmielona Raven. Brunetka ruszyła w moją stronę z dwoma kubkami, gdy znalazła się przede mną wcisnęła mi jeden z nich do ręki i pociągnęła za nadgarstek prowadząc w stronę tłumu.

Już po chwili siedziałyśmy przy ognisku razem z resztą znajomych; Bellamy'm, Murphy'm, Octavią, Lincoln'em, Monty'm, Harper oraz Jasperem. Widać było po nich że przyszli sporo wcześniej niż ja. Wszyscy byli już conajmniej podpici.

Po chwili humor udzielił się też mi. Pomimo żałosności sucharów John'a i Jaspera wszyscy wybuchali śmiechem. Cóż tak właśnie działa alkohol.

Nawet niewiem kto i kiedy zaproponował, ale zaczęliśmy grać w butelkę. Jak zawsze, nie wiem co oni mają do tej gry. Pierwsza butelką kręciła Raven, szyjka wskazała na Monty'ego.
- Prawda czy Wyzwanie?
-Prawda. - odpowiedział pośpiesznie Azjata jakby zastanawiał się nad odpowiedzią od dłuższego czasu.
-Ile miałeś dziewczyn przed Harper?- mi to pytanie wydało się dziwne ale po minie Przyjaciółki mogłam się domyślić że po prostu nie miała pomysłu.
- Dwie.- odpowiedział po dłuższej chwili. Harper spojrzała na niego jakby z wyrzutem, ale zaraz powróciliśmy do gry. Tym razem to Monty zakręcił, butelka wskazała Bellamy'ego. Zanim Azjata zdążył cokolwiek zrobić brązowooki odpowiedział na spodziewane pytanie.

- Wyzwanie.- powiedział krótko.
-Dobrze... pocałuj kogoś tej samej płci, kogo to możesz już sam wybrać.-odpowiedział z lekkim uśmieszkiem na co jego dziewczyna szturchnęła go w ramię.

- Japierdziele nawet ty przeciwko mnie?- Bellamy wymamrotał pod nosem, widocznie miał zły dzień, po czym szybkim ruchem odwrócił się do Murphy'ego i złączył ich usta w krótkim pocałunku, na co lekko się spięłam, to samo zauważyłam u pani mechanik co trochę mnie zaskoczyło. Gdy już skończyli to przedstawienie czarnowłosy spojrzał na Monty'ego.
- Pasuje?

Witam!
Wiem że nie umiem w pisanie i musicie mi to wybaczyć. Miałam wstawić to już wczoraj ale musiałam sporo pozmieniać. W następnym rozdziale będzie naprawdę sporo Bellarke. Musicie mi wybaczyć też to że w pierwszych dwóch praktycznie ich nie ma.

Biorę się za pisanie następnego rozdziału. Miło widziane komentarze.

After everything we've been throught...// bellarkeWhere stories live. Discover now