🥀X🥀

224 15 12
                                    

Postać skryta w cieniu, zlała się całkowicie z mrokiem. Szła wąską uliczką, licząc spojrzenia na niego skierowane. Zamaskowanego otoczono. Nie było teraz szansy na ucieczkę, jeszcze kilka metrów i trafi wprost w pułapkę. Jednak chłopak wcale nie zamierzał się ratować. Na zamaskowanej twarzy pojawił się uśmiech, a kiedy tylko poczuł lekkie ukłucie, chłopak wiedział już, że go złapali. Po tylu latach szukania wreszcie jest tak blisko celu. Wystarczylo tylko podłożenie dwóch bomb i mała strzelaninka w centrum handlowym, aby sam Batman się nim zainteresował. Tracąc przytomność usłyszał jeszcze słowa nietoperzego bohatera, które spowodowały radość w duszy złapanego. ~ Już niedługo, poczekaj na mnie jeszcze chwileczkę. ~ Pomyślał przed zaśnięciem. ~ Obiecuje, że cię naprawię. ~

W tym samym czasie dyrektor szkoły właśnie odkładał telefon po naprawdę długiej rozmowie z Batmanem, na jego twarz również wstąpił lekki uśmiech. Jednak nie z czystej radości. Był to uśmiech znudzonego człowieka, który znalazł nową zabawkę.

—————

Damian w drodze do pokoju rozmyślał nad swoją sytuacją. Musiał zebrać myśli. Przewijał obrazy przyjazdu tutaj, sylwetkę dziwnego dyrektora, spotkanie przyjaciół. Intensywność dzisiejszego dnia nie była nowością dla chłopaka, jednak ten czuł się dziwnie wykończony. Musiał odpocząć, a jeszcze próba zrozumienia uczuć przyjaciół zmęczyła go bardzo psychicznie. Informacja o czipach była dla niego nowością i zarazem czymś czego się spodziewał. Miał bardo mieszane uczucia. Z czysto teoretycznego punktu widzenia, było to najlepsze wyjście, strach zawsze działa. Jednak czas spędzony na starzu u Batmana zadziałał swoje i chłopak miał pewność, że jest to wyjście nie humanitarne, a dokłedniej po prostu podłe. Jego ojciec potępia takie postępowanie. A jednak, skoro wszystkie szkoły są kontrolowane przez Ligę, to nie ma możliwości, aby nietoperz nie wiedział. Z zewnątrz może i wygląda to na pokojowe zapewnienie opieki nad nieletnimi, którzy zatracili poprawną drogę życia. Od środka sytuacja zmieniała się jak po drugiej stronie lustra. Pogrążając się w rozmyśleniach chłopak tym razem nie stracił czujności. Pomimo iż część jego umysłu nie przerwanie tworzyła nowe teorie, pozostały fragment nadal pozostał skupiony na obserwacji otoczenia. Nie chciał on bowiem powtórki z rozrywki. Miał stanowczo dość na dzień dzisiejszy. Jednak, o zgrozo, dopiero nadchodzi wieczór, jeszcze wiele może się wydarzyć. Dopóki słońce wysoko, dopóty nie nastanie cisza, wszystko jest możliwe. Jak na złość, noc też może być ciekawa. W końcu to prawie Gotham.

Bohater widząc korytarz prowadzący do dormitorium postanowił odetchnąć. Zapomnieć o szkole, śmierci, złoczyńcach, Batmanie, tabletkach. Chłopak przystanął na chwile. Całkowicie wyleciały mu z głowy dziwne suplementy. Dotknął nieznacznie kieszeni sprawdzając, czy pakunek nadal tam jest. Nie mógł pochopnie zdradić swój plan, lekarstwo pozostało schowane, aż do momentu wejścia do sypialni i przekonania się, że drzwi są zamknięte. Kamery przecież wszystko widzą.

Damnian podszedł do biurka i rozłożył serwetkę zostawiając na środku małą tabletkę. Następnie modląc się, rozpoczął przeszukiwania jego bagarzu w celu znalezienia jakiś przydatnych narzędzi. Liczył iż Alfred spakował podstawowe sprzęty. I jak zwykle kamerdyner go nie zawiódł. Szybko stworzył prowizoryczne stanowisko i zabrał się do pracy. Po godzinie rozłożył substancje zawarte w tabletce na czynniki pierwsze. Jednak wynik musiał być błędny, ponieważ badania wykazały, że suplement nie zawiera żadnych środków trujących, będź psychogenicznych, jak podejrzewał początkowo Damian. Ale to od początku była tylko hipoteza, przecież tabletka naprawdę, mogła uzupełniać brakujące substancje. Tym co się nie zgadzało, był brak jakichkolwiek substancji lecznichych, czy witamin. Lekarstwo było całkowicie neutralne, zrobione z podstawowych związków chemicznych występujących w jedzeniu. Bohater wątpił, by tabletki służyły jako placebo. Jednak innego rozwiązania poza błędnym wynikiem nie mógł znaleźć. W tej sytuacji chłopak był bezradny. Postanowił jednak zwinąc całe stanowisko, a resztki tabletki zabrał ze sobą z zamiarem spuszczenia w toalecie. Musiał pozbyć się dowodów. Wychodząc z pomieszczenia usłyszał głosy współlokatorów, głośno o czyś dyskutowali. Damian musiałby nie być sobą, jak by nie podsłuchał rozmowy.

— ... innego więzienia? — po salonie rozległ się głos Johna.
— Niemożliwe, nie było ostatnio żadnych dostaw, zawęrzając oczywiście do naszego kraju. — odpowiedział drwiąco Azaraq.
— Może na kogoś polują? — wtrącił Garfield. — W końcu wszystkich was nie wyłapali jeszcze? — dodał po chwili.
— To jest już bardziej prawdopodobne. — tym razem odpowiadał Waradi. — Pozostaje teraz pytanie: kogo?
— Ooo, ja wiem! — zielonowłosy podniósł ręke. — skoro jest Batman i Joker, do dlaczego by nie dziecko Jokera. Przecież ma jedno. — chłopak wydawał się bardzo zadowolony ze swojego pomysłu.
— Przyjacielu. — rozpoczął Superboy— Obawiam się, że twoja teoria jest niestety nieprawdopodobna.
— Niemożliwa! — przerwał mu Azaraq, który wraz z różowowłosym nie próbowali nawet powstrzymać śmiechu.
— Dokładnie, niemożliwa nawet. — kontynuował John. — Po pierwsze dziecko to ma dopiero czternaście miesięcy, od urodzenia zostało przejęte przez Lige i wysłane do rodziny zastępczej, a myślę, że Robin nie będzie się bawił w niańkę. Po drugie, jest to dziewczynka i uważam, że należy jednak uwzględnić pewnien fakt. W tej szkole jaka by nie była nie ma ani jednej pary gdzie występuje różnica płci. Dodatkowo chcesz niewinne dziecko skazać na pobyt tutaj tylko dlatego, że urodziło się w pechowej rodzinie. — mówiący spojrzał na zielonowłosego, a ten stracił wcześniejszą dume ze swojego pomysłu.

Ta wypowiedź jednak pozwoliła się zorientować w sytuacji podsłuchującej ich osoby. Damian zrozumiał, że współlokatorzy na siłę próbują znaleźć dla niego złoczyńcę do pilnowania.

Nie zapomianjąc o nieszczęsnej tabletce przeszedł prosto przez środek salonu, w celu dojścia do toalety. Momentalnie w całym pomieszczeniu nastała cisza. A zebrani patrzyli się na nowo przybyłego. Ten jakby nigdy nic, przeszedł spokojnie przez pokój i wszedł prosto przez drzwi do lazienki.
— Myślicie, że słyszał cokolwiek? — spytał szeptem Garfield, gdy tylko drzwi się zamknęły.
— Na sto procent. — westchnął John. Zielonowłosy również westchnął wtórując przyjacielowi.

•🥀•🥀•🥀•🥀•

Licznik słów: 897

Wiem, że rozdział mocno opóźniony i krótszy niż zazwyczaj. Jednak nie mam weny (jeżeli moge to tak nazwać). Poprawiałam całość chyba z milion razy.

Dodatkowo znowu mogą pojawić się poprawki w pozostałych rozdziałach.

Kosz na błędy    ————> [__]

Człowieka łatwo złamać||Damian Wayne ◇Zawieszone◇Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu